Deklasacja w Ekstraklasie. Padło sześć bramek
Górnik Zabrze rozbił Arkę Gdynia aż 5:1 przed własnymi kibicami. Ekipa ze Śląska umocniła się na prowadzeniu w tabeli.

W miniony czwartek zabrzanie pokonali Arkę na jej stadionie 2:1 w meczu 1/16 finału Pucharu Polski. Ligowe starcie u siebie było dla nich szansą, by umocnić się na fotelu lidera tabeli i przedłużyć do siedmiu serię spotkań bez porażki. Ten plan został zrealizowany.
ZOBACZ TAKŻE: Trener klubu Premier League zwolniony! To oficjalne
Górnik był faworytem także dlatego, że gdynianie – którzy zagrali w mocno zmienionym, w porównaniu do pucharowego starcia składzie - w tym sezonie ekstraklasy jeszcze nie wygrali „w delegacji”.
Gospodarze dominowali w pierwszej połowie i w efekcie prowadzili 1:0 po akcji z 13. minuty. Rozpoczął ją bramkarz Górnika, a skończyli Lukas Ambros i Sondre Liseth. Pierwszy dokładnie podał między rywalami, a norweski napastnik skutecznie przymierzył w długi róg.
Przed bramką gości było kilka razy groźnie. Damian Węglarz obronił strzały Maksyma Chłania i Ambrosa. Tuż obok słupka przetoczyła się piłka po uderzeniu Ousmane Sowa.
Ekipa trenera Dawida Szwargi stworzyła mniej okazji do zmiany wyniku. Ponad poprzeczką z rzutu wolnego strzelił Sebastian Kerk, w boczną siatkę z ostrego kąta trafił Nazarij Rusyn, a z jego kolejną próbą bez trudu poradził sobie Marcel Łubik.
Skapitulował za to kilkadziesiąt sekund po przerwie. Dostał „niebezpieczne” podanie od swojego obrońcy Kryspina Szcześniaka, przy wykopie trafił w nadbiegającego Rusyna i było 1:1.
Kibice Arki cieszyli się krótko, bo już w 50. minucie bardzo aktywny w tym spotkaniu Chłań uderzeniem z narożnika pola karnego pokonał golkipera przyjezdnych.
Zaraz potem chwile grozy przeżyli fani gospodarzy, bo sędzia podyktował rzut karny dla gdynian, ale jednak zmienił decyzję, z racji pozycji „spalonej” zawodnika gości.
Drużyna trenera Michala Gasparika zaatakowała i podwyższyła prowadzenie. Najpierw bardzo mocnego uderzenia Patrika Hellebranda nie dał rady zatrzymać Węglarz, a później – po zagraniu ręką Michała Marcjanika – rzut karny egzekwował Sow. Co prawda bramkarz Arki odbił piłkę, ale skrzydłowy gospodarzy skutecznie się poprawił.
Trener Szwarga dokonał trzech zmian, ale niewiele to pomogło. Defensywa przyjezdnych przeżywała oblężenie, została „rozmontowana” po raz kolejny w 71. minucie, kiedy w polu karnym za dużo swobody miał Luka Zahovic i wykorzystał sprytne podanie piętą Jarosława Kubickiego.
Goście w ostatnich minutach próbowali jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki, ale nie potrafili zagrozić bramce Łubika. Po ostatnim gwizdku sędziego usłyszeli od swoich kibiców nieco gorzkich słów.
Górnik Zabrze - Arka Gdynia 5:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Sondre Liseth (13), 1:1 Nazarij Rusyn (46), 2:1 Maksym Chłań (50), 3:1 Patrik Hellebrand (59), 4:1 Ousmane Sow (62), 5:1 Luka Zahovic (71)
Żółta kartka - Górnik Zabrze: Patrik Hellebrand. Arka Gdynia: Michał Marcjanik, Dominick Zator, Alassane Sidibe
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 23 171
Górnik Zabrze: Marcel Łubik - Paweł Olkowski, Kryspin Szcześniak, Josema, Erik Janza - Jarosław Kubicki, Patrik Hellebrand (64. Bastien Donio), Lukas Ambros (64. Luka Zahovic) - Ousmane Sow (75. Kamil Lukoszek), Sondre Liseth (75. Lukas Podolski), Maksym Chłań (75. Matus Kmet)
Arka Gdynia: Damian Węglarz - Dominick Zator, Kike Hermoso, Michał Marcjanik (64. Dawid Gojny) - Marc Navarro, Aurelien Nguiamba, Kamil Jakubczyk (77. Szymon Sobczak), Dawid Kocyła (77. Tornike Gaprindaszwili) - Nazarij Rusyn, Edu Espiau (64. Patryk Szysz), Sebastian Kerk (64. Alassane Sidibe)
Przejdź na Polsatsport.pl
