PKO BP Ekstraklasa: Lech Poznań ograł Stal Mielec

Piłka nożna
PKO BP Ekstraklasa: Lech Poznań ograł Stal Mielec
fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Lech - Stal 3:1.

W meczu 30. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań pokonał PGE FKS Stal Mielec 3:1. W Poznaniu niespodzianki nie było, choć mecz zaczął się sensacyjnie - od szybkiego prowadzenia gości. Ostatecznie drużyna Macieja Skorży zanotowała trzecie zwycięstwo z rzędu.

Nie wszyscy kibice zdążyli zająć miejsca na trybunach, a mielczanie prowadzili 1:0. Lechici trochę zlekceważyli atak Stali, piłkę przed polem karnym przyjął Dominik Steczyk i z półobrotu zaskoczył Mickeya van de Harta, który w ogóle nie zareagował. Dla Steczyka było to pierwsze trafienie w ekstraklasie.

 

ZOBACZ TAKŻE: PSG po raz dziesiąty mistrzem Francji

 

Poznaniacy początkowo sprawiali wrażenie mocno zaskoczonych takim obrotem sprawy, ale potrzebowali równo 10 minut, by skutecznie odpowiedzieć. Po podaniu Mikaela Ishaka, Joao Amaral nie dał szans Rafałowi Strączkowi.

 

Po wyrównującym golu gospodarze poczuli się pewniej, ale goście też próbowali się odgryzać. W Lechu dwoił się i troił Amaral, najwyraźniej rozochocony zdobyciem już 13. bramki w tym sezonie. Po indywidualnej akcji minął dwóch obrońców Stali i wpadł na kolejnego piłkarza rywali. Portugalczyk domagał się rzutu karnego, lecz sędzia Daniel Stefański, po bardzo szybkiej konsultacji z wozem VAR, nakazał grać dalej.

 

Na bramkę Strączka sunął atak za atakiem i w końcu Lechici dopięli swego. Po kombinacyjnej akcji i wymianie podań Pedro Rebocho zagrał do Ishaka. Szwed nie uderzył wprawdzie zbyt mocno, ale piłka przeleciała pomiędzy obrońcami i bramkarzem gości. "Kolejorz" szukał trzeciego gola, dość łatwo przechwytywał piłki w środku boiska i konstruował kolejne akcje. Groźnie strzelali Michał Skóraś i Pedro Tiba, ale obie próby były niecelne.

 

Stal znakomicie zaczęła pierwszą połowę, a na początku drugiej części spotkania uderzył Lech. Tiba dośrodkował w pole karne, lot piłki głową przedłużył obrońca gości Mateusz Żyro i nie dał szans swojemu bramkarzowi na skuteczną interwencję.

 

Później gospodarze zwolnili tempo gry, momentami oddawali inicjatywę przeciwnikowi, a sami szukali okazji w kontrach. Podopieczni Adama Majewskiego nie mieli jednak pomysłu na rozbicie defensywy rywala, potrafili jedynie przedrzeć się przed pole karne van der Harta i na tym kończyły się ich ataki.

 

W 75. minucie Oskar Zawada po rzucie rożnym trafił do siatki i goście znów mogli mieć nadzieję na punktową zdobycz. Po wideoweryfikacji arbiter anulował jednak bramkę, gdyż pomocnik Stali przy wyskoku odepchnął Antonio Milicia.

 

Goście nie rezygnowali ze zdobycia kontaktowej bramki, ale to poznaniacy powinni podwyższyć wynik. Adriel Ba Loua zainicjował kontratak, podał do Skórasia, który będąc sam przed bramkarzem trafił w poprzeczkę. Już w doliczonym czasie gry ten sam zawodnik w niemal identycznej sytuacji znów strzelił w obramowanie górnej części bramki.

Lech Poznań – PGE FKS Stal Mielec 3:1 (2:1)

Lech: Mickey van der Hart - Joel Pereira (62. Tomasz Kędziora), Lubomir Satka, Antonio Milic, Pedro Rebocho - Michał Skóraś, Radosław Murawski, Joao Amaral (75. Dawid Kownacki), Pedro Tiba (75. Nika Kwekweskiri), Jakub Kamiński (75. Adriel Ba Loua) - Mikael Ishak (89. Filip Marchwiński)


PGE FKS Stal: Rafał Strączek - Mateusz Żyro (69. Konrad Wrzesiński), Bożidar Czorbadżijski, Mateusz Matras, Marcin Flis, Krystian Getinger (58. Jakub Wawszczyk) - Maksymilian Sitek (60. Wiktor Kłos), Arkadiusz Kasperkiewicz (76. Albin Granlund), Maciej Urbańczyk (58. Oskar Zawada), Maciej Domański - Dominik Steczyk.

 

Bramki: 0:1 Dominik Steczyk (2), 1:1 Joao Amaral (12), 2:1 Mikael Ishak (31), 3:1 Mateusz Żyro (49-samobójcza).

 

Żółte kartki: Dawid Kownacki (Lech), Maciej Domański (Stal).

 

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 26 352.

 

Po meczu Lech - Stal powiedzieli:

 

Maciej Skorża (trener Lecha Poznań): Wszyscy widzieliśmy jak zaczął się ten mecz. A zaczęliśmy go fatalnie, musieliśmy gonić wynik. To był nasz słaby dzień, od pierwszego kopnięcia piłki wyglądało, że nie jesteśmy w tym samym miejscu co cztery dni wcześniej w poprzednim spotkaniu. Szczególnie w aspekcie fizycznym. Szanuję swój zespół za to, że przy tak skomasowanej obronie przeciwnika potrafiliśmy zdobyć bramki z ataku pozycyjnego po fajnych kombinacjach. To są dla mnie plusy z tego meczu i to na pewno to zapamiętam.

 

Myślałem, że trzecia bramka pozwoli nam kontrolować mecz i spokojnie grać. Tymczasem odwrotnie na nas podziałała. To Stal zaczęła grać wyżej i mecz nie był pod naszą kontrolą. Dla nas najważniejsze było to, że wygraliśmy. Minusem jest strata Dawida Kownackiego, który z powodu czwartej żółtej karki nie zagra w kolejnym spotkaniu w Gliwicach.


 

Adam Majewski (trener PGE FKS Stali Mielec): Nie udało nam się zdobyć punktów, ale przed meczem nikt na nas nie liczył i wiedzieliśmy, że będzie to trudne zadanie. Rzeczywistość to niestety potwierdziła. Jadąc do Poznania zdawaliśmy sobie sprawę, że nie możemy pozwolić sobie na otwarta grę. Nastawiliśmy się na kontrataki licząc, że w ten sposób uda nam się strzelić bramkę. Mecz rozpoczął się dla nas wyśmienicie, bo szybko strzeliliśmy na 1:0. Wszystko zapowiadało, że będzie dobrze, ale w kolejnym meczu sami strzelamy sobie bramki. Pierwszy gol dla Lecha to brak komunikacji między obrońcą a bramkarzem, przy drugiej - prosty strzał, po którym piłka przeszła pod ręką bramkarzowi i jeszcze gol samobójczy.

 

Przy wyniku 1:3 nie mieliśmy zbyt wiele do stracenia, w drugiej połowie zaryzykowaliśmy, zaczęliśmy grać ofensywnie. Stworzyliśmy sytuacje głównie po rzutach rożnych, w dwóch z nich byliśmy blisko zdobycia gola. Jeden nie został uznany, może było małe popchnięcie, ale takie sytuacje zdarzają się w polu karnym.

RM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie