Zbliża się do "czterdziestki" i wspomoże Polskę na MŚ! Valtonen: Wiek to tylko numer

Zimowe
Zbliża się do "czterdziestki" i wspomoże Polskę na MŚ! Valtonen: Wiek to tylko numer
Cyfrasport/Polsat Sport
Jeden z liderów reprezentacji Polski Marcin Kolusz w styczniu skończy 40 lat. Tomek Valtonen (z prawej): Kolusz to profesjonalista w każdym calu

- Polacy to są bardzo mocne charaktery, walczą na lodzie niesamowicie. Dlatego Polska awansowała do elity. Myślę, że trener Kalaber wykonał dobrą pracę. Generalnie jest to bardzo dobra sprawa, że Polska gra w tym gronie. Teraz trzeba to wykorzystać marketingowo, wytworzyć modę na hokej, żeby ta dyscyplina się rozwinęła – powiedział nam fiński trener polskiego pochodzenia Tomek Valtonen, który prowadził reprezentację Polski w latach 2018-2020.

Hokejowe MŚ elity w Czechach, które pokaże Polsat Sport, rozpoczynają się już 10 maja. Polska swój pierwszy mecz, z Łotwą, rozegra 11 maja o godz. 16:20.

 

ZOBACZ TAKŻE: MŚ 2024 w hokeju: Terminarz, harmonogram, godziny. Kiedy gra Polska?

 

Michał Białoński, Polsat Sport: Jak może pan wyjaśnić fenomen hokeja na Słowacji? To kraj sąsiadujący z nami, ale zaledwie pięciomilionowy, tymczasem utalentowanych hokeistów ma tylu, że generalnego menedżera Miroslava Satana stać na rezygnację przed MŚ z zawodników występujących w Rosji. Na mistrzostwach będą wzmocnieni pięcioma graczami z NHL na czele z Tomasem Tatarem, Jurajem Slafkovskym, Simonem Nemcem, Partinem Pospisilem i Pavolem Regendą.

 

Tomek Valtonen, były selekcjoner reprezentacji Polski, trener Dukli Michalovce: Slafkovsky wychował się w Koszycach. Moim zdaniem tam jest dobry poziom szkolenia. Miał zaledwie 15 lat, gdy wyjechał rozwijać talent do Finlandii. Zadziałał schemat: dobre szkolenie i kontakty z mocniejszymi krajami, żeby wyjechać jak najszybciej za granicę. Potem wszystkim jest możliwe. Poziom np. polskiej ligi nie da możliwości dwudziestolatkowi wybić się do ekstraklasy najsilniejszych hokejowo krajów. To jest wykluczone. Ten wyjazd musi nastąpić znacznie wcześniej.

 

Oczywiście, Słowacja ma bogate tradycje hokejowe, sięgające jeszcze czasów Czechosłowacji. Hokej jest dla nich najważniejszym sportem, oni są z niego bardzo dumni. Ja to dobrze rozumiem, bo pracuję tam już prawie od trzech lat. Oni żyją hokejem na okrągło, to jest w ich kulturze i w ich DNA.

 

Jak pan ocenia pracę trenera Roberta Kalabera, który reprezentację Polski przejął po panu w 2020 r.? Za jego kadencji nie tylko awansowaliśmy do elity, ale też pokonaliśmy Białoruś w walce o IO w Pekinie. Dopiero Słowacja okazała się za mocna.

 

Pojedyncze mecze Polski oglądałem. Oczywiście, ubiegłoroczne MŚ Dywizji IA w Nottingham byłem oglądać. Pracowałem wówczas Pustertalu i miałem kilku podopiecznych w reprezentacji Włoch, poza tym obserwowałem kilku interesujących zawodników z innych drużyn. Polacy to są bardzo mocne charaktery, walczą na lodzie niesamowicie. Dlatego Polska awansowała do elity. Myślę, że trener Kalaber wykonał dobrą pracę. Oczywiście, trzeba pamiętać, że Białoruś i Rosja są wykluczone z rywalizacji międzynarodowej, dzięki czemu zwolniły się dwa miejsca na MŚ elity, więc ten awans było trochę łatwiej uzyskać. Generalnie jest to bardzo dobra sprawa, że Polska gra w tym gronie. Teraz trzeba to wykorzystać marketingowo, wytworzyć modę na hokej, żeby ta dyscyplina się rozwinęła.

 

Liderzy naszej reprezentacji: Marcin Kolusz, Grzegorz Pasiut, Maciej Kruczek, John Murray, Krystian Dziubiński to zawodnicy, którzy zbliżają się do „czterdziestki”, przekroczyli już 35 lat. Czy wytrzymają maraton siedmiu meczów w dziesięć dni, na niespotykanym dotąd poziomie?

 

Wiek to jest tylko numer. Na przykład Marcin Kolusz, którego znam bardzo dobrze, jest sportowcem w pełni profesjonalnym, on żyje hokejem 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. On na pewno da radę, to nie będzie problem. Ale też trzeba dobrze zarządzać meczem. Powiedzmy, że Polska w którymś meczu będzie przegrywała 1:5, to wtedy trzeba oszczędzać bardziej doświadczonych graczy, dawać szansę tym młodym hokeistom, żeby zbierali minuty na tym poziomie, to będzie dla nich inwestycja na przyszłość.

 

Ale ja myślę, że zaawansowany wiek dzisiaj to już nie jest problem. W sporcie zawodowym wiek dobrych zawodników przesunął się w górę. Pamiętam, że w latach 90. Jak ktoś miał 30 lat, to był już starym zawodnikiem. Dzisiaj 30, 32, 34 lata to jest najlepszy wiek, o ile dbasz o siebie. Dlatego myślę, że rutyniarze z reprezentacji Polski nie będą mieli żadnego problemu z wytrzymaniem trudów MŚ.

 

Potwierdzeniem pańskiej tezy jest lider Dukli Michalovce i reprezentacji Łotwy Kaspars Daugavins, który w maju skończy 36 lat, a nadal prezentuje najwyższy poziom.

 

W hokeju jest tak, że im więcej masz lat, tym więcej musisz pracować, a ja nigdy nie widziałem zawodnika, który tyle pracuje, co on. On jest sercem łotewskiego hokeja. Nie tylko w Polsce, ale także w Finlandii nikt nie rozumie, jak wielką postacią na Łotwie jest Daugavins. Do jakiej roli urósł po tym, jak zdobyli brązowe medale MŚ rok temu. Ja też tego nie rozumiałem, ale teraz już rozumiem, dlaczego on jest zawodnikiem na tak wysokim poziomie i tak popularnym w swoim kraju.

 

Turniej zapowiada się na szalenie ciekawy. Kogo widziałby pan w gronie głównych faworytów do zdobycia mistrzostwa świata. Jak zwykle Kanada, Czesi, którzy grają u siebie, Finowie i Szwedzi zawsze mają aspiracje medalowe, na IO w Pjongczangu i na ubiegłorocznych MŚ Niemcy dotarli aż do finału.

 

Jak co roku, w walce o mistrzostwo świata będzie się liczyło od czterech do sześciu drużyn. Zawsze musisz mieć trochę szczęścia, żeby unikać kontuzji. Weźmy taka Finlandię, ja sam grałem w jej reprezentacji, przygotowywałem się do MŚ. Znam tamtejszych trenerów, wiem, co oni robią. W tym wszystkim nie chodzi o przygotowanie fizyczne. Oni trenują po 45 minut dziennie, pracują nad strukturą gry i budują dobrą atmosferę. Na takim zgrupowaniu kadry przecież nikomu nie poprawisz jazdy na łyżwach, ani jakości strzału. Prowadząc reprezentację Polski byłem zaskoczony pytaniami o to, dlaczego nie trenujemy dwa razy dziennie, ani za często nie widać nas w siłowni. Praca nad siłą robiona jest przez lata, w każdym sezonie, a później, przed takim turniejem robi się tylko szlif i najważniejsza jest głowa, struktura gry, żeby wszyscy wiedzieli, co mają robić, w jakiej sytuacji. I o to chodzi w reprezentacji.

 

Trener Kalaber nie unika gry w meczach kontrolnych z zespołami, z którymi przyjdzie się mierzyć na turnieju. Tak było z Koreą Południową przed lutowymi kwalifikacjami do IO w Sosnowcu, gdy ograliśmy ją w sparingu, by przegrać w meczu o stawkę. W najbliższy piątek zmierzymy się towarzysko ze Słowacją, z którą 10 dni później czeka nas starcie na MŚ w Ostrawie.

 

To nie ma żadnego znaczenia. Buduję drużynę Michalovec na nowy sezon, więc mam w domu program, dzięki któremu wychwytuję na komputer każdego zawodnika, jaki gra w każdym meczu w Europie. Mam jego każdą zmianę. To nie są lata 80., że trenowało się w tajemnicy i sparingi grało tak, żeby nikt nie widział. Informacje o każdym występie natychmiast obiegają świat. Co do tematu, to ja myślę, że to jest dobra sprawa, że Polska gra takie sparingi jak ten ze Słowacją. Generalnie jednak to nie ma żadnego znaczenia, wynik sparingów nie przekłada się na to, co się stanie w meczu o stawkę.

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Polska - Szwecja. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie