Szczera spowiedź siatkarskiego mistrza olimpijskiego. Żałuje, że słuchał asa Barcelony

Robert IwanekSiatkówka

Alexandre Ramos Samuel, znany bardziej pod pseudonimem Tande Ramos, siatkarski mistrz olimpijski z 1992 roku, udzielił długiego wywiadu telewizji Globo, w którym przyznał, że mógłby osiągnąć dużo więcej, gdyby w życiu nie kierował się filozofią Romario, byłego piłkarza, znanego z gry w Barcelonie.

Zbliżenie na siatkarza plażowego w okularach przeciwsłonecznych i czapce z daszkiem, który krzyczy z otwartymi ustami.
Fot. AFP
Tande Ramos przyznał, że gdyby sumiennie trenował, mógłby osiągnąć znacznie więcej

Tande Ramos był członkiem siatkarskiej ekipy "Canarinhos", która w 1992 roku w Barcelonie w wielkim stylu sięgnęła po olimpijskie złoto, tracąc w trakcie turnieju zaledwie trzy sety (po jednym w fazie grupowej ze Wspólnotą Niepodległych Państw i Kubą oraz w półfinale ze Stanami Zjednoczonymi). Brazylijczyk, wówczas 22-latek, przyznał, że ogromny sukces nie tylko wywrócił jego życie do góry nogami, ale i... całkowicie rozleniwił.

 

ZOBACZ TAKŻE: As za asem! Fenomenalne osiągnięcie Wilfredo Leona. Nikt przed nim tego nie dokonał

 

- Po zdobyciu olimpijskiego złota wróciłem do ojczyzny przekonany z myślą, że jestem jak gwiazda muzyki. Wyjeżdżałem do Barcelony niemal nieznany, na lotnisku był ze mną tylko ojciec, który zawiózł mnie na samolot, a po powrocie nie mogłem zrobić kroku z powodu liczby kibiców, cieszących się naszym zwycięstwem. To było szalone. Z dnia na dzień staliśmy się "Złotymi Chłopcami" i ta sława trochę nas przytłoczyła. Byliśmy w centrum uwagi, kontrakty reklamowe spływały szerokim strumieniem, a wiele razy zdarzyło się, że kiedy wszedłem do centrum handlowego, po chwili musiałem z niego uciekać, bo ludzie dosłownie się na mnie rzucali. To było absurdalne i sprawiło, że przestaliśmy się koncentrować na tym, co najważniejsze - wspomina Tande Ramos.

 

Brazylijczyk dodał, że największą zmorą był dla niego - paradoksalnie - jego ogromny talent i to, że wszystko przychodziło mu z łatwością.

 

- Talent trzeba obudować ciężką pracą, ale zrozumiałem to dopiero po czasie. Myślę, że mogłem być dużo lepszym zawodnikiem i osiągnąć znacznie więcej, gdybym sumiennie trenował, zwłaszcza w młodości, w okresie, gdy trzeba było dawać z siebie wszystko podczas zajęć. Byłem niezwykle utalentowanym siatkarzem i jak mantrę powtarzałem słowa Romario (byłego piłkarza między innymi PSV Eindhoven i Barcelony, mistrza świata z 1994 roku - przyp. red.), który mówił, że skoro wszystko się udaje, to po co trenować. Moi koledzy ciężako harowali w hali i na siłowni, ale podczas meczów to ja w decydujących momentach brałem na siebie odpowiedzialność i to ja błyszczałem. Zacząłem wierzyć, że tak będzie zawsze - wyznał Tande.

 

Były siatkarz dodał, że to właśnie zbytnie przekonanie o własnych umiejętnościach prawdopodobnie zgubiło kadrę "Canarinhos" na kolejnych igrzyskach olimpijskich, w 1996 roku w Atlancie. Brazylijczycy wyszli wówczas z grupy z drugiego miejsca (za Kubą), ale odpadli w ćwierćfinale po porażce 2:3 z Jugosławią i w turnieju zajęli ostatecznie dopiero 5. miejsce.

 

Sam Tande Ramos przeszedł później z siatkówki halowej na jej plażową odmianę i - w parze z Emanuelem Rego - sięgnął nawet po złoty medal World Tour w 2001 roku.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie