Legenda polskiego klubu w sobotę zakończy karierę! Marzył o innym pożegnaniu
W sobotnim meczu ekstraklasy w Gdańsku z Legią Warszawa karierę oficjalnie zakończy Flavio Paixao. - Jestem bardzo zadowolony z tego, co osiągnąłem, moje nazwisko przeszło do historii, ale marzyłem o innym pożegnaniu – powiedział niespełna 39-letni piłkarz Lechii.
W poprzednich rozgrywkach Lechia uplasowała się na czwartej pozycji, jednak w tym sezonie biało-zieloni nie uniknęli degradacji.
- Rok temu powiedziałem, że chcę jeszcze grać przez sezon. Dla mnie decyzje są jakie są i nie ma perfekcyjnych. Wtedy miałem pasję do tego sportu i jestem zadowolony z tego wyboru. Chciałem jeszcze osiągnąć to, czego nie udało mi się, czyli zdobyć mistrzostwo Polski. A to był najgorszy rok dla zespołu i dla mnie jako piłkarza. Nie myślałem o tym, że spadniemy, ale jak widać, w życiu wszystko jest możliwe – przyznał w czwartek na konferencji prasowej w Gdańsku Paixao.
ZOBACZ TAKŻE: Dariusz Mioduski zdradził swoje plany wobec Legii Warszawa. "Wszyscy ciągną wózek w jedną stronę"
Oficjalne pożegnanie portugalskiego napastnika nastąpi w meczu z Legią, który rozpocznie się w sobotę o godz. 20.
- To trudny moment dla całej drużyny, bo kiedy spadasz ciężko jest zmotywować piłkarzy. Nie mamy żadnego celu i to jest najgorsze. W tym momencie grasz tylko o swój honor, ale każdy, kto pojawi się na boisku, musi wypaść jak najlepiej, każdy powinien wziąć odpowiedzialność za wynik. Dla mnie to ważny moment, bo to mój ostatni występ. Tak jak zawsze dam z siebie wszystko dla klubu, który dał mi wszystko – zapewnił.
Paixao przekonuje, że jest bardzo zadowolony z przebiegu swoje kariery i z tego co osiągnął.
- Zwłaszcza w Lechii – to rekordy, Puchar i Superpuchar Polski, trzecie miejsce w lidze. To jest dla mnie najważniejsze, to pozostanie w mojej w pamięci. Marzyłem co prawda o skończeniu kariery w inny sposób, ale życie nie jest perfekcyjne. Dziękuję kibicom i wszystkich osobom, które zawsze mi pomagały – dodał.
Zawodnik Lechii zapewnia, że w Gdańsku czuje się wyśmienicie i to jest również przyczyna jego wysokiej formy. W tym mieście poznał swoją żonę Dominikę, swobodnie też porozumiewa się w języku polskim.
- Żeby odnieść sukces musisz czuć się jak w domu, a ja mam dwa domy – w Lizbonie i Gdańsku. Kiedy podpisałem kontrakt ze Śląskiem toczyłem walkę z klubem z Iranu i z FIFA. Było ciężko, ale później wiele zależy od ciebie - jaki masz sposób myślenia i co chcesz osiągnąć. Musisz sobie wyznaczyć cel, a następnie dążyć do niego na maksa. Każdego roku miałem oferty z innych krajów, jednak w Lechii byłem kapitanem i to też miało wpływ na moje decyzje. Czułem odpowiedzialność i wiedziałem, że są ludzie, którzy we mnie wierzą - podkreślił.
Najskuteczniejszy w historii ekstraklasy piłkarz żałuje, że nie udało mu się zostać mistrzem Polski.
- Został mi jeden cel, czyli najbliższy mecz, który jest moim pożegnaniem. To jeden z najgorszych momentów w karierze, może nawet najgorszy, ale jednocześnie jeden z najważniejszych. Podchodzę jednak do niego spokojnie i bez stresu. Ekscytacji też nie ma, bo spadliśmy. Zdenerwowanie było po meczu z Zagłębiem, które przesądziło o degradacji. Dlatego teraz boli mnie głowa i serce – stwierdził.
Niespełna 39-letni napastnik rozmawiał z klubem na temat swojej przyszłości, jednak w najbliższym czasie zamierza solidnie odpocząć.
- Ten sezon był brutalny i szokujący. Ludzie pisali fałszywe rzeczy o mnie, o moim życiu, dlatego potrzebuję odpocząć, ale nie fizycznie, bo pod tym względem czuję się bardzo dobrze, ale psychicznie. Odpoczynku wymaga moja głowa. Miałem depresję, objawy paniki, wiele razy nie mogłem spać. To był trudny rok dla mojej żony i rodziców. Zawsze będę jednak dostępny dla klubu i miasta, które dały mi wszystko. Mam pomysł, aby pomagać młodym piłkarzom w Gdańsku – zdradził.
Portugalczyk występował najpierw, od wiosny 2014 roku, w Śląsku, a dwa lata później został zawodnikiem Lechii. W sumie rozegrał w ekstraklasie 309 meczów i zdobył w nich 108 bramek – odpowiednio 71 i 24 w barwach wrocławskiego zespołu oraz 238 i 84 jako reprezentant biało-zielonych.
- Nie przypuszczałem, że spędzę w Polsce prawie 10 lat. Jestem najskuteczniejszym obcokrajowcem w polskiej lidze i pierwszym, który strzelił co najmniej 100 goli. To niesamowite, że moje nazwisko przeszło do historii – podsumował.
Przejdź na Polsatsport.pl