PKO Ekstraklasa: Lech Poznań rozbił osłabioną Wisłę Kraków
Piłkarze Lecha Poznań wygrali z Wisłą Kraków 4:0 (1:0) w sobotnim meczu 11. kolejki rozgrywek PKO Ekstraklasy. To było spotkanie do jednej bramki, gospodarze skrzętnie wykorzystali bowiem ogromnie osłabienie rywali. Wisła przyjechała do stolicy Wielkopolski bez kilku podstawowych zawodników. Po trzeciej z rzędu porażce podopieczni Macieja Stolarczyka są coraz bliżej strefy spadkowej. Lech, który zwyciężył u siebie po ponad dwóch miesiącach przerwy, zbliża się do czołówki.
Wiślacy przyjechali do Poznania w mocno przetrzebionym składzie. Przeciwko poznaniakom musieli sobie radzić m.in. bez Lukasa Kelemenza, Macieja Sadloka (obaj musieli pauzować za kartki) oraz kontuzjowanych Jakuba Błaszczykowskiego, Dawida Niepsuja, Jakuba Bartosza, Aleksandra Buksy i Pawła Brożka. Z konieczności na prawej obronie wystąpił Rafał Boguski, a w ataku trener Maciej Stolarczyk postawił na dwójkę młodzieżowców – Przemysława Zdybowicza i Kamila Wojtkowskiego.
Opiekun "Kolejorza" ma akurat zupełnie inny ból głowy. Kadra jego drużyny jest tak szeroka, że poza składem meczowym znaleźli się m.in. Maciej Makuszewski i Pedro Tiba, a drugi z Portugalczyków Joao Amaral rozpoczął spotkanie na ławce.
Mecz zapowiadał się obiecująco, pierwsi odważniej zaatakowali goście, dając sygnał, że nawet bez kilku kluczowych piłkarzy, chcą walczyć o pełną pulę. Groźnie strzelał Wojtkowski, ale trafił w boczną siatkę, a Marcin Grabowski próbował zaskoczyć Mickey’a van der Harta z rzutu wolnego. Potem przewagę uzyskał Lech, sporo ataków inicjowali Kamil Jóźwiak i Robert Gumny. Z kolei Darko Jevtic starał się znaleźć w polu karnym Christiana Gytkjaera. Duńczyk był jednak pieczołowicie pilnowany przez defensorów krakowskiego zespołu.
Gospodarze częściej byli w posiadaniu piłki, ale też nie potrafili stworzyć choćby jednej stuprocentowej okazji. Z pomocą przyszedł... obrońca gości Marcin Grabowski, który stracił piłkę na wysokości swojego pola karnego. Jóźwiak dostrzegł Jevticia, który przypomniał kibicom, że lewą nogą potrafi uderzać z precyzją szwajcarskiego zegarka.
Krótko po przerwie lechici mogli podwyższyć rezultat, nieźle wyprowadzony kontratak Jakub Moder zakończył strzałem w bramkarza Michała Buchalika. Poznaniacy nie rezygnowali jednak i szukali drugiego gola, tym bardziej, że wiślacy zostawiali gospodarzom coraz więcej swobody w środku pola i pod swoją bramką.
Piłkarze "Białej Gwiazdy" sporadycznie próbowali atakować bramkę rywala, ale z każdą minuta brakowało im sił i wiary. W defensywie też zaczęli popełniać coraz więcej błędów. W 73. minucie Jakub Kamiński strzelił niezbyt mocno, ale Buchalik sparował piłkę przed siebie. Tam już czekał na nią Gytkjaer, który zanotował siódme trafienie w tym sezonie.
Minęły zaledwie cztery minuty, kiedy to Jóźwiak nie zmarnował sytuacji sam na sam i swój znakomity występ przypieczętował golem. Znakomitą asysta popisał się Amaral. Wynik ustalił 17-letni Marchwiński, który wykorzystał kolejny fatalny błąd Grabowskiego, minął dwóch rywali i pewnie pokonał Buchalika.
Lech Poznań - Wisła Kraków 4:0 (1:0)
Bramki: Jevtic 40, Gytkjaer 73, Jóźwiak 77, Marchwiński 84
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Robert Gumny, Lubomir Satka, Dorde Crnomarkovic, Tymoteusz Puchacz - Kamil Jóźwiak, Karlo Muhar, Darko Jevtic (71. Joao Amaral), Jakub Moder, Jakub Kamiński (80. Filip Marchwiński) - Christian Gytkjaer (84. Paweł Tomczyk).
Wisła Kraków: Michał Buchalik - Rafał Boguski, Marcin Wasilewski, Rafał Janicki (46. Dawid Szot), Marcin Grabowski - Jean Carlos Silva, Vullnet Basha (76. Chuca), Vukan Savicevic, Michał Mak - Przemysław Zdybowicz (64. Krzysztof Drzazga), Kamil Wojtkowski.
Żółte kartki: Gytkjaer, Muhar, Puchacz - Savicevic, Wojtkowski.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 15 089.
WYNIKI, TERMINARZ I TABELA PKO EKSTRAKLASY
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze