Skomentował pracę trenera Iordanescu po klęsce Legii. "Zostawia wiele do życzenia"
Trzy na cztery – tak krótko można skomentować czwartkowe występy polskich drużyn w Lidze Konferencji. Lech, Raków i Jagiellonia wygrały, i tylko Legia doznała zaskakującej porażki na Łazienkowskiej. I właśnie na Legię i trenera Edwarda Iordanescu lecą teraz gromy. Choć on sam jest optymistą. – I słusznie – komentuje były piłkarz Ekstraklasy Janusz Kudyba.


Raków Częstochowa - Univ. Craiova. Skrót meczu

Legia Warszawa - Samsunspor. Skrót meczu

Jagiellonia Białystok - Hamrun Spartans. Skrót meczu

Lech Poznań - Rapid Wiedeń. Skrót meczu
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Trzy na cztery, to bilans polskich drużyn po czwartkowych meczach Ligi Konferencji. Byłoby super, jakby nie ta porażka u siebie.
Janusz Kudyba, były piłkarz, ekspert: Ja już kiedyś powiedziałem, że obcokrajowcy grający w naszej lidze sprężają się na europejskie puchary, bo to dla nich okno wystawowe i szansa na dobry kontrakt. To się potwierdziło.
A Legia?
Miała wszystko. Większe posiadanie piłki, przewagę w polu, sytuacje, a efekt jest taki, że przegrała 1:0. Wynik oczywiście dobry nie jest, ale ja bym nie rozdzierał szat. Było dużo jakości w grze Legii. Prawdę powiedziawszy, to jak tak dalej pójdzie, to Legia może być bardzo mocna. I nie uważam, że po meczu z Górnikiem będą gonić trenera Iordanescu po Zabrzu.
Dlaczego?
Bo jednak z Samsunsporem zagrali legioniści na wysokim poziomie. Zamknęli Turków na ich połowie i pokazali dużo dobrej piłki. Jeśli w najbliższym czasie zagrają jeszcze pięć takich spotkań i cztery z nich zremisują, a jedno przegrają, to powiem, że jest problem. A na razie uważam, że finalizacja pozostawia wiele do życzenia. I tyle. Ten mały detal zdecydował o porażce. Zresztą przeciwnik strzelił po pięknej kontrze.
Lech na szczęście problemów z finalizacją nie miał.
A trener Rapidu powiedział, że Lech to najlepszy zespół, z jakim grali ostatnio. Dużo było jakości w ofensywie Lech. Ta drużyna, jak już się rozpędzi, to jest strasznie groźna. I ja mam nadzieję, że z lepszymi przeciwnikami Lech zagra tak samo. Rysiek Tarasiewicz mówił, że woli wygrać 1:0 po brzydkiej grze, niż oberwać po pięknym meczu. A ja powiem przewrotnie, że wolę to drugie. Piłka polega na ofensywie, na dawaniu kibicom radości.
A co powiedzieć o pozostałych naszych drużynach?
Raków po ostatniej ligowej wygranej z Widzewem wskoczył chyba na odpowiednie tory. Wcześniej już mówiono, że Papszun sobie nie radzi. Raków wpadł w turbulencje, ale Papszun jest na tyle doświadczonym trenerem, że ogarnął problem. A Jagiellonia to już osobny temat. To fenomen wynikający z pracy dyrektora Masłowskiego. Ta drużyna gra efektownie i efektywnie. Ręce same składają się do braw, jak się na nich patrzy. Mieli trochę kłopotów z Flamuranem Spartans, ale 1:0 wygrali.
Jest dobry start, ale co dalej? Na co stać nasze zespoły?
Lech, jeśli utrzyma tę formę, a nie ma podstaw, by sądzić, że może być inaczej, może zajść daleko. Tam są ciekawi piłkarz, jak choćby Ishak, ale nie tylko on. Legia, mimo porażki na starcie, też może zaskoczyć. Legia ma dużo doświadczenia na ławce. Tam jest ukryty potencjał, a to ważne, bo przecież mówi się: pokaż mi ławkę, a powiem ci, jak mocny masz zespół.
Chyba jednak siła tej ławki niekoniecznie jest tak duża, jak pan mówi. To zmiennicy przegrali z Samsunsporem.
Tak, ale po grze, którą muszę pochwalić. Poza tym bardziej miałem na myśli to, że jak przed rokiem spojrzało się na ławkę Legii, to tam było trzech, góra czterech wartościowych zawodników. Teraz mamy ich wielu. Sam fakt, że Iordanescu zmienił aż dziesięciu piłkarzy, pokazuje, jak głębokie są te rezerwy.
Efekt końcowy trudno jednak nazwać satysfakcjonującym.
Jednak, jak już powiedziałem, wyszło z tego dobre granie. Legia zagrała fajnie, widowiskowo, a długofalowo ta rywalizacja o skład może jej tylko pomóc. Ja to w ogóle nie krytykowałby Iordanescu za tak dużą liczbę zmian. Zawodnicy mieli prawo być zmęczeni, nawet należało ich trochę oszczędzić.
Rok temu zaczęliśmy w pewnym momencie marzyć o tym, że jedna z polskich drużyn awansuje do finału. Tak pan chwali Legię, więc zapytam wprost, czy może ona w tym roku powalczyć o finał?
Rok temu mieliśmy ten problem, że była Chelsea. Trudno było w tej sytuacji liczyć na coś ekstra. W tym roku nie ma takiego murowanego faworyta do wygranej. Są dobre drużyny, ale nie tak dobre, żebyśmy nie mogli sobie z nimi poradzić w dwumeczu. Legia i Lech mają szansę, ale Jagiellonii z Rakowem też bym nie przekreślał. Po pierwszej kolejce cieszmy się, że nasze drużyny dołożyły punkty do rankingu UEFA. We mnie jednak tego optymizmu jest tak dużo, że widzę szansę na to, że choć jedna z naszych ekip może się pokazać w finale. My w tej Lidze Konferencji dobrze się czujemy, a brak tego żelaznego faworyta tylko nam sprzyja.
Przejdź na Polsatsport.pl
