„Tego nam zabrakło”. Mistrzyni Europy zabrała głos po porażce polskich siatkarek

- To był pierwszy mecz o stawkę, o być albo nie być. Pojawił się stres i negatywne emocje. One mocno spięły nasze dziewczyny. Jednak nie tylko to przesądziło o porażce z Bułgarią – mówi Dorota Świeniewicz-Brandt, mistrzyni Europy w siatkówce, po ćwierćfinałowej porażce reprezentacji Polski do lat 21 na MŚ.

Dwóch siatkarek w zielono-białych strojach drużyny podczas meczu.
fot. FIVB
Polskie siatkarki podczas MŚ U21.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Oglądając przegrany mecz Polek z Bułgarkami, odniosłem wrażenie, że zabrakło liderki na parkiecie, ale i też takiego mocnego wsparcia z ławki.

Dorota Świeniewicz-Brandt: Na pewno towarzyszyły naszym reprezentantkom bardzo duże emocje i nie ma się co dziwić. To był pierwszy taki mecz o stawkę. W grupie można było sobie pozwolić na porażkę czy nawet dwie, a tu było granie o być albo nie być. Stres i te negatywne emocje - one mocno spięły nasze dziewczyny.

 

Nie miał kto tego kryzysu ogarnąć. Tak chwalona wcześniej rozgrywająca Weronika Szewczyk nie stanęła na wysokości zadania?

 

Nigdy bym nie powiedziała, że Weronika nie stanęła na wysokości zadania. Ona ma 17 lat i nie ma ligowego ogrania. W lidze była zmienniczką, więc trudno od niej wymagać zbyt wiele. Ona nawet nie jest jeszcze juniorką.

 

A trener? Dał z siebie wszystko?

 

Na pewno ze strony sztabu i ławki oczekiwałabym więcej...

 

Przegraliśmy mecz, w którym to my byliśmy faworytem.

 

Takich rzeczy i takich meczów trzeba się nauczyć. Gdzieś trzeba zdobywać to doświadczenie i tę odpowiedzialność potrzebną do wygrywania takich spotkań. Kiedy my - mam na myśli drużynę, która zdobyła złoto w Europie - byłyśmy w ich wieku, to już graliśmy jako zawodniczki szóstkowe. My brałyśmy odpowiedzialność za wynik, bo byłyśmy na to gotowe.

 

A one nie?

 

Tylko Julka Hewelt i Ania Fiedorowicz grały cały sezon w Chemiku Police, a cała reszta wchodziła na zmiany, albo jak Martyna Podlaska grała w pierwszej lidze. Zawodniczki z kadry U21 mają na co dzień trudne zadanie, żeby przebić się do składów swoich ligowych drużyn. Rywalizują z koleżankami lepszymi od nich i zagranicznymi zawodniczkami. Nie mają zbyt wielu szans na poważne granie.

 

To może całe rozczarowanie porażką z Bułgarkami jest na wyrost? Może tej drużyny nie było stać na więcej?

 

Tu się nie zgodzę. W grupie nasze dziewczyny rywalizowały z Turczynkami, które w U20 zdobyły tytuł mistrzyń Europy. Nieźle też wypadły w przegranym meczu z Włoszkami, które są pretendentkami do złota. Czechy, Algieria, Egipy czy Portoryko to niżej notowane zespoły, ale tu nie ma co ujmować.

 

Nasze granie, do meczu z Bułgarią, wyglądało dużo lepiej niż u Bułgarek. One grały źle. Fazę grupową przebrnęły po wielkich trudach. W meczu z nami jednak zagrały bardzo dobrze, a Iva Dudova dała pokaz grania. Obserwuję ją od czterech lat, bo to bardzo ciekawa zawodniczka. Teraz się o tym boleśnie przekonaliśmy.

 

Stres, emocje, stawka. Czy to najważniejsze przyczyny porażki z Bułgarią?

 

Na pierwszym miejscu postawiłabym jednak brak ogrania. Gdyby każda z nich miała szansę grania 70, 80 procent meczów w sezonie, to miałyby one doświadczenie potrzebne do wygrywania spotkań w podbramkowych sytuacjach. Miałyby rozeznanie, co zrobić, gdy otwiera się szansa. Tego nam zabrakło.

 

A jeszcze bym dodała to, o czym mówił trener Majka. W pierwszej szóstce były aż trzy debiutantki. To nam zaprocentuje na przyszłość, ale w tym konkretnym momencie na pewno nie ułatwiało zadania.

 

Trochę jednak szkoda, bo w meczu z Bułgarią były takie momenty, w którym chyba każdemu kibicowi w Polsce przemknęła przez głowę myśl: mamy to.

 

Drugi set, z długimi wymianami i kontrami, był dobry i mieliśmy w nim trochę szczęścia. Trzeciego można było wygrać, bo jak się prowadzi 21:19 i 22:20, to teoretycznie powinno się to dowieźć. Jednak to jest żeńska siatkówka. Zwłaszcza ta młodzieżowa. Ona jest mało przewidywalna. Na dokładkę Bułgarkom wyszedł ten mecz.

 

No i one miały na ławce Dragana Nesica. Jak grałam we Włoszech, to on tam zaczynał swoją pracę seniorską, ale kontynuował też pracę z młodzieżą. On jest doświadczony, wie, jak pomóc. Mentalnie budował głowy tych dziewcząt, ściągnął z nich odpowiedzialność i to było widać od początku pierwszego seta.

 

Słowem - był wartością dodaną.

 

Tak. Nie ma jednak co płakać, bo te wakacje są dla żeńskiej siatki fantastyczne. Takich sukcesów dawno nie mieliśmy. I jeśli dołożymy piąte miejsce na tych mistrzostwach, to też będzie to duży sukces. Ta drużyna zajęła czwarte miejsce w Europie, więc piąte na świecie to będzie progres i potwierdzenie dobrze wykonanej pracy.

 

Jest jeszcze coś. Widać było w pomeczowych rozmowach z dziewczynami, że są zrozpaczone. Ta porażka będzie dla nich impulsem. Są ambitne, zaangażowane, będą chciały pokazać, że stać je na więcej.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie