Legendarny trener nie ma wątpliwości. "Urban wskrzesił ducha"

Piłka nożna

Bogusław Kaczmarek uważa, że po zremisowanym 1:1 w Rotterdamie z Holandią meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata w Polsce odżyły nadzieje. - Jan Urban wskrzesił ducha, ale ten remis będzie miał wartość tylko w przypadku wygranej z Finlandią - zaznaczył gdański trener.

Mężczyzna w okularach w czarnym polo z krótkim rękawem, ze skrzyżowanymi rękami, stojący na stadionie.
fot. PAP
Legendarny trener nie ma wątpliwości. "Urban wskrzesił ducha"

- Bardzo dużo sobie obiecuję po Janku i wyjątkowo się cieszę, że to on w trudnej sytuacji, po ostatnich zamieszaniach i blamażach, przejął reprezentację. Pamiętam go jako młodego piłkarza na początku lat 80. z Victorii Jaworzno oraz Zagłębia Sosnowiec. Później przez kilka tygodni byliśmy w sztabie Leo Beenhakkera w 2008 roku zarówno przed mistrzostwami Europy, jak i podczas finałowego turnieju – przypomniał Kaczmarek.

 

ZOBACZ TAKŻE: Urban zadebiutuje przed własną publicznością. "Czuję sentyment do tego stadionu"

 

Popularny "Bobo" przekonuje, że obecny selekcjoner dał się wówczas poznać nie tylko jako trener z dużymi umiejętnościami i sporą wiedzą.

 

- Jest to również bardzo pogodny i refleksyjny gość. I właśnie takie cechy osobowościowe były drużynie narodowej bardzo potrzebne. Myślę, że jego siła i wpływ na zespół wynika nie tylko z treningów, ale więcej z rozmów z piłkarzami – stwierdził.

 

W selekcjonerskim debiucie 63-letniego szkoleniowca Biało-Czerwoni zremisowali 1:1 na wyjeździe z faworyzowaną Holandią.

 

- Po tym meczu odżyły nadzieje. Janek wskrzesił ducha i dał wszystkim wiarę. Mam nadzieję, że ten cenny remis okażę się zwiastunem czegoś wielkiego, natomiast prawdziwą wartość będzie miał tylko w przypadku wygranej w kolejnym grupowym meczu z Finlandią. Przy takim rozstrzygnięciu będzie to punkt co najmniej na baraże – podkreślił.

 

75-letni szkoleniowiec komplementuje selekcjonera za przygotowania do spotkania, pragmatyzm oraz prowadzenie zespołu w trakcie gry.

 

- Urban wyselekcjonował odpowiednią grupę i zmienił organizację drużyny. Zagraliśmy bez kombinacji na czterech obrońców, swoją wartość pokazał Cash, a debiutujący Przemek Wiśniewski stworzył bardzo dobry duet stoperów z Janem Bednarkiem. Trener wyblokował mocno środek boiska i nakazał grać zachowawczo, ale mądrze. Gdybyśmy się otworzyli, to moglibyśmy dostać trzy, cztery, a może i więcej bramek – dodał.

 

Według Kaczmarka trener "Pomarańczowych" Ronald Koeman miał personalnie silniejszą kadrę, jednak zasobami ludzkimi zdecydowanie lepiej zarządzał Urban.

 

- Czy dwa tygodnie temu ktoś mógł przypuszczać, że jednocześnie na murawę w naszej drużynie wejdą Grosicki, Kapustka i Wszołek, a za chwilę pojawi się na niej Kędziora? Koeman był kompletnie zdezorientowany, bo nie miał pojęcia, co to za ludzie - zauważył.

 

W niedzielę w kolejnym eliminacyjnym meczu Biało-Czerwoni podejmą w Chorzowie Finlandię, z którą 10 czerwca przegrali w Helsinkach 1:2. Kaczmarek nie ukrywa, że bardzo obawia się tej konfrontacji.

 

- Nie chodzi mi o klasę rywali, bo Finowie nie przyjadą atakować, tylko głównie przeszkadzać. Największym problem będzie regeneracja. Holendrzy mieli aż 74 procent posiadania piłki, a to oznacza, że nasi piłkarze, a głównie występujący w środku pola, biegali za nią i zagrali nie jeden, a dwa mecze - podsumował.

PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie