Lorek: Złote buty Zmarzlika

Żużel
Lorek: Złote buty Zmarzlika
fot. Cyfrasport

25 lat temu w duńskim Vojens rozegrano ostatni jednodniowy finał indywidualnych mistrzostw świata. Po pasjonujących zawodach złoto złowił Szwed Tony Rickardsson. Ćwierć wieku później Bartosz Zmarzlik nie miał sobie równych na legendarnym i kultowym obiekcie w Danii.

Hans Nielsen, Craig Boyce i Tony Rickardsson. Duński profesor jeżdżący w specjalnym bucie. Wszystko po to, aby kości śródstopia zespolone przez wybitnego chirurga nie przydały bólu Hansowi. Sędzia Hennie van den Boomen wykluczający Nielsena w czwartej serii startów po akcji z Markiem Loramem na pierwszym wirażu. Znamienita rockowa muzyka, wypełnione po brzegi kameralne trybuny. W boksie Australijczyka Craiga „Face” Boyce’a uwijał się tytan analitycznego umysłu – Neil Street. Sam Ermolenko był bezbarwny w roli obrońcy tytułu. Tomaszowi Gollobowi nie „żarło” mówiąc żużlowym żargonem. A młody Tony Rickardsson postanowił przypuścić szturm na złotonośne tereny. Szwed posmakował srebra na Ullevi w 1991 roku gdzie bezlitosny dla rywali był Jan Osvald Pedersen. Cały tercet: Nielsen, Rickardsson, Boyce zgromadził 12 punktów na przestrzeni 20 wyścigów. Tony zachował zimną krew i wykorzystał zbyt agresywne wejście Hansa w drugi wiraż. Rickardsson triumfował i oszalał ze szczęścia. 25 lat później Carl Blomfeldt, znakomity tuner silników wkładanych w ramy motocykla Sama Ermolenko, Tony’ego Rickardssona, Leigh Adamsa i Tomasza Golloba, pojawił się w boksie Emila Sajfutdinowa. I Rosjanin odżył, bo w GP Danii ścigał się jak natchniony. Dość powiedzieć, że w zasadniczej części turnieju stracił zaledwie jedno oczko. W półfinale wykazał się zmysłem i sprytem szachisty, tocząc męski, acz przemyślany pojedynek z Jasonem Kevinem Doylem. Jednak w finale wyrósł mu piekielnie groźny przeciwnik: Bartosz Zmarzlik.

 

11 września

 

O ile finał indywidualnych mistrzostw świata w Vojens rozegrany w 1994 roku zakończył się dramatem Tomasza Golloba (Polak doznał bolesnej kontuzji), o tyle 11 września 2010 roku duński tor okazał się oazą szczęścia dla „Chudego”. Gollob ścigał się perfekcyjnie na torze, który dał mu się wielokrotnie we znaki – czy to w drużynowych mistrzostwach świata czy w prestiżowym turnieju o Złotą Czekoladkę (Guldbarrelob). 11 września 2010 roku w trzecim wyścigu Nordyckiego GP Gollob jeździł jak profesor. Pokazał plecy Nickiemu Pedersenowi, Magnusowi „Zorro” Zetterstroemowi i Fredrikowi Lindgrenowi. W piątym wyścigu wieczoru Gollob pokonał takich asów jak Jason Crump, Chris Harris i Tai Woffinden. W jedenastym biegu Tomasz przywiózł kolejne 3 oczka. Pola ustąpili mu: Jarek Hampel, Rune Holta i Chris Holder. W szesnastym wyścigu Gollob kontynuuje zwycięską passę – pokonuje Nielsa-Kristiana Iversena, Grega Hancocka i Davey Watta. W wyścigu nr 18 wirtuoz motocykla znad Brdy wygrywa z Kennethem Bjerre, Andreasem Jonssonem i Hansem Andersenem. W pierwszym półfinale Gollob nie dał szans Pedersenowi, Holderowi i Zorro, a w finale Polak pokonał Bjerre, Crumpa i Pedersena. 24 punkty (wówczas za zwycięstwo w finale przyznawano 6 punktów), bezbłędna jazda – iście imponujący dorobek Golloba…

 

To był sezon Tomasza Golloba. Sięgnął po drugi złoty medal w historii polskiego speedwaya. Pierwszy złoty medal po Jerzym Szczakielu. Kiedy w 2015 roku Bartosz Zmarzlik odwiedził przepiękny tor w Jerez de la Frontera (niegdyś ścigali się na nim kierowcy wyścigowi z F1, a dziś walczą na nim motocykliści brylujący w Moto GP), zaczął realnie o tym, aby być trzecim Polakiem, który podbije żużlowy świat. Do szczęścia pozostały mu dwa kroki…

 

Deszcz

 

Vojens słynie z deszczu i słoty. Klimatyczne miejsce. Piątkowy trening został odwołany. Kwalifikacje odwołano. Dla mechaników raj na ziemi, bo nie musieli do późnych godzin wieczornych pucować sprzętu. Dla zawodników nie do końca szczęśliwe rozwiązanie, bo ludzie walczący o najwyższe laury w speedwayu, kiedy już pokonują setki kilometrów za kierownicą busa, pragną przetestować sprzęt i uchwycić kąty. Aura zabrała im tą możliwość. Z perspektywy organizatorów decyzja o odwołaniu treningu oraz kwalifikacji była bardzo przemyślana. Tłumy ludzi podczas zawodów świadczą o niesłabnącej pozycji żużla na Jutlandii. Nie ściga się w Speedway GP charyzmatyczny Nicki Pedersen, a mimo to Duńczycy błyszczą pod względem frekwencji. I udowadniają, że nie trzeba wynajmować piłkarskich obiektów ani budować wielkich stadionów, aby speedway wyglądał godnie.

 

Spektakularnych akcji na torze brakowało, ale kilka momentów zasługuje na wyróżnienie. Kapitalne poszerzenie toru jazdy przez Bartosza Zmarzlika w siedemnastym wyścigu, kiedy Matej Zagar zaczął kąsać Polaka, było prawdziwym majstersztykiem. Znakomite rozegranie pierwszego wirażu przez Jasona Doyle’a w dwunastym wyścigu czy popisy akrobatyczne Toninho Lindbaecka w drugim biegu – to były zacne manewry.

 

Leon Madsen, który nie mógł nachwalić się umiejętnościom lekarza z ramienia FIM (Międzynarodowej Federacji Motocyklowej) – Srećko Margeticia, tym razem nie mógł się odnaleźć na torze. Srećko uratował Duńczyka podczas zawodów Speedway GP w szwedzkiej Malilli. Dał Leonowi zastrzyk, który sprawił, że Madsen wykręcił drugi najlepszy czas w kwalifikacjach. „Gdyby nie Srećko, nie byłbym w stanie wsiąść na motocykl. Stokrotne dzięki, doktorze” – mówił w Malilli Madsen.

 

Przed rundą MŚ w Vojens Leon i Bartosz mieli identyczny dorobek – 85 punktów. W Vojens Madsen nie zdołał awansować do półfinału, co uchyliło szeroko drzwi przed Polakiem. Zmarzlik był obłąkańczo szybki, jeździł rozsądnie, szanował pozycję, nie szarpał się wówczas, gdy czuł, że rywal jest poza jego zasięgiem (bieg 2 z Lindbaeckiem, wyścig 11 z Sajfutdinowem i 14 z Woffindenem). Nabrał doświadczenia i mądrości taktycznej. Przed Polakiem zawody w stolicy Walii – Cardiff (21 września) i turniej kończący sezon Speedway GP na toruńskiej MotoArenie.

 

1 września Bartosz Zmarzlik wygrał w olśniewającym stylu Łańcuch Herbowy Miasta Ostrów Wielkopolski. Paradoksalnie fakt, że jego Staleczka Gorzów czeka na baraż z drugą drużyną Nice I ligi może być pomocny dla Bartosza, bo nie zużywa baterii w polskiej ekstralidze. A to miejsce pracy, które potrafi wykończyć mentalnie i zniszczyć zasoby energii…

 

Turniej w Vojens sprawił, że doszło do sporych przetasowań w klasyfikacji. Na głównego przeciwnika Zmarzlika w walce o złoto wyrósł Emil Sajfutdinow (strata 9 punktów do Polaka). Leon Madsen zainkasował 7 oczek w Vojens i traci do Zmarzlika 11 oczek. Fredrik Lindgren, rozsmakowany w brązie, zaczepił się na grę i posiada aż 87 oczek. Tylko 5 punktów traci Szwed do Duńczyka, a w Vojens Lindgren ścigał się bardzo skutecznie, bo zgromadził aż 15 punktów i zajął trzecie miejsce w finale. A zatem emocji nie powinno zabraknąć ani w Cardiff ani w Grodzie Kopernika… Faworytami do stałych dzikich kart w sezonie 2020 są: Tai Woffinden, Greg Hancock i Jason Doyle. A kto będzie czwartym do brydża? Tego nie wie nikt, nawet Armando Castagna…

Tomasz Lorek, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie