Kądzior: Brzęczek dał mi sygnał, że wciąż jestem w jego planach

Piłka nożna
Kądzior: Brzęczek dał mi sygnał, że wciąż jestem w jego planach
fot. PAP
Kądzior: Wracamy do gry pod koniec maja!

- Ostatnio zadzwonił do mnie trener Brzęczek. Chwilę porozmawialiśmy. To bardzo fajny znak, bo to oznacza, że mnie obserwował. Wydaje mi się, że docenił moje ostatnie występy przed koronawirusem i dostałem po prostu sygnał od niego, że jestem w planach- mówi w rozmowie z Polsatsport.pl skrzydłowy Dinamo Zagrzeb i reprezentacji Polski, Damian Kądzior.

Grzegorz Michalewski: Jesteś jednym z nielicznych polskich piłkarzy, którzy powoli mogą przygotowywać się do powrotu na ligowe boiska. Twój klub Dinamo Zagrzeb od poniedziałku jest w rytmie treningowym. Czy to już są takie typowe zajęcia piłkarskie?

Damian Kądzior: Przede wszystkim cieszymy się, że mogliśmy wrócić do normalnych zajęć, bo to jest też taki sygnał dla nas, że wracamy do normalności i jest „ciut” lepiej. Nikt nie wyraziłby zgody na nasze treningi, gdyby nie było poprawy w Chorwacji, więc to jest jakiś pozytyw. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Lepiej jest trenować nawet w tych „piątkach”, nie są to na pewno treningi typowo piłkarskie drużynowe, jakie mieliśmy wcześniej przed koronawirusem. Od dwóch dni rozpoczynamy treningi z piłką. Ta intensywność jest jak na razie na dość niskim poziomie, bo nie każdy pewnie przez te półtora miesiąca zrobił wszystko. Było wiele różnych zawirowań wokół naszego klubu, zmieniani byli szkoleniowcy, jest koronawirus i trzęsienia ziemi - tak więc pewnie większość zawodników też nie robiła do końca tych wszystkich treningów. Trener chciał zacząć od tego, żeby na początku była niska intensywność. Wydaje mi się, że z każdym kolejnym dniem to będzie szło w górę, bo też mamy takie informacje, że pod koniec maja powinniśmy wznowić rozgrywki.

 

Rozumiem, że na razie trenujecie w pięcioosobowych grupach. Na treningi przyjeżdżacie ze swoich domów ubrani już w stroje. Nie możecie korzystać z szatni czy z pryszniców, tylko po zajęciach od razu wracacie do siebie?

Zgadza się. Pierwszego dnia spotkaliśmy się w szatni, oczywiście w tych małych grupach pięcioosobowych, na które podzielił nas trener. Dostaliśmy torby ze sprzętem, z korkami, które zabraliśmy do domu i teraz na każdy trening przyjeżdżamy przebrani piętnaście minut przed rozpoczęciem zajęć. Wchodzimy na boisko, robimy trening i wsiadamy z powrotem do auta i wracamy do domu. Każdy ma wodę podpisaną i możemy korzystać tylko ze swojej butelki. Po każdej zmianie tej grupy treningowej dezynfekowane są karimaty i piłki. Każdy z nas wchodząc,, na boisko musi się zdezynfekować. Ciekawe jest również to, że w czwartek wszyscy w klubie będziemy mieli robione testy na koronawirusa. Zobaczymy przede wszystkim czy na tę chwilę jesteśmy zdrowi, bo nie wiemy, co było wcześniej przez te półtora miesiąca przerwy, albo w momencie, gdy kończyliśmy rozgrywki. Nawet z chłopakami się śmialiśmy, bo czterech naszych zawodników było chorych i doktor mówił, że to była grypa. To było półtora miesiąca temu i mam nadzieję, że w czwartek wszyscy będziemy zdrowi. Będziemy mogli normalnie trenować i przygotowywać do gry w lidze.

W Dinamie nastąpiła zmiana na stanowisku trenera. Nie ma już Nenada Bjelicy. Jego następca Igor Jovicevic nie jest dla was chyba postacią anonimową?

Właśnie. Nastąpiła zmiana trenera, gdzieś już wcześniej można było czytać między wierszami, że taki będzie plan zarządu. Wiadomo - trzeba tę decyzję zaakceptować. Trzeba też powiedzieć o trenerze Bjelicy, że wykonał super robotę i zrobił z nas fajną rodzinę. Czuliśmy się tutaj „mega” fajnie. Mogę powiedzieć za siebie - jako zawodnik zagraniczny nie miałem żadnych problemów z życiem w tej szatni. Miałem ochotę jak najszybciej nauczyć się języka. Nauczyłem się chorwackiego, bo po prostu czułem się tutaj dobrze. Zobaczymy, jak to będzie teraz wyglądało. Jest nowy trener, wcześniej prowadził młodzieżową drużynę i także drugi zespół Dinama Zagrzeb. Młodzieżowa drużyna też osiągała sukcesy, bo jest teraz w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Czeka ich spotkanie z Benfiką, zobaczymy czy będzie im dane z nimi zagrać. Nowe rozdanie i zobaczymy, jak to będzie wyglądało u nowego trenera. Nie mamy na to wpływu. To są decyzje podejmowane poza nami i trzeba żyć dalej. Wiadomo, trener Bjelica to super fachowiec, natomiast ja zdążyłem się utożsamić nie tylko z klubem, ale też z kibicami i z miastem. W Zagrzebiu czuję się dobrze. Mam nadzieję, że będzie to dobrze wyglądało.

Nie będzie Mistrzostw Europy w tym pierwotnym terminie, natomiast jeżeli chodzi o Twoje relacje z kadrą - trener Brzęczek lub jego asystenci są z Tobą w kontakcie?

Ostatnio zadzwonił do mnie trener Brzęczek. Chwilę porozmawialiśmy. To bardzo fajny znak, bo to oznacza, że mnie obserwował. Wydaje mi się, że docenił moje ostatnie występy przed koronawirusem i dostałem po prostu sygnał od niego, że jestem w planach. Dalej trzeba robić swoje i wszyscy wiemy, że na tę chwilę nie będzie w najbliższym czasie meczów reprezentacji. Ja do tego podchodzę spokojnie - robię swoje, skupiam się na każdym kolejnym dniu tutaj w Dinamo, na każdej tej radości z powrotu do treningów i do normalności. Mamy nadzieję, że to będzie trwało i trwało, wrócimy do grania i wtedy zaczniemy sobie na spokojnie myśleć o reprezentacji, jak skończymy tutaj sezon ligowy w Dinamo. Wydaje mi się, że najbliższy mecz kadry może będzie we wrześniu, ale tego w sumie nikt nie wie. Nie wiemy nawet czy tego dwudziestego siódmego, czy dwudziestego ósmego maja będzie nam dane zagrać w tym pierwszym meczu w lidze chorwackiej.


Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.

Grzegorz Michalewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie