Khalidov: Słyszałem, że w moim wieku nie trenuje się tak ciężko. Porażka dużo mi dała
Mamed Khalidov (34-5-2, 13 KO, 17 SUB) już w sobotę spróbuje zrewanżować się Tomaszowi Narkunowi (15-2, 3 KO, 12 SUB) za porażkę w marcu tego roku. - Raz na jakiś czas ktoś mnie kończy nawet na treningu - przyznał.
Igor Marczak: To było intensywne face to face. Starałeś się wejść mu do głowy?
Mamed Khalidov: Nie potrzebuję tego. Muszę z nim tylko wejść do klatki.
Jak wyglądały twoje przygotowania do rewanżu?
Było więcej treningów. Nacisk był na każdy element. Na gali wszystko się okaże. Ciężko się przygotowywałem, ale wszystko zweryfikuje klatka.
Wprowadziłeś więcej brazylijskiego jiu-jitsu do cyklu treningowego?
To było cały czas. To nie jest tak, że udało mu się skończyć, to tego nie było. To się zdarza. Raz na jakiś czas ktoś mnie kończy nawet na treningu. To normalne. Cały czas trenujemy parter.
Jest jakiś stres przed tym, że wchodzisz do klatki po porażce? Nie przegrywałeś przecież przez osiem lat.
Zawsze ten moment przychodzi. To jest ryzyko, które istnieje w każdej dyscyplinie. Wiem, że popełniłem błąd, wiem, że tamtego dnia był lepszy. W sobotę napisze się nowa historia.
Powiedziałeś po walce, że przegrana dała ci motywację. Znalazłeś coś, czego ci wcześniej brakowało.
Dużo mi to dało. Z chęcią chodziłem na treningi. Wcześniej trenowałem raz, a teraz - dwa razy dziennie. Słyszałem, że w takim wieku nie trenuje się dwa razy dziennie, a ja to robiłem.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Komentarze