Polski napastnik się nie zatrzymuje. Kolejny gol w Lidze Europy (WIDEO)
Karol Świderski po raz kolejny błysnął w fazie ligowe Ligi Europy. Polski napastnik wpisał się na listę strzelców w meczu z Go Ahead Eagles.


Panathinaikos Ateny - Go Ahead Eagles. Gol Karola Świderskiego

Panathinaikos FC - Go Ahead Eagles. Skrót meczu

Bologna - SC Freiburg. Skrót meczu

Fenerbahce Stambuł - OGC Nice. Skrót meczu
W 56. minucie Panathinaikos wykonywał rzut rożny. Dośrodkował Tete, a Świderski wygrał walkę o pozycję i mocnym strzałem głową trafił do siatki.
To jego drugi gol w tej edycji Ligi Europy.
Panathinaikos, choć po tym golu wyszedł na prowadzenie, przegrał 1:2.
Pierwszą bramkę zdobył w pierwszej kolejce, kiedy rywalem Panathinaikosu było szwajcarskie Young Boys. Grecy wygrali 4:1.
Z polskich piłkarzy w pierwszej partii czwartkowych meczów LE zaprezentowali się jeszcze Łukasz Skorupski i Sebastian Szymański.
Bramkarz Bolonii tym razem nie obronił rzutu karnego, jak przed tygodniem na inaugurację. Pokonał go w 57. minucie Austriak Junior Adamu z niemieckim SC Freiburg, który ustalił wynik na 1:1. Polak za protesty w związku z decyzja arbitra o podyktowaniu „jedenastki” został ukarany żółtą kartką.
Sebastian Szymański pojawił się na boisku w 64. minucie, a jego Fenerbahce Stambuł pokonało francuski zespół OGC Nice 2:1.
Jan Ziółkowski z ławki rezerwowych AS Roma oglądał porażkę tej drużyny z Lille OSC 0:1. Bohaterem spotkania był bramkarz francuskiej ekipy Berke Ozer, który w końcówce obronił trzy strzały z rzutów karnych, choć była to ta sama "jedenastka".
Wykonawcą karnego był na początku Artem Dowbyk, ale piłkę po jego uderzeniu odbił turecki golkiper, lecz z powodu zbyt wczesnego wbiegnięcia w pole karne sędzia Erik Lambrechts nakazał powtórkę. Strzał Ukraińca ponownie obronił Ozer, jednak arbiter z Belgii ponownie dopatrzył się złamania przepisów i nakazał ponowne wykonanie "jedenastki". Tym razem rzymianie zdecydowali się na zmianę strzelca i do piłki podszedł Matiasa Soule. Uderzenie Argentyńczyka Turek także sparował, a działo się to prawie cztery minuty po tym, jak Dowbyk po raz pierwszy podszedł do rzutu karnego.

