Okiem Diabła. Z piekła do nieba

Jakub BednarukSiatkówka

Mówi się, że w sporcie najważniejsze są powtarzalność, stabilizacja i przewidywalność. Jeżeli biegasz na 100 metrów w 10 sekund, to chciałbyś czasem pobiec 9.90, ale nigdy nie przekroczyć 10.10s. Trenować po to, żeby być regularnym. Więc musimy być bardzo zadowoleni i doceniać trzy z rzędu brązowe medale, bo jest to świetny wynik, który ugruntowuje naszą pozycję. Jestem przekonany, że wiele reprezentacji by się z nami chętnie zamieniło i wiele nam zazdrości.

Drużyna siatkarek w czerwono-białych strojach świętuje zwycięstwo, przytulając się na boisku.
fot. PAP
Okiem Diabła. Z piekła do nieba

Jest też w sporcie ukochany przy zwycięstwach i nielubiany przy porażkach element nieprzewidywalności, jaki dostaliśmy w Gdańsku, bo jak inaczej ocenić cały turniej. Chimeryczny, chaotyczny, ogólnie szalony mecz z Chinkami gdzie byliśmy o krok od oglądania półfinałów w roli widza. Bardzo słaby mecz półfinałowy z Włoszkami, gdzie byliśmy tylko tłem dla przeciwniczek, ani przez minutę nie zagrażając rozpędzonemu włoskiemu walcowi. Po jeden z najlepszych meczów w tegorocznej edycji VNL o brąz z Japonią, w którym widać było ogromny ogień na boisku i to wszystko w zaledwie dobę po włoskim laniu.

 

ZOBACZ TAKŻE: Nieznane kulisy sukcesów reprezentacji. To wydarzyło się po przyjściu Grbicia!


Sport to rozrywka jak kino i muzyka, ale mam wrażenie, że my mamy łatwiej, bo po słabym meczu w sporcie możesz szybko oddać, wygrać i pokazać moc. W filmie musisz czekać na kolejny film, a w muzyce na kolejną płytę.


Dziewczyny muszą czuć ogromną dumę z reakcji po meczu z Włoszkami, który wyszedł po prostu fatalnie (tylko nie odpowiadajcie mi Kucharczykiem: "Sam jesteś fatalny"). Po takim spotkaniu bardzo pasował tutaj monolog Grzegorza Skwary, ale nasze zawodniczki odpowiedziały najlepiej, jak sportowiec może. Świetną, zaangażowaną, zdeterminowaną grą, czyli tak jak prawdziwy sportowiec powinien odpowiadać, czyli na boisku.


Wszyscy zazwyczaj podkreślają, że VNL nie jest imprezą docelową w danym roku i ja się z tym zgadzam, ale słyszymy to tylko wtedy, kiedy zespół nie osiąga sukcesu, albo gra słabo, bo po medalu już przychodzi inna narracja, ale to mnie nie dziwi. Po prostu prawdziwy sportowiec gra zawsze o zwycięstwo bez względu na rozgrywki i zawsze na końcu chce zawiesić medal na szyi.


Nie wiem, czy zrobiliśmy w tym sezonie VNL krok do przodu, na pewno nie zrobiliśmy kroku w tył. Nie jesteśmy tak słabi, jak w meczu z Włochami ani tak mocni, jak w meczu z wyczerpaną po dwóch tie breakach Japonią. Mieliśmy lepsze i gorsze momenty. Cieszą mnie bardzo zwycięstwa z mocnymi rywalami, nawet kiedy cierpimy jak z Chinami, ale podobnie jak same zawodniczki pragnę przełamania jakiegoś giganta i zagrania o medale w IO, Mistrzostwach Świata lub Europy.


Wiele sezonów walczyła i z zazdrością patrzyła na zainteresowanie i pełne hale podczas meczów kadry panów, a teraz temu zainteresowaniu dorównuje, co równocześnie wiąże się z nauczeniem słuchania słów krytyki po porażkach. Tak to w sporcie działa.


Presja to przywilej. Jeśli się jej nie czuje, to znaczy, że nigdy w życiu nie zrobiło się nic na tyle ważnego, żeby inni ludzie mieli wobec ciebie jakieś oczekiwania.


Wciąż też nie wiem, gdzie jest nasz sufit i nie potrafię odpowiedzieć, jak daleko od niego obecnie jesteśmy.


Wiem za to jedno. Żeby dopaść kogoś mocnego w dużej imprezie, każda z grających zawodniczek musi grać w szóstce w silnych klubach, żeby raz w tygodniu potrafić wskakiwać na swój szczyt, bijąc się z najlepszymi. Tylko wtedy dziewczyny będą gotowe na pokonanie gigantów w ważnych meczach.


Hołd dla wielkich trenerów

 

Systemy, korytarze ataków, tablety, aplikacje, całodobowy monitoring, nowoczesna siłownia, liczenie kalorii, odżywki. Wszystko 30 lat temu było inne albo nie było w ogóle. Było za to jedno: żeby zdobyć punkt, trzeba przyjąć, wystawić i zaatakować, a żeby punktu nie zdobył przeciwnik, trzeba zaserwować, zablokować lub obronić i skontrować. Siatkówka to prosta gra, co pokazują pod przywództwem Velasco Włoszki.


Usiedliśmy podczas jednego z meczów z Kasią Skorupą i Asią Podobą-Malicką na wspominki, przy których we trójkę przez godzinę płakaliśmy ze śmiechu, opowiadając sobie stare historie z obozów i wyjazdów (wciąż nie wiadomo, skąd Niemczyk miał bezpańskiego psa w Szczyrku i jak inny pies pojawił się u niego w chińskim hotelowym pokoju). Podsumowaniem były wnioski, jak trenerzy kiedyś traktowali zawodniczki, jak wygląda fala w szatniach u seniorek i jak duży problem mieliby obecni siatkarze i siatkarki, trafiając do szatni sprzed 20-30 lat, co już śmieszne było mniej, bo trzeba było być po prostu twardym, ponieważ niektóre akcje dzisiaj byłyby oceniane jako patologiczne. Po moim siatkarskim chrzcie zorganizowanym przez starszych kolegów dwie godziny stałem pod prysznicem, bo tyłek nie bolał mnie od klapsów, ale od maści rozgrzewającej wcześniej wtartej, a pod tym prysznicem z zimną wodą nie stałem głową do góry. Cóż. Takie czasy.


Dlaczego o tym piszę? Ponieważ Velasco, Ze Roberto czy Rezende, bez względu, jakie pokolenie prowadzili, musieli się dostosowywać i robili to perfekcyjnie. W jednym pokoleniu trzeba było rządzić żelazną ręką, a w innym uważać na wrażliwość i stres związany z publiczną oceną, z którą część siatkarzy i siatkarek sobie nie radzi, mimo to ciągle sprawdzając, co kto o nich napisze i co o nich powie.


Starzy wyjadacze po prostu to mają. Mają umiejętność zarządzania grupą, mają umiejętność czytania ludzi i wyciskania z nich maksimum, stosując różne, ale odpowiednie w danym momencie środki.


Ostatni trening poprowadziłem trzy lata temu, a już wiem, jak dużo popełniłem błędów i jak wiele bym zmienił, a oni zawsze wiedzą, co jest dla drużyny najlepsze, tu i teraz.


Panowie Trenerzy. Kłaniam się nisko. Młodzież zawsze myśli, że wie lepiej i ja również przez taki okres przechodziłem. Zbliżając się do pięćdziesiątki, wiem, jaki głupi byłem i wciąż jestem, ale dostrzegam mądrość panów Rezende, Ze Roberto i Velasco, mając wciąż w sercu ogromny ogień.


Szóstka finałów


Wybory kibiców są dobrym rozwiązaniem, ale nie powinny być jedynym, bo kibice kierują się sympatiami lub paszportem, co nie oznacza, że często MVP lub szóstki dużych turniejów nie miały nic wspólnego z tym, co się działo na parkiecie:


Orro- bez dyskusji najlepsza, mimo że grająca prostą siatkówkę.
Antrogonu- najlepsza para atakujących w historii siatkówki.

 


Sylla- równa i mocna

 

 

Nie mam drugiego przyjęcia, bo Gabi delikatnie zawiodła szczególnie w finale i pewnie gdyby nie mocne nazwisko, to wielu by to zauważyło. Bergmann dobra, ale bez finału. Czyrniańska tylko jeden dobry mecz. Ishikawa padła fizycznie na koniec. Degradi świetny mecz z Polską (zdrowia, dziewczyno!).
Fahr- niedawno zerwane więzadła, a teraz chodzi na tym środku jak maszyna.

 

 

Korneluk- cudowna dziewczyna, rewelacyjna siatkarka. Świetny turniej.

 

 

Szczygłowska- patrz wyżej na ocenę Korneluk

 

 


Zakończenie


Hasła "zakończyć na najwyższym stopniu podium" lub "poza podium" rozumieją wszyscy. To podium jest w sporcie nierozłączne, ale nie tym razem. Jestem otwarty na nowinki, ale w pewnych sprawach bardzo konserwatywny. Rozumiem szaleństwa VNL i poszukiwanie zawsze czegoś nowego, ale nowe nie zawsze jest lepsze.


PS Nie oceniłem zawodniczek po meczu z Włochami, bo to była moja decyzja. Inaczej podchodzę do meczów pań, a inaczej do panów. Jakoś inne emocje odczuwam. Nie chciałem kopać leżącego, bo tak mam. Z facetami jest trochę inaczej. Nie mam z nimi problemu, mimo że jak powiedział w wywiadzie Paweł Zatorski, czasem może chłopaków zaboleć, ale robię to jak najuczciwiej potrafię

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie