Tragedia podczas rockowego festiwalu. Nie żyje czołowy hiszpański karateka
Karateka Josu Garcia de Albeniz zmarł w ostatnią sobotę. Sportowiec poczuł się źle podczas festiwalu muzycznego Vina Rock i nagle stracił przytomność. Służbom medycznym nie udało się go uratować.
W ubiegły weekend w Vitorii odbyła się kolejna edycja festiwalu rockowego Vina Rock, na który udał się karateka Josu Garcia de Albeniz. Nieoczekiwanie 25-latek nagle poczuł się źle i stracił przytomność. Choć po interwencji służb medycznych mężczyzna odzyskał funkcje życiowe, ten zmarł parę godzin po przetransportowaniu go do szpitala.
ZOBACZ TAKŻE: Trener polskiej kadry liczy na medale. Mistrzostwa świata tuż, tuż
De Albeniz uchodził za czołowego hiszpańskiego karatekę, który wiele razy reprezentował swój kraj na arenie międzynarodowej. Policja wszczęła śledztwo, aby wyjaśnić nagłą śmierć 25-latka. Ostatecznie wykluczono udział osób trzecich w tej sprawie. Ponadto zlecono dokonanie sekcji zwłok i badań toksykologicznych.
Na śmierć karateki zareagował m.in. prezydent Hiszpańskiego Komitetu Olimpijskiego, Alejandro Blanco. "Jestem głęboko przygnębiony po dowiedzeniu się o śmierci Josu Garcii de Albeniza. Mając przed sobą całe życie pełne złudzeń i marzeń, młody zawodnik karate odszedł od nas w wieku 25 lat. Chcę przekazać całe moje wsparcie jego rodzinie, przyjaciołom i wszystkim karatekom. Spoczywaj w pokoju" - napisał Blanco.
Oficjalne oświadczenie wydał również klub, w którym na co dzień trenował karateka. "Dziś nasza cała społeczność ma ciężkie serca po otrzymaniu tak druzgocących wiadomości. Miałeś zaledwie 25 lat, a my razem dzieliliśmy 20 z nich. Patrzyliśmy, jak dorastasz. Niewątpliwie byłeś dobrym człowiekiem. Na zawsze będziesz częścią naszej rodziny" - brzmi komunikat.
Przejdź na Polsatsport.pl