Magiera: Trzeba grać o każde miejsce…

Siatkówka
Magiera: Trzeba grać o każde miejsce…
Fot. Cyfrasport
Trefl Gdańsk ma najwyższą średnią frekwencję w Plus Lidze - 3168. Choćby dla tych kibiców, a może przede wszystkim dla nich warto grać nawet o siódme miejsce

Sporo ciekawych rzeczy dzieje się wokół naszej siatkówki. Cały czas najwięcej komentarzy dotyczy listy powołań do kadry ogłoszonej przez trenera Grbicia. Gdzieś tam z boku pojawił się temat frekwencji na meczach oraz sensu rozgrywania meczów o miejsca poniżej piątego, które jest ostatnim gwarantującym w przyszłym sezonie udział w europejskich pucharach.

Tak, to już pewne. Trzy najlepsze drużyny w PlusLidze zagrają w nowym sezonie w Lidze Mistrzów, czwarta drużyna w Pucharze CEV, a piąta w Pucharze Challenge. Ten ostatni puchar często wywołuje uśmiech na twarzach kibiców siatkówki i nie jest traktowany jakoś wybitnie poważnie, tylko nie wiadomo dlaczego tak się dzieje, bo wystarczy prześledzić listę zwycięzców, aby upewnić się w przekonaniu, że warto stanąć do tej rywalizacji i powalczyć o to trofeum. Mamy tam zresztą swojego przedstawiciela. To AZS Częstochowa, który dekadę temu zdobył Puchar Challenge pokonując w finale inny polski klub – warszawską Politechnikę.


Co do frekwencji na meczach...
Oficjalne dane Polskiej Ligi Siatkówki mówią, że średnio na meczach PlusLigi melduje się 1418 kibiców. Jak to wygląda w poszczególnych miastach? Proszę bardzo.
Gdańsk – średnio 3168,
Lublin – 2624,
Rzeszów – 1877,
Zawiercie 1435,
Radom – 1377,
Nysa – 1355,
Warszawa – 1341
Suwałki – 1261,
Jastrzębie – 1242,
Olsztyn (Iława) – 1124,
Kędzierzyn Koźle – 1101,
Bełchatów – 818,
Lubin – 592,
Katowice – 540.


Jeśli chodzi o grę o miejsca niżej notowane to ja jestem jak najbardziej na „tak”. Może ładunek emocjonalny spotkań o miejsca jedenaste, dziewiąte, czy siódme nie jest dla postronnych kibiców zbyt duży, ale myślę, że dla lokalnych społeczności akurat ma znaczenie, które miejsce w tabeli zajmie klub, któremu się kibicuje na co dzień.

 

I jeszcze jedna rzecz. Bardzo ważna. Granie o miejsca z automatu wydłuża sezon o kilkanaście dni, co ma znaczenie w kontekście zawodników, którzy nie zostali powołani do kadr narodowych. A tych jest sporo. Pytanie, co oni mieliby robić przez pół roku, kiedy skończyliby sezon na początku kwietnia, a na start nowego sezonu musieliby czekać do końca października?

Marek Magiera/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie