Pindera: Pogrom faworytów w Kantonie

Inne
Pindera: Pogrom faworytów w Kantonie
fot. PAP/EPA

Badmintonowy finałowy turniej World Tour nie był szczęśliwy dla liderów list rankingowych. W Kantonie po sowite dolarowe premie sięgali inni.

Półtora miliona dolarów w turniejowej puli robi wrażenie w badmintonowym światku. Tak bogato jeszcze nigdy nie było. Robert Mateusiak, który w parze z Nadią Ziębą dwukrotnie grał w takich finałach wspomina, że przed laty pieniędzy było znacznie mniej. Ale finałowe turnieje  World Tour wspomina bardzo miło.

 

Dziś polscy badmintoniści o udziale w takiej imprezie mogą tylko marzyć. Zresztą w Kantonie zagrali tylko Anglicy (mikst), Duńczycy (męski debel), oraz żeński debel z Bułgarii,  Gabriela Stojewa i jej siostra Stefani.

 

I tylko Kim Astrup z Andersem Skaarupem Rasmussenem wyszli z grupy i zagrali w półfinale, gdzie zostali pokonani przez Japończyków- Yutę Watanabe i Hiroyuki Endo.

 

Europa ma dziś tylko jedną prawdziwą gwiazdę, Hiszpankę Carolinę Marin, trzykrotną mistrzynię świata i złotą medalistkę igrzysk w Rio de Janeiro, niestety zabrakło jej w Chinach z powodu kontuzji.

 

W finałach rządzili więc Azjaci, ale niekoniecznie ci na których najbardziej liczono.

 

Liderzy światowej listy BWF (Badminton World Federation) nie odegrali bowiem w tym wyjątkowym turnieju większej roli.

 

W singlu pań Tajwanka Tai Tzu Ying nie wyszła z grupy, choć wydawało się, że to ona jest faworytką. Wygrała przecież Igrzyska Azjatyckie i kilka turniejów World Tour, ale tu  przeżyła gorycz porażki, podobnie jak podczas mistrzostw świata w Nankinie. Widocznie kontynentalne Chiny nie są dla niej szczęśliwe. Narzekała na kontuzje i skreczowała w pojedynku z Japonką Akane Yamaguchi, której też zabrakło w finale.

 

Tym razem wygrała ta wiecznie druga, Pusarla V. Sindhu. Hinduska pokonała w decydującym pojedynku inną Japonkę, Nozomi Okuharę, mistrzynię świata z 2017 roku. Wtedy w Glasgow Okuhara wygrała w finale z … Pusarlą Sindhu.

 

A tak na marginesie, Hinduska jest najbogatszą badmintonistką, i według Forbesa jedną z najbogatszych sportsmenek świata. Wicemistrzyni olimpijska, świata, Igrzysk Azjatyckich, wreszcie stanęła na najwyższym stopniu podium wielkiej imprezy, i to jak najbardziej zasłużenie.  

 

Nie udało się to natomiast Japończykowi Kento Momocie (nr 1 światowego rankingu), który zaczął śpiewająco, a skończył zupełnie nie w swoim stylu przegrywając w finale z Chińczykiem Shi Yuqi. Tym samym, którego pięć miesięcy temu rozbił w meczu o złoty medal MŚ w Nankinie.

 

Podobnie jak Kento Momota, żelaznym kandydatem do zwycięstwa w Kantonie był chiński mikst, liderzy światowego rankingu, 21 letni Zheng Siwei  i trzy lata starsza Huang Yagiong. W tym roku wygrali wszystko co było do wygrani: MŚ, Igrzyska Azjatyckie i siedem turniejów Word Tour.  A tu przegrali ze swoimi rodakami: 24 letnim Wangiem Yilyu i rok młodszą Huang Dongping.

 

W męskim deblu badmintonowi artyści z Indonezji, Kevin Sanjaya Sukamuljo  i Marcus Fernaldi Gideon (mistrzowie Igrzysk Azjatyckich wygrali osiem turniejów World Tour) tym razem nie wyszli z grupy, a Gideon przed ostatnim meczem zgłosił kontuzję kręgosłupa w odcinku szyjnym.

 

Finałowy turniej w Kantonie padł łupem blisko dwumetrowych Chińczyków, Liu Yuchena (193 cm) i Li Junhui (195 cm), tegoroczni mistrzowie świata z Nankinu, którzy w tym sezonie nie odnieśli nawet jednego zwycięstwa w imprezach World Tour.

 

Najgorszy los spotkał jednak japońskie deblistki, Sayakę Hirotę i Yuki Fukushimę, zdecydowane liderki rankingu BWF, którym regulamin nie pozwolił na start w tym najlepiej płatnym turnieju. W zamian zobaczyliśmy dwa inne japońskie, żeńskie deble, aktualne mistrzynie świata (Mayu Matsumoto, Wakana Nagahara) i złote medalistki z Rio de Janeiro (Misaki Matsutomo,  Ayakę Takahashi). I to te drugie wygrały wieki Finał Finałów. To jedyne zwycięstwo Japończyków w Kantonie.

 

Chińczycy (trzy zwycięstwa) tym razem spisali się lepiej, ale za rok w Bazylei, podczas mistrzostw świata, układ sił może ulec zmianie.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie