Ngapeth przed turniejem w Gdańsku: Nie ma sensu koncentrować się na Leonie!
Francuska prasa wreszcie zauważyła, że ich siatkarska reprezentacja gra o awans do Tokio. Jeszcze w czwartek w tamtejszych mediach, zwłaszcza tych papierowych, nie było ani słowa o rozpoczynającym się w Gdańsku turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. W piątek dwie pełne strony poświęcił siatkówce w l’Equipe, a na nich m.in. obszerny wywiad z gwiazdą Trójkolorowych Earvinem Ngapethem, który odnosi się m.in. do swojej rywalizacji z Wilfredo Leonem.
"Kolosalne wyzwanie" – na miesiąc przed rozgrywanym m.in. we Francji siatkarskim Euro, "Niebiescy" będą przebywać w Polsce przez trzy dni z fantastycznym celem: "wyrwać" kwalifikację do IO w Tokio, w kraju dubeltowych mistrzów świata. Nie ma co liczyć z ich strony na jakikolwiek prezent – pisze piątkowy l’Equipe - największa sportowa gazeta świata, dziennik o najwyższym nakładzie ze wszystkich ukazujących się we Francji.
Gdy czyta się materiały przygotowane przez wysłanników pismo do Polski, zaskakujący jest pesymizm selekcjonera Trójkolorowych, Laurenta Tillie’go, który uważa, że „mamy 1 czy 2% szans na zwycięstwo i bilety do Tokio, ale mocno wierzymy, że się uda’’.
Dużo bardziej optymistyczny jest gwiazdor Trójkolorowych, Earvin Ngapeth, którego pojedynek z Wilfredo Leonem elektryzuje cały siatkarski światek. Enfant terrible francuskiego volleya ma duże ambicje. Nie kryje, że ma zamiar poprowadzić swój zespół do sukcesu w turnieju, a potem na mistrzostwach Europy.
Poniżej kilka wybranych wypowiedzi lidera "les Bleus", z wywiadu, którego udzielił l’Equipe zatytułowanego: "Lato może być magiczne".
O tym dlaczego nie poleciał do Chicago na turniej finałowy Ligi Narodów:
Fizycznie byłem przygotowany, aby grać w tym turnieju, ale Laurent (Tillie) miał świadomość, że mentalnie jestem gdzie indziej. W tym czasie z żoną czekaliśmy na narodziny naszego drugiego syna (Dany). Już w 2013 nie było mnie przy porodzie pierwszego syna Mathysa i za żadną cenę nie chciałem zaprzepaścić tej drugiej okazji. Laurent to dobrze zrozumiał. Brakowało mi siatkówki, ale krótka przerwa na pewno mi się przydała. Śledziłem wyniki kolegów, ale skłamałbym twierdząc, że widziałem wszystkie ich mecze.
Co wybrałby – zwycięstwo nad Polską w Gdańsku i bilet do Tokio, czy np. mecz Francja - Polska w finale siatkarskiego Euro pod koniec września?
Jeżeli miałbym wybrać, to wolałbym być mistrzem Europy u siebie, a później wygrać eliminacje w styczniu. Ale patrząc realnie, nie ma wyboru. To lato może być magiczne.
Czy najbliższe tygodnie to będą najważniejsze chwile od kiedy Ngapeth zaczął grać w reprezentacji w 2010 roku?
To jasne. Polska, dwukrotny mistrz świata jest lepsza od nas i dodatkowo gra u siebie, wzmocniona Leonem. Jeżeli się nie zakwalifikujemy, to chciałbym, żeby nie rozdzierać szat. To nas powinno jeszcze bardziej wzmocnić przed Euro (12-29 wrzesień). Przecież będzie jeszcze druga, styczniowa szansa, by wywalczyć kwalifikację do igrzysk.
O napiętym grafiku spotkań podczas turnieju w Gdańsku.
Nie robi na mnie zadnego wrażenia. To dodatkowe źródło motywacji. Laurent by nie zaakceptował takiego terminarza, jeżeli Francja byłaby organizatorem, ale taki los. To żadna niespodzianka.
O meczu z Polską i kolejnej szansie na pojedynek z Leonem, którego Earvin dwukrotnie pokonał, grając w Kazaniu z Perugią, w półfinale Ligi Mistrzów.
Takie porównania to sprawa dziennikarzy. Nie ma sensu koncentrować się na Leonie. Ok, zawsze będzie wyżej w ataku i bloku niż Benjamin Toniutti, ale będziemy zatrzymywać, kontrować i bronić wszystkich innych zawodników. Musimy grać bez strachu i frustracji.
Czy taki jest ich pomysł, by wygrać te kwalifikacje?
Wygrywa się zespołem. Rozmawiałem z Kevinem (Tillie) podczas zgrupowania w Tours na temat tego, że nic nie powinno nas denerwować. Ani w hotelu ani na boisku. Nic nie może nas zdekoncentrować. Nie możemy dać się ponieść emocjom, gdy stracimy jakiś głupi punkt, gdy piłka spadnie pomiędzy trzech zawodników. W pierwszym meczu przeciwko Stanom Zjednoczonym, rozegranym bez publicznosci (3:1) przeżylismy tego rodzaju sytuacje. Byłem wściekły. Później usiadłem koło Kevina, który do mnie mówi: "W Polsce takich sytuacji będzie mnóstwo i to nie powinno nas denerwować". Kevin miał racje. W 2012 podczas identycznego turnieju, Bułgarzy nie byli lepsi od nas ale zjadł nas stres. Wszystkie drobne błędy, trzeba będzie ignorować. Zdenerwowanie przejdzie na stronę przeciwnika. W takim stanie ducha powinniśmy przystąpić do meczu.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze