Leon: Mój przyjazd na Galę i Bal Mistrzów Sportu zależy od Heynena
Wilfredo Leon odwiedził ostatnio nasz kraj z okazji meczu VERVY Warszawa z Sir Safety Perugia. Reprezentant Polski opowiedział o minionym roku, debiucie w naszej kadrze i języku polskim.
Marcin Lepa: Co dla ciebie znaczy debiut w reprezentacji, pierwszy rok w kadrze i od razu nominacja do tytułu sportowca roku w Polsce?
Wilfredo Leon: Jestem niezwykle dumny i wdzięczny naszym kibicom. Nie spodziewałem się takiej nominacji. Zagrałem w kadrze po raz pierwszy i jest do dla mnie nie lada niespodzianka.
To też pokazuje, jak ważna jest siatkówka w naszym kraju. Jest kilka takich dyscyplin w Polsce, które często znajdują się wśród nominowanych. Czujesz to, grając w naszym kraju, nawet przyjeżdżając z Perugią?
Czuję, że jest to sport narodowy Polaków. Przepraszam piłkę nożną, ale właśnie tak mi się wydaje. Jest to dla mnie rewelacyjne, że moja dyscyplina jest stawiana na równi z futbolem. Może porównywalnie jest w Brazylii lub we Włoszech, ale taki trend jest rzadko spotykany.
Gala jest 5 stycznia, czy jest szansa, żebyś zawitał do Polski?
Dobre pytanie. Trzeba poprosić trenera Heynena... Na końcu to jego słowo będzie decydujące.
Jaki to był 2019 rok dla ciebie?
To był bardzo dobry rok. Grałem w lidze włoskiej, nieco przegraliśmy finał Ligi Mistrzów. To drugie miejsce nieco mnie prześladowało, ale udało mi się też ustanowić rekord SuperLega. Grałem bardzo stabilnie, był debiut w reprezentacji Polski. Nie udało się wygrać wszystkiego, ale jestem tylko człowiekiem - nie pochodzę z innej planety. Jestem jednak bardzo zadowolony.
Trudny był początek tego sezonu? Wejść do reprezentacji, poczuć wszystkich kolegów i pracować z nimi na co dzień...
Było bardzo ciężko, bo było do rozegrania bardzo dużo spotkań. To pierwszy rok na takiej intensywności. Wracałem po reprezentacji do klubu i z powrotem. Moja głowa była w pewnym momencie bardzo zmęczona. Dzięki tak dobrze przepracowanemu sezonowi w reprezentacji, będę gotowy na igrzyska olimpijskie.
Czy to był sezon największej presji, dodatkowej?
Była duża presja ze względu na debiut, na kwalifikacje olimpijskie - to była trzecia próba, bo dwa razy mi się to nie udało.
2020 rok będzie stał pod jednym słowem - igrzyska?
To jest najwyższy cel, do którego przygotowujemy się już teraz. Kiedy nadejdzie ten moment, będę gotowy.
Ty mówisz po rosyjsku, włosku, polsku i oczywiście hiszpańsku. To jest dar, że tak łatwo uczysz się języków? Ile ci to zajmuje czasu, a na ile jest naturalne?
Trudno powiedzieć, że to jest naturalne, bo wymaga czasu. Spędziłem cztery lata w Rosji, ale nie nauczyłem się dobrze tego języka. Liczy się komunikacja. W Polsce z 90% ludzi dogadam się po angielsku, ale jako Polak i reprezentant kraju, muszę mówić po polsku. Jeszcze mam problemy z gramatyką i nie mówię najlepiej, ale każdy miesiąc i rok działa na moją korzyść.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze