Prezes AZS Częstochowa: Puchary są bezpieczne. Walczymy o istnienie klubu!

Siatkówka
Prezes AZS Częstochowa: Puchary są bezpieczne. Walczymy o istnienie klubu!
Fot. PAP

Puchary są bezpieczne. Komornik nakleił na nie jakieś nalepki, ale nie zabrał. Walczymy o klub. Najbliższe dwa miesiące będą kluczowe. Musimy się utrzymać w I lidze - to tylko kilka z wątków rozmowy Polsatsport.pl z prezesem Tauron AZS Częstochowa, Kamilem Filipskim. AZS to jeden z najbardziej zasłużonych i utytułowanych klubów w Polsce. Od miesięcy stojący na krawędzi upadku.

Krystian Natoński: Na początku chciałem poprosić o komentarz dotyczący wypowiedzi Krzysztofa Stelmacha, który wspominał o zaległościach finansowych względem jego osoby oraz interwencji komorniczej (komornik miał zająć trofea klubu z Częstochowy)...

 

Kamil Filipski: Trener podjął kilka tematów. Jeśli chodzi o temat cesji, to jak on się ze sponsorem umówił, ja tego nie wiem, bo mnie przy tej rozmowie nie było. Mam natomiast twardy papier, umowę cesji, na mocy której sponsor zamiast przelać pieniądze klubowi, przelał trenerowi. To jest dokument, który mogę opublikować i dla mnie ta dyskusja jest tematem, którego nie ma sensu drążyć i kontynuować. Krzysztof Stelmach swoje pieniądze odzyskał, wraz z odsetkami, które za zwłokę w spłacie mu się należały. Jestem z tego zadowolony, bo po to jesteśmy, po to walczymy o przetrwanie tego klubu, żeby wypłacić wszystkim tak jak trzeba. Nastąpiło sprostowanie, że chodziło o siedem wypłat, zamiast ośmiu. Prawda jest taka, że było sześć wypłat i premia, bo przecież premia to nie jest wypłata. Ale nie chciałbym wchodzić w szczegóły i drążyć ten temat jeszcze bardziej. Rozumiem zdenerwowanie trenera, rozumiem, że jest zły na to, że musiał na pieniądze czekać. Cieszę się, że ten temat został już zamknięty.

 

W jednym z wywiadów wspominał pan o pozwie sądowym i wnioskowaniu o zabranie licencji trenerowi Stelmachowi. Nadal pan to podtrzymuje?

 

Nie, nie, nie. Dostałem informację, że pieniądze zostały zwrócone, umowa cesji w tej sytuacji traci ważność i per saldo się zgadza, więc o to chodzi. Nie chcę nikomu robić na złość, nie jest to naszym celem. Po prostu chcieliśmy, żeby to wszystko było uczciwie rozwiązane. Trener Stelmach uregulował tę kwotę do sponsora, sponsor mi to potwierdził. Więcej jakichkolwiek działań i historii z tym związanych nie będzie.

 

Ostatnio głośno zrobiło się o AZS-ie ze względu na komornika, który zajął puchary.

 

Są różne, rozbieżne informacje, bo tak naprawdę AZS nie stracił tych pucharów. Zostały nalepione na nich naklejki na poczet zajęcia. Mam spotkanie wyjaśniające w tej sprawie. Rozmawiałem już na ten temat z osobą, która to zrobiła. Poszedł jasny sygnał od wierzyciela, żeby zająć konkretne rzeczy. Ciężko mi nie mieć jakiegoś dziwnego odczucia co do tej sytuacji. Trzeba pamiętać, że tego dnia zaplanowana była wyprowadzka z biur przy żużlowej i była to informacja jawna, że AZS o godz. 15:00 opuszcza biura, które teraz zajmie stowarzyszenie. Godzinę przed tą przeprowadzką pojawia się pan komornik. Powiem tylko tyle, że w biurze zostały cztery, czy pięć komputerów, inny sprzęt, który można było zabrać na poczet tej należności. Ciężko mi odnieść inne wrażenie niż takie, że było to po prostu zaplanowane działanie. Jestem daleki od teorii spiskowych, natomiast bardzo dużo spontanicznych sytuacji zdarzyło się w tym czasie. Ciekawe jest też to, że w tym samym czasie na trzecim piętrze hali odbywała się konferencja prasowa i wręczanie nagród z tytułu "Sportowców Roku", na którym byli przedstawiciele wszystkich klubów w Częstochowie, częstochowskie media, dziennikarze, szczególnie ci zajmujący się sportem. Dlatego niektóre portale ogłosiły to niemal natychmiast… Prawda jest taka, że wierzyciel miał do tego prawo. Dziś puchary są już bezpieczne i nie dopuszczę do sytuacji, w której zostaną zlicytowane.

 

Czy komornik zajął tylko Puchar Challenge, czy więcej trofeów?

 

Nawet nie wiem. Przeszedłem obok, widziałem po prostu, że te puchary stoją, mają jakąś nalepkę i dokładnie nie sprawdzałem które. To jest jakaś akcja, nie pierwsza, wymierzona w wizerunek klubu. Niestety, skuteczna, więc trzeba przeprosić, uderzyć się w pierś, wyciągnąć wnioski i uniknąć takich sytuacji w przyszłości.

 

Wychodzi na to, że komornik postąpił populistycznie, zajmując akurat puchary, skoro mógł zająć coś innego o podobnej lub nawet większej wartości.

 

To nie jego wina i od razu chciałbym go usprawiedliwić. Rozmawiałem z nim na ten temat, on też tłumaczył, to nie jest dla niego łatwe. Wiem, że wiele osób ma do niego o to pretensje, że był w tym bezwzględny, ale on to zrobił na wniosek wierzyciela. Komornik nie jest tutaj stroną, nie ma innego wyjścia. Nie postrzegam w nim żadnej winy.

 

Pytanie, które muszę zadać. Skąd wzięły się długi w klubie?

 

To jest historia, która była już omawiana wiele razy. Zrobimy konferencję prasową w tym temacie, bo jest wiele bardzo różnych informacji, które krążą. Przygotujemy pełną dokumentację - co spłaciliśmy, kogo spłaciliśmy. Właściwie te długi, które są teraz, to są tematy z sezonu 2017/2018. Wcześniej w klubie były zaległości dotyczące okresu, w którym nowego zarządu jeszcze nie było. Gdybyśmy mogli tą kwotą zarządzać i wpłacić ją na poczet jakichkolwiek długów, to myślę, że jeszcze dzisiaj moglibyśmy przyznać premie zawodnikom za utrzymanie w lidze. Przedstawimy odpowiednie dokumenty, bo wiemy, że bardzo wiele osób chce to podważać.

 

Rozumiem, że konferencja będzie próbą oczyszczenia nie tylko wizerunku klubu, ale także własnego?

 

Chyba ja tak tego nie czuję. Gdyby mnie interesowało nazwisko Filipski, wizerunek wokół siebie i przyszedłbym tutaj, żeby się wybić i budować na tym swoje ego, to bym do tego klubu nigdy nie wszedł albo wycofałbym się, gdy zobaczyłem jaka jest skala problemu, jakie trupy z szafy po kolei wyskakują. Jestem po to, żeby ten klub przetrwał i żeby miał szansę się kiedyś odbudować. Jeżeli ktoś uderza we mnie personalnie, to mnie specjalnie nie boli. Boli mnie natomiast uderzanie w AZS, tworzenie wizerunku, który jest obecnie wokół klubu. On w niczym nie pomaga. Jest wiele rzeczy, które wymagają sprostowania. Nie chciałbym się przepychać słownie ze wszystkimi. Zrobimy konferencję, zaprosimy wszystkie media, kibiców, którzy będą mieli ochotę przyjść. Przedstawimy konkretne dokumenty. Opowiemy w skrócie co się będzie działo w przyszłości, o tym jakie są zaległości z sezonu 2017/2018, jak sytuacja wygląda w tym sezonie, i będziemy pracowali już na konkretnych liczbach. Na konferencji każdy będzie miał okazję zadać pytanie. Chciałbym, żebyśmy sobie o wszystkim powiedzieli, zastanowili się wspólnie co można zrobić. Niuansów, detali jest bardzo dużo.

 

Czy jako klub macie plan naprawczy? Pomysł jak spłacić długi?

Analiza jest bieżąca. Wszystko zależy w tym momencie od dwóch głównych czynników - dopełnienie umowy z Tauronem, czyli ekwiwalent, który musimy wybić, żeby uzyskać pełną pulę wynagrodzenia od sponsora tytularnego. Drugim istotnym tematem jest sytuacja z miastem. To są dwie kluczowe zmienne w tej chwili, które będą decydowały w jakim pójdziemy kierunku. Będzie się to rozgrywało na przestrzeni kwietnia, być może jeszcze w maju, bo do tego miesiąca mamy umowę sponsorską z Tauronem.

 

Upadłość - to słowo, które często przewija się w mediach. Jak bardzo realny jest taki scenariusz?

W tym klubie było już tak wiele trudnych sytuacji, że każdy gdzieś tam z tyłu głowy zastanawiał się co może się wydarzyć. W tej chwili ciężko jest o tym rozmawiać, dlatego że mamy zmienne. Z tego powodu nie możemy stworzyć rzetelnej prognozy finansowej. Jak rozwiążemy te dwie rzeczy, o których powiedziałem, to wtedy będziemy mogli rozmawiać czy jesteśmy bliżej upadłości, czy tego, żeby wyzerować wszystkie zadłużenia. To mogą być dwa zupełnie inne scenariusze, ale dzisiaj nie zakładam pesymistycznej wersji.

 

Bardzo istotne okazało się utrzymanie klubu w pierwszej lidze. Spadek mógłby oznaczać koniec.

 

Uważam że to jest tak naprawdę kluczowe. Jest wiele klubów, które mają zadłużenia, czasem gdzieś pojedyncze sygnały się pojawiają. My jesteśmy AZS-em i chyba jesteśmy w tej chwili na największym świeczniku w Polsce. Nie chodzi o to, żeby od tego uciekać, bo trzeba mówić o problemach i się z nimi mierzyć. Im więcej osób wie jakie są problemy, tym większa szansa, że znajdziemy wspólnie jakieś rozwiązanie. Chodzi o to, żeby ten klub uratować. Utrzymanie się w pierwszej lidze było najważniejsze w tym wszystkim, ale najbliższe dwa miesiące będą kluczowe.

 

Jak wygląda sytuacja z obecnym składem i sztabem szkoleniowym. Te osoby pewnie uważnie monitorują to co się dzieje. Rozmawiacie z nimi?

 

Miałem już rozmowę z zawodnikami na ten temat. W zeszłym roku bardzo długo czekaliśmy, próbowaliśmy się dogadać po cichu ze wszystkimi. Efektem tego, aby pozyskać wartościowych zawodników, musieliśmy przepłacać za kontrakty. Na pewno tego nie zrobimy przed najbliższym sezonem. Klub obecnie nie prowadzi absolutnie żadnych rozmów na temat przyszłości. Jedyną szansą, aby wrócić do normalności jest wyzerowanie wszystkich problemów, nawet jeżeli to będzie w czerwcu lub pod koniec maja. Musi iść jasny sygnał, że temat jest zakończony, że sobie poradziliśmy. Gdybyśmy tak zrobili w zeszłym sezonie, to uniknęlibyśmy wielu problemów, które się nawarstwiły. Nie zmieniłoby to problemu, ale zmieniłoby to jego skalę. Nie ma się co temu dziwić. Jeżeli zawodnik idzie na niepewny grunt, w którym słyszy, że są zaległości z poprzedniego sezonu, to jest oczywiste, że będzie negocjował twardziej, bo mniej mu zależy, żeby w tym klubie grać. Żadnych rozmów w tej chwili nie prowadzimy dopóki sytuacja nie będzie czysta względem wszystkich zawodników. Nawet kosztem budowy składu, nie można popełnić błędów z zeszłego roku, przepłacać kontraktów, bo to jest kulą śnieżną. Mamy też w porównaniu do zeszłego sezonu jednak dużo więcej czasu, wtedy skończyliśmy sezon w maju, w tym sezonie jesteśmy już dawno po.

 

To najtrudniejszy okres dla Kamila Filipskiego w jego życiu zawodowym?

Nie wiem. W klubie były już różne sytuacje. Jesteśmy coraz bardziej odporni na problemy, już nas to nie przeraża. Tym co podtrzymuje mnie, żeby walczyć o ten klub, to jest to, że nie walczę o siebie. Gdyby to był mój biznes, mój pomysł na siebie, to bym już dawno odpuścił, bo nie miałoby to żadnego sensu. Bijemy się o historię, tradycję, legendę i uważam że trzeba zrobić wszystko, żeby ten klub przetrwał. Skala problemu jest duża i to co się dzieje w mediach nikomu nie pomaga, ale z drugiej strony ja jestem otwarty na debatę. Tak jak już wspomniałem, w kwietniu na pewno zrobimy konferencję prasową i o wszystkim sobie porozmawiamy, ale już na podstawie konkretnych dokumentów, wpłat i tego jak to wyglądało przez te dwa sezony.

Krystian Natoński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie