Iwanow: Forteca Camp Nou? Jeszcze się trzyma...

Piłka nożna

Przez wiele ostatnich latach myślałeś – FC Barcelona – mówiłeś – Messi, Suarez, kiedyś także Neymar. Zachwycałeś się środkiem pola, fantastyczną grą na lewej stronie defensywy Jordiego Alby i postawą Gerarda Pique. Dziś na okładkach barcelońskich dzienników „Sportu” i „El Mundo Deportivo” też widnieją twarze tych piłkarzy, ale póki co w tym sezonie największą gwiazdą „Dumy Katalonii” jest jej bramkarz.

Gdyby nie Marc-Andre Ter Stegen i jego znakomita postawa przed dwoma tygodniami w Dortmundzie z Borussią, gdzie Niemiec zatrzymał m.in. swojego kolegę z reprezentacji Marco Reusa, który nie był mu w stanie strzelić gola z rzutu karnego sytuacja Barcelony przed drugim meczem fazy grupowej Ligi Mistrzów z Interem Mediolan nie byłaby najciekawsza. 
 
Remis z drużyną z Zagłębia Ruhry był bardzo szczęśliwy. W Niemczech mistrzowie Hiszpanii po raz pierwszy w tym sezonie zachowali czyste konto, drugi raz udało się to w sobotę na przedmieściach Madrytu z Getafe, w pozostałych spotkaniach mimo heroicznej postawy Ter Stegena zespół Ernesto Valverde zawsze zapisywał coś na koncie strat. 
 
Fatalnie wyglądał na prawej obronie Nelson Semedo – stąd też kolejne przesunięcie na tę pozycję Sergiego Roberto, który na stałe miał już być zawodnikiem środka pola. Nie lepiej na lewej Junior Firpo, któremu nie udało się „wejść w buty” kontuzjowanego Jordiego Alby. Barcelona w tych sektorach wyraźnie „przecieka”. W lidze – mimo świetnej postawy Ter Stegena – straciła już dziesięć goli. Tyle, co ostatnie w tabeli Leganes, więcej niż Alaves, Eibar, Levante czy Celta. 
 
A na Camp Nou przyjeżdża niekwestionowany lider Serie A. Rozpędzony Inter Mediolan, który potknął się w najmniej spodziewanym momencie, na San Siro w Champions League ze Slavią Praga, strzelając wyrównującą bramkę dopiero w doliczonym czasie gry. Nie chcę powiedzieć, że wizja braku awansu do 1/8 finału zaczyna zaglądać mu w oczy, ale jeden punkt po dwóch spotkaniach – w przypadku porażki w stolicy Katalonii – przed dwoma meczami z Borussią Dortmund to nie jest wymarzona sytuacja. 
 
„Mundo Deportivo” straszy rywala hasłem „Fortin Camp Nou”, fortecą, która w europejskich pucharach nie padła od 32 spotkań, od 2013 roku. „Sport” pisze „Espiritu De Champions” – o duchu mistrzów. Ale wiemy doskonale, że każda seria kiedyś dobiega końca. Messi, Suarez, Pique też nie są wieczni. Młodzież co prawda puka do wielkiej piłki ale to nie znaczy, że już każde drzwi otwiera. Jutro może więc nadarzyć się jedna z rzadkich okazji, by katalońska twierdza w końcu poległa.
Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie