"One są bardziej gotowe na nas niż my na nie". Problemy Polek przed ważnym meczem

Polki nie przegrały meczu na mistrzostwach świata, ale nie obyło się bez problemów. – Przegrane sety z Wietnamem i Kenią mocno nam namieszały. Są sygnały, że coś nie gra – przyznaje nasz ekspert Jakub Bednaruk, a przed nami spotkanie z Niemkami, który musimy wygrać, jeśli w 1/8 nie chcemy wpaść na Włoszki.

Grupa zawodniczek siatkówki w czerwonych strojach spiera się podczas przerwy na boisku.
fot. FIVB
Czy polskie siatkarki są gotowe na mecz z Niemkami?

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Polki wygrały dwa mecze na mistrzostwach świata, ale chyba nie tylko ja mam wrażenie, że to nie jest to.

 

Jakub Bednaruk, ekspert siatkarski Polsatu Sport: Oczywiście, że nie. Dwa razy po 3:0 byśmy chcieli, tak to sobie wyobrażałem. Bo taka jest różnica między nami i Wietnamem oraz Kenią.

 

A tymczasem z jednym i drugim zespołem straciliśmy seta.

 

Ja sobie przypominam męską reprezentację i mistrzostwa świata z Heynenem w roli trenera. Tam do połowy było trudno, a potem poszło. Liczę, że teraz będzie tak samo. A na razie jestem pogubiony i ciężko mi wskazać, gdzie my jesteśmy. Mamy sety, gdzie wygrywamy do 14, a za chwilę przegrywamy do 15. Wietnam wygrywa seta, serwując na trzeci metr. Polska na tych mistrzostwach ma dwie różne drużyny, a ja chciałbym zobaczyć zespół równy.

 

No właśnie.

 

Pocieszam się, że większość, może poza Włoszkami, ma swoje problemy. Z czymś tam zmagają się Brazylijki, Chinki i Japonki. To nie tak, że tylko u nas coś nie gra.

 

Bo nie gra, a już w środę mecz, który musimy wygrać.

 

Niemki na razie gładko wygrywają swoje mecze.

 

Może się na nie zmobilizujemy. Może nasze panie uznały, że jak po drugiej stronie jest Wietnam i Kenia, to o taką mobilizację trudno.

 

To łatwe wytłumaczenie, ale ja w to nie wierzę. Każdy chce pokazać najlepszą wersję siebie. Naszym po prostu nie wychodzi. Martyna Czyrniańska robi kilka prostych błędów i przychodzi frustracja. Każdy chce grać ładnie i dobrze. Tu nie ma mowy, że komuś trudno się zmobilizować, bo rywal słabszy.

 

Jednak już sobie ustaliliśmy, że w naszym zespole ewidentnie coś nie gra.

 

Tak. Inaczej jest, jak wygrywasz gładko po 3:0. Na czymś takim łatwiej się buduje, bo wiesz, że wszystko idzie w dobrym kierunku. A u nas nie idzie i wiemy, że nie tak to miało wyglądać. Jeśli jednak z Niemkami wygramy pierwszego seta, to wszystko, co złe pójdzie w zapomnienie. Uważam, że jak dotąd nie ma powodu do wielkiego optymizmu, ale nie ma też powodu, by zmieniać nasze cele.

 

To znaczy?

 

Nasz cel to ćwierćfinał i te stracone sety tego nie zmieniły. Dopiero jakbyśmy tam nie weszli, to byłaby porażka. Jasne, że możemy przegrać z Niemkami, a potem Włoszkami. To się może zdarzyć, bo to jest tylko sport. Jednak na razie sprawa jest otwarta, a wygrana z Niemkami oznacza, że na Włoszki trafimy dopiero w ćwierćfinale, a tam jest nasze miejsce.

 

To prawda, ale czy my jesteśmy na te Niemki gotowi?

 

One są bardziej gotowe na nas niż my na nie. Jednak my raczej z nimi wygrywamy, dlatego nie widzę powodu do paniki. I to nawet pomimo tego, że przegrywamy seta z Kenią, gdzie one bawią się siatkówką.

 

Wietnamki serwowały na trzeci metr, a Kenijki uderzały z całych sił, ile fabryka dała i rozbijały naszą obronę.

 

Im się wszystko udawało. Te 10-15 minut grania prostymi środkami im wyszło. Czego się nie dotknęły, to wyszło dobrze. Wrócę jednak w tym miejscu do naszego zespołu i powiem, że to mi nic o nim nie mówi. Taki przeciwnik jak Kenia nie pozwala na oceny. Czy ta nasza forma jest dobra, czy zła, to ja tego nie wiem. Fakt, że dwie wpadki nam się przytrafiły. Wietnamski spryt i wysoko przegrany set z Kenią chluby nam nie przynoszą. Jednak wciąż wierzę, że na Niemki wyjdzie naładowany zespół. Łukasik, Korneluk i Szczygłowska grają równo, a inne, jak Stysiak czy Jurczak mają swoje problemy. Jeśli jednak wszystkie na raz zagrają dobrze, to możemy być spokojny. Przejdziemy Niemki, potem Belgijki i dojdziemy do ćwierćfinału z Włoszkami.

 

I znów musiałbym zapytać, czy nasza reprezentacja od ostatniego meczu z Włoszkami w VNL zmieniła się na tyle, że nie będzie powtórki i gładkiego 0:3.

 

A ja znów powtórzę, że ciężki mi ocenić naszą jakość, bo Wietnam z Kenią nie są na tyle wymagające, bo o taką ocenę móc się pokusić. Powiem więcej, cały ten VNL i te dwa mecze za nami, to był według mnie okres przygotowawczy do tego, co przed nami. Lavarini szykował drużynę na te 7 dni, na mecze z Niemkami, Belgią i Włoszkami. Bo cały czas chodzi o to, żeby w tych spotkaniach pokazać najlepszą siatkówkę. Na razie jest tak, że się szarpiemy, a potem gramy dziesięć minut, gdzie wychodzi nam wszystko. Jak już jednak powiedziałem ćwierćfinał i bitwa z Włoszkami o półfinał wciąż są w zasięgu.

 

Da się tak przeskoczyć w kilka chwil od takiego szarpania do porządnej siatkówki?

 

Wspomniałem Heynena, więc się da. Zresztą mamy sygnały, że coś nie gra, ale nie chodzi o brak formy, ale takie chwilowe tąpnięcia. Dlatego wciąż liczę na porządną siatkówkę i na to, że sparingi, VNL i te dwa mecze mistrzostw świata co za nami wreszcie zaprocentują.

 

A na razie możemy się nacieszyć tym, że wszystkie nasze zawodniczki dostały szansę grania na tych mistrzostwach. Każda poczuła już smak tej imprezy.

 

Sonia Stefanik tak trochę przez przypadek, bo Ola Szczygłowska buta wiązała, ale to się zgadza. Zmienniczki też są ważne, dlatego cieszy, że Smarzek pokazała się z dobrej strony, że Kowalewska, choć zaczęła bardzo nerwowo, to potem już grała bardzo dobrze. To jest na pewno jakaś wartość tych dwóch spotkań z przegranymi setami.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie