Natalia Bukowiecka kończy najtrudniejszy sezon w życiu
Dwa razy czwarte i raz piąte – to lokaty Natalii Bukowieckiej na mistrzostwach świata w Tokio. – Dałam z siebie wszystko, więc nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi jedyna polska lekkoatletka, która do Tokio przyjechała z medalem ubiegłorocznych igrzysk.

Rzeczywiście, jedyne, czego może żałować Bukowiecka to straconej szansy na medal w sztafecie mieszanej, gdzie do miejsca na podium zabrakło zaledwie dwóch setnych sekundy. – Tak, tam było blisko, bo indywidualnie medal nie był tutaj praktycznie możliwy, nawet gdybym zrobiła życiówkę, bo musiałabym ją poprawić do siedem dziesiątych. Jestem zadowolona, bo przywiozłam tu formę najlepszą w tym sezonie. Pobiegłam też w wynik lepszy od poprzedniego rekordu Polski. Przyjechałam z dziesiątym wynikiem, a skończyłam z czwartym – powiedziała biegaczka InPost Sport Teamu.
Czy Bukowiecka i jej trener Marek Rożej przyjeżdżając do Tokio wierzyli w możliwość włączenia do walki o medal? – Wiadomo, że trener w życiu by mi nie powiedział, nawet gdyby nie wierzył. Oczywiście mówił mi, że wierzył, ale myślę, że oboje mieliśmy wątpliwości. Musiałam po prostu wyjść i zrobić swoje, a sama nie wiedziałam, czy dam radę – tłumaczyła polska zawodniczka.
Startem w Tokio Bukowiecka, której partnerem jest Lubusko-Wielkopolski Bank Spółdzielczy w Drezdenku, zakończyła swój, jak mówi, bardzo trudny sezon. Trudny jednak nie fizycznie, bo był on zaplanowany jako lżejszy po tym ubiegłorocznym, który, z uwagi na igrzyska olimpijskie, był absolutnie katorżniczy, a psychicznie.
– Po prostu nie jest łatwo przyzwyczaić się do tego, że w tamtym roku zawsze byłam w top trzy, a teraz nagle jestem ósma. Nie jest łatwo przegrywać i na pewno tego też trzeba się nauczyć, trochę to zaakceptować i być po prostu cierpliwym. Czy ten start w Tokio był najtrudniejszy w karierze? Chyba tak, choć wcześniej mówiłam, że trudniejszy był ten na igrzyskach. Tamten był trudny raczej fizycznie, bo po prostu bardzo ciężko trenowałam, ciężko było wytrzymać te obciążenia, ale psychicznie byłam bardzo mocna i wiedziałam po co jadę igrzyska. Wiedziałam, że w każdym biegu mogę wygrać praktycznie z każdym. A tutaj w ogóle nie miałam tej pewności siebie przez to, jak wyglądał cały sezon. Na pewno pod względem psychicznym było bardzo trudno, bo pomimo tego, że wiedziałam, że może tak być, to nie było łatwo się z tym pogodzić i to udźwignąć – podkreślała.
Choć mistrzostwa świata, które były ostatnim startem w sezonie zakończyły się w niedzielę, część polskiej kadry nie wraca jeszcze do kraju, robiąc sobie kilkudniowe wakacje w Japonii. Podobnie jest m.in. z Bukowiecką, choć zawodniczka InPost Sport Teamu teraz mówi, że w sumie nie jest z tego powodu zadowolona.
– Zostajemy tu jeszcze parę dni, ale szczerze mówiąc to chyba wolałabym wrócić do domu. Natomiast mamy już to zaplanowane, więc zostaniemy. Postaram się wykorzystać ten czas tutaj i jeszcze coś zobaczyć, bo wcześniej nie miałam na to czasu. Ale bardzo chciałabym po prostu posiedzieć w domu – podkreśliła.
Przejdź na Polsatsport.pl
