Drzazga pod paznokciem! Drzyzga wyznał, która porażka zabolała go najbardziej
Zawieszenie sportowej rywalizacji dało więcej czasu na wspominanie wydarzeń z przeszłości. W ostatnim odcinku magazynu siatkarskiego #7strefa ekspert Polsatu Sport Wojciech Drzyzga przyznał, która porażka w jego zawodniczej karierze zabolała go najbardziej.
Drzyzga był przed laty podporą reprezentacji Polski, grał w niej przez wiele sezonów (1978–1985), ale tylko raz miał okazję wystąpić w igrzyskach olimpijskich. Niestety, nie udało się z tej imprezy przywieźć medalu.
Reprezentacja Polski była jednym z kandydatów do złota turnieju igrzysk olimpijskich Moskwa 1980. Biało-czerwoni, prowadzeni przez trenera Aleksandra Skibę, mieli bronić tytułu mistrzów olimpijskich wywalczonego cztery lata wcześniej w Montrealu przez drużynę Huberta Wagnera. Gospodarze liczyli natomiast na rewanż. Przed rozpoczęciem zmagań trener radzieckiej reprezentacji Wiaczesław Płatonow powiedział w jednym z wywiadów, że liczy na finał ZSRR – Polska. Twierdził, że starcie tych drużyn w meczu o złoto będzie ucztą dla miłośników siatkówki.
Do tej uczty jednak nie doszło, bo na drodze reprezentacji Polski stanęła w półfinale Bułgaria. Biało-czerwoni przeżywali słabsze chwile i przegrali z lepiej dysponowanym rywalem wyraźnie – 0:3 (13:15, 13:15, 7:15). To była sensacja, bo Polska była górą w siedmiu poprzednich meczach obu drużyn... Nie udało się awansować do finału, a w meczu o trzecie miejsce załamani biało-czerwoni ulegli 1:3 Rumunii.
– Bułgarzy odebrali mi szansę medalową na igrzyskach w Moskwie. Nie mogłem się im zrewanżować na podobnej imprezie, bo na kolejne igrzyska nie pojechaliśmy z powodu bojkotu – stwierdził Drzyzga.
W 1984 roku polscy siatkarze – prowadzeni przez trenera Wagnera – byli w gronie kandydatów do medalu IO. Kwalifikację przyniósł im efektowny występ na ME 1983, zakończony srebrnym krążkiem. Niestety, bojkot polityczny sprawił, że nie mogli rywalizować na igrzyskach. Zamiast w Los Angeles, zagrali w Hawanie na turnieju "Przyjaźń-84". Tam zdołali pokonać Bułgarów 3:1, wywalczyli nawet brązowy medal, zajmując trzecie miejsce za ZSRR i Kubą, ale Drzyzga nie przykłada do tego sukcesu wielkiej wagi.
– Zagraliśmy na "zawodach przyjaźni", ale tam nie było już takiej atmosfery. Nie było to jakieś ważne wydarzenie w moim życiu sportowym. Medal został, a po latach okazał się nawet chlebowym, ale on jest cenny tylko pod tym względem. Nie ma takiej wartości emocjonalnej, choć grały tam bardzo mocne ekipy – przyznał.
Zobacz: Wagner kontra Brazylia. Niezwykłe tournee siatkarzy Canarinhos po Polsce
– Gdyby to przeanalizować dokładniej, to ten medal wywalczony na Kubie był nawet bardziej wartościowy sportowo, niż ten w Los Angeles. Tam zostały niedobitki zespołów, które wywalczyły olimpijską kwalifikację. Igrzyska olimpijskie w Moskwie też nie były grane w pełnym składzie, ale turniej siatkówki na tym nie ucierpiał – dodał były rozgrywający reprezentacji Polski i Legii Warszawa.
Drzyzga nie miał już później okazji powalczyć o olimpijskie medale, dlatego półfinałowa porażka z Bułgarią długo nie dawała mu spokoju. Jak przyznał, poczuł pewną satysfakcję dopiero wiele lat później, gdy jego młodsi koledzy zamknęli Bułgarom drogę do finału mistrzostw świata rozgrywanych w Japonii.
– Miałem niesamowitą radość, gdy w 2006 roku Polacy pokonali Bułgarię 3:1 w półfinale mistrzostw świata. Powiedziałem wówczas, że wyjmuję sobie drzazgę spod paznokcia – powiedział Drzyzga.
Syn Wojciecha Drzyzgi – Fabian jest od kilku sezonów pierwszym rozgrywającym reprezentacji Polski. W biało-czerwonych barwach wywalczył już dwa tytuły mistrza świata, być może uda mu się zdobyć w przyszłym roku w Tokio również medal igrzysk olimpijskich.