Śląsk Wrocław i Korona Kielce podzieliły się punktami

Piłka nożna
Śląsk Wrocław i Korona Kielce podzieliły się punktami
fot. PAP

Przed spotkaniem trener Śląska Wrocław Ivan Djurdjevic na konferencji prasowej mówił, że sobotni mecz może być brzydki, bo sytuacja w tabeli sprawi, iż żadna z drużyn nie będzie chciała podjąć większego ryzyka. I na nieszczęście dla kibiców, się nie pomylił.

O pierwszej połowie można było powiedzieć tylko tyle, że została rozegrana. Śląsk na początku odważnie ruszył do przodu i kilka razy w polu karnym Korony zrobiło się gorąco, ale czystych sytuacji bramkowych brakowało. Bramkarz Marcel Zapytowski w tym okresie musiał interweniować właściwie tylko raz, kiedy z rzutu wolnego uderzył Erik Exposito.

 

Korona długo skupiała się głównie na obronie i szukała szans na kontratak. Z czasem ciężar gry przeniósł się do środkowej strefy, gdzie było dużo walki, ale momentami też dużo chaosu. W ostatnich minutach pierwszej połowy to goście uzyskali lekką przewagę, kilka razy groźnie dośrodkowali w pole karne i to by było na tyle.

 

Po zmianie stron nareszcie zaczęło się coś dziać ciekawego na boisku. Po stałym fragmencie gry wyśmienitą okazję miał Jewgienij Szykawka, ale trafił tylko w słupek, a dobitkę Jakuba Łukowskiego instynktownie odbił Rafał Leszczyński.

 

Goście zaczęli podchodzić wyżej pressingiem, po przejęciu piłki znacznie szybciej rozgrywali atak i momentami zmuszali rywali do chaotycznej obrony. Śląsk miał więcej miejsca na ataki, ale grał niedokładnie i nie oddawał w ogóle strzałów.

 

Jak już jednak gospodarze uderzyli, to trafili od razu do siatki. W polu karnym piłka trafiła do Diogo Verdaski, a ten przytomnie zgrał do Johna Yeboaha, który strzałem z kilku metrów zdobył gola. Długo trwała analiza całej sytuacji, ale arbiter nie zmienił już decyzji.

 

Korona rzuciła się do ataków i mogła szybko doprowadzić do remisu. Idealną okazję miał Łukowski, ale fantastyczną paradą popisał się ponownie Leszczyński. Kilka chwil później strzelał Szykawka, ale ponownie górą był bramkarz Śląska.

 

Goście atakowali i ich upór został nagrodzony. Łukasz Bejger zahaczył w polu karnym Dawida Błanika, który padł na murawę i sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Łukowski i było 1:1.

 

Korona próbowała pójść za ciosem, ale to Śląsk miał szansę na gola w ostatnich minutach. Wprowadzony kilka chwil wcześniej na boisko Cayetano Quintana uciekł obrońcom gości, wpadł w pole karne i huknął, ale Zapytowski zdołał odbić piłkę. Kilka chwil później sędzia gwizdnął po raz ostatni i oba zespoły mogły sobie dopisać po punkcie.

 

 

Śląsk Wrocław – Korona Kielce 1:1 (0:0)

Bramki: Yeboah 68 - Łukowski 87 (k)

 

Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński – Diogo Verdasca, Konrad Poprawa, Łukasz Bejger (90+2. Daniel Gretarsson) – Martin Konczkowski, Patrick Olsen, Adrian Bukowski (57. Nahuel Leiva), Victor Garcia – Michał Rzuchowski (57. Dennis Jastrzembski), John Yeboah (86. Cayetano Quintana), Erik Exposito

 

Korona Kielce: Marcel Zapytowski - Dominick Zator, Miłosz Trojak, Piotr Malarczyk (84. Dawid Błanik), Marius Briceag - Jacek Podgórski (69. Marcus Godinho), Marcin Szpakowski (46. Kyryło Petrow), Ronaldo Deaconu, Nono (69. Dalibor Takac), Jakub Łukowski - Jewgienij Szykawka (84. Bartosz Śpiączka)

 

Żółte kartki: Exposito, Poprawa - Malarczyk, Łukowski, Szpakowski

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie