Z narożnika PG: "Sweet Pea" - mistrz tragiczny. Mielnicki wygrał... i wraca do klasy

Sporty walki
Z narożnika PG: "Sweet Pea" - mistrz tragiczny. Mielnicki wygrał... i wraca do klasy
fot. PAP

Pernell Whitaker, geniusz boksu, którego wielka kariera wyznaczona była zabranymi mu zwycięstwami i licealista z New Jersey Vito Mielnicki, który w debiucie sprzedaje 1000 biletów - to bohaterowie dzisiejszej edycji “z narożnika PG”!

Sweet Pea: geniusz nieznany i oszukany

 

Oczywiście, że każdy fan boksu wie, kim był zmarły tragicznie w wieku 55 lat Pernell “Sweet Pea” Whitaker. Ale przeciętny fan sportu wymieni zawsze nazwiska Mike'a Tysona, Evandera Holyfielda, Oscara De La Hoyi czy Floyda Mayweathera Jr, a tylko niewielu wspomni o Whitakerze. I to nie z jego winy, bo w karierze i na ringu “Sweet Pea” nie dawał się trafiać i karał rywala za każdy błąd, zrobił wszystko, co tylko mógł. Nie mógł wygrać tylko z sędziami.

 

W dwóch największych i najważniejszych walkach w karierze - z Julio Cesarem Chavezem w 1993 roku i Oscarem De La Hoyą w 1997 Whitaker zrobił w oczach dziennikarzy i kibiców wystarczająco wiele, żeby zakończyć walki jako zwycięzca. Sędziowie widzieli inaczej. Remis z Chavezem, kiedy Whitaker zadał ponad 100 więcej ciosów (!), to wcale nie najgorsza “przegrana”. W 1997 roku też był lepszy od De La Hoyi, ale to za wtedy niepokonanym “Złotym Chłopcem” stały już większe pieniądze i większa przyszłość, więc zwycięstwo poszło w jego stronę.

 

Po tej drugiej porażce, Whitaker już się nigdy nie pozbierał. Jeszcze walczył, dwa lata później nawet o tytuł IBF z Felixem Trinidadem (1999), ale wszyscy wiedzieli, że to już nie ten sam “Sweet Pea”. Problemy z alkoholem i narkotykami - po zakończeniu kariery był skazany za posiadanie kokainy - opuszczanie treningów i koniec kariery nastąpił szybko, już dwa lata później. Miałem kilkakrotnie okazję rozmawiać z Whitakerem, historie, jakie opowiadał wspólnie z jego trenerem Ronnie Shieldsem, to czasy boksu, którego już dziś nie ma. Szkoda, że Whitaker dla wielu z nas jest legendą, dla większości “tylko” bardzo dobrym pięściarzem.

 

Mielnicki: chłopak z liceum sprzedaje 1000 biletów!

 

Vito Mielnicki Jr z New Jersey ma zaledwie 17 lat, a już ma za sobą zawodowy debiut. I to historyczny, bo młodszy pięściarz, ciągle licealista, nigdy nie bił się na oficjalnie sankcjonowanej gali w stanie New Jersey. Takie debiuty, w wieku 15-17 lat nie są czymś niezwykłym, ale w Meksyku. W Stanach Zjednoczonych uczeń trzeciej klasy liceum na zawodowym ringu, to już “story”, które trafia wszędzie.

 

W tym samym miejscu, które na bokserską mapę wprowadził Tomasz Adamek - hali “Prudential Center” w Newark - Mielnicki, chłopak z mocnymi polskimi korzeniami potrzebował zaledwie 76 sekund, żeby w brutalny sposób znokautować Tamarcusa Smitha. Nie dość, że Mielnicki, którego promotorem jest tata, Vito Mielnicki Sr, jest uznawany za wielki talent, ale już teraz ściąga na swoje walki mnóstwo kibiców. Na debiutancki pojedynek, poprzedzający występ nowej gwiazdy amerykańskiego boksu, Shakura Stevensona, Vito sprzedał w Newark ponad tysiąc biletów. Czyli kibice chłopaka, który nic jeszcze w boksie nie zrobił stanowili jedną czwartą wszystkich, którzy przyszli tego wieczora oglądać boks do Prudential Center.

 

- We wrześniu wracam do klasy i jeszcze nie wiem co będzie dalej. Bardzo dziękuję Top Rank, wszystkim, którzy we mnie wierzyli - powiedział Mielnicki. Vito, jak będziesz sprzedawał tyle biletów na każdą walkę, to każdy promotor zawsze da ci miejsce na swojej gali.

 

Powodzenia!

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie