Trybuny świecą pustkami na MŚ siatkarzy. W czym tkwi problem?

Siatkówka

Mistrzostwa świata siatkarzy na Filipinach stoją pod znakiem niespodziewanych wyników i… pustek na trybunach. Frekwencja jest niska, jednak reprezentacja Polski nie może narzekać na brak dopingu. Jak podczas każdego turnieju międzynarodowego nie brakuje kibiców w biało-czerwonych barwach.

Siatkarze podczas meczu na Mistrzostwach Świata Mężczyzn. Dwóch zawodników w bliskiej odległości rywalizuje o zagranie piłki nad siatką.
fot. PAP/EPA
Trybuny świecą pustkami na MŚ siatkarzy. W czym tkwi problem?

Jak do tej pory frekwencja podczas mundialu jest jednak zaskakująco niska, z wyjątkiem meczów reprezentacji Filipin oraz uwielbianej w tym kraju kadry Japonii. Podczas pozostałych spotkań trybuny świecą pustkami. Szczególnie mogło się to rzucać w oczy w trakcie starć Polaków, ponieważ to również jedna z najbardziej lubianych drużyn na Filipinach.

 

ZOBACZ TAKŻE: Alarm w reprezentacji Francji! Najpierw porażka, a teraz jeszcze to

 

Przyczyn niskiej frekwencji można upatrywać w wysokich jak na filipińskie warunki cenach biletów. Średnie wynagrodzenie w tym kraju wynosi między 20 a 44 tys. peso filipińskich, czyli ok. 1100-2700 zł. Ceny biletów w Smart Araneta Coliseum, czyli hali, w której fazę grupową rozgrywali biało-czerwoni, wynosiły natomiast pierwotnie od 1100 do 8800 peso filipińskich, w zależności od miejsca, czyli od ok. 70 do 550 zł. Wejściówki nie obejmowały wszystkich meczów w danej hali jednego dnia, trzeba było osobno kupować bilety na spotkania poranne i popołudniowe.

 

Dla kibiców z zagranicy problemem mogło być to, że w internetowym systemie sprzedaży biletów można było płacić wyłącznie kartą kredytową wydaną na Filipinach.

 

Po pierwszych dniach rozgrywek i rzucających się w oczy pustych trybunach organizatorzy zdecydowali się na próbę uratowania sytuacji. Korzystając z okazji – urodzin prezydenta Filipin Ferdinanda Marcosa Jr. 13 września – poinformowali o zniżce 30 proc. na wszystkie bilety. Miał to być hołd dla głowy państwa i prezent dla filipińskich kibiców.

 

Promocja nie podziałała, trybuny wciąż świecą pustkami. W przypadku meczów Polaków wpływ na to może mieć jeszcze jeden czynnik – późna godzina rozpoczęcia spotkań. Dwa pierwsze starcia Biało-Czerwoni rozpoczynali bowiem o godz. 21.30 czasu miejscowego. Ostatnie pociągi kolejki miejskiej odjeżdżają o 23, nie pozostawia to więc lokalnym kibicom nie mieszkającym w bezpośrednim sąsiedztwie hali zbyt dużo czasu na powrót do domów.

 

Nie przeszkodziło to jednak fanom z Polski. Kilka grupek pojawiło się na trybunach, byli to kibice m.in. z Lublina, Radomia czy Nowej Woli.

 

- Może nie jest to jakaś liczna grupa, ale dzięki temu, że kibice są tak głośni, to dają nam dużo energii. Mamy tutaj jakąś namiastkę polskości na Filipinach. Dzięki im bardzo za to, że są z nami i przylecieli nawet na Filipiny nas dopingować. Dodaje nam to energii i będziemy się starać jak najlepiej się prezentować – przyznał przyjmujący Kamil Semeniuk.

JŻ, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie