Jan Urban postawił sprawę otwarcie. "Tak można zapisać się do historii"
- Nie powiem, że już dzisiaj jesteśmy tak mocni, że w każdym meczu możemy grać z Holandią jak równy z równym. Ale w jednym spotkaniu możemy ją pokonać i mam nadzieję, że w piątek wykorzystamy możliwość zapisania się do historii – nie kryje selekcjoner Polaków Jan Urban przed najtrudniejszym starciem fazy grupowej eliminacji MŚ z "Pomarańczowymi". Początek w piątek o godz. 20:45.
"Biało-Czerwoni" po ośmiomiesięcznej przerwie wracają do swego matecznika na PGE Narodowy. Nie tylko kapitan Robert Lewandowski, ale też Matty Cash nie mógł się doczekać tej chwili, choć i na atmosferę, jaką mieli na Stadionie Śląskim nie mieli prawa narzekać.
- Prawie od pół wieku nie wygraliśmy z Holendrami, więc jeśli chcemy to zmienić, to trzeba dać z siebie coś ekstra w tym meczu – zaznaczył Jan Urban.
ZOBACZ TAKŻE: Kolejne osłabienie Holendrów. Obrońca nie zagra z Polską
Jan Urban: Podnosimy poprzeczkę i to jest normalne
Polsat Sport zagaił selekcjonera Jana Urbana o to, czy presja, jaka ciąży na zespole pomaga, czy szkodzi. Podopieczni selekcjonera we wrześniu potrafili zremisować z Holandią w Rotterdamie, więc trudno się dziwić, że w sercach naszych kibiców zrodziło to nadzieję na zwycięstwo w Warszawie. Na dodatek umiejętność radzenia sobie z presją, to cecha, która może się przydać nie tylko w piątkowy wieczór, ale także w marcowych barażach, do których Polacy mają szansę trafić pierwszego koszyka.
- Podnosimy sobie poprzeczkę oczekiwań coraz wyżej i to jest normalne. Faktycznie, z pierwszego spotkania z Holandią w analizach wyciągamy bardzo dużo momentów. Było ich naprawdę dosyć dużo. Jedynie z początku tamtego spotkania utrwalił się obraz, w którym oni zepchnęli nas do defensywy, ale im dalej zapuszczaliśmy się w las, tym zdecydowanie lepiej to wyglądało z naszej strony – porównywał obrazowo Jan Urban.
Abstrahując od wyniku, oczekuje od drużyny, by zrobiła kolejny krok postępu w starciu z wymagającym rywalem.
- Chcę widzieć drużynę, która potrafi się dłużej utrzymać przy piłce niż w pierwszym meczu w Rotterdamie. Drużynę, która nie będzie czekała tylko na kontrataki. Wychodzę z założenia, że jeśli dobrze grasz, jesteś bliżej zwycięstwa – stawia zadanie swym piłkarzom.
Z optymalnego składu Polakom zabraknie Łukasza Skorupskiego, Jana Bednarka, Bartosza Slisza. Ale trener Urban przyzwyczaił nas już do tego, że widzi szklankę do połowy pełną.
- Takie rzeczy się w piłce dzieją. Wydaje mi się, że jeśli już mają nas trapić absencje za kartki i kontuzje, to niech się to stanie w takim momencie, a nie wtedy, gdy zagramy mecze o wszystko – porównywał selekcjoner na Stadionie Narodowym.
Jan Urban o swojej filozofii życiowej
Trener kadry narodowej uzasadnił też, dlaczego obrał właśnie taką filozofię życiową, zawierającą brawurę polskiej husarii połączoną z uśmiechem hiszpańskiego słońca.
- Optymizm na pewno pomaga. Niejednokrotnie mówiłem, że moją dewizą życiową jest: "Nie szukaj problemów, bo one przychodzą same". Będąc wkurzonym na cały świat, w niczym ci to nie pomoże. Wolę okłamywać siebie ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, byle zachowywać dobry nastrój. Nie jest to łatwe. Nieraz w życiu otrzymujesz ciosy. Nie pomaga to, że o godz. 16 czy 17 jest już ciemno, ale trzeba szukać dobrego nastroju, bo wtedy życie jest przyjemniejsze – wykłada swą filozofię Jan Urban.
W odróżnieniu od swego poprzednika, nie jeży się na pytania o wybory personalne. Nie ma żadnego kłopotu z ich uzasadnianiem. Gdy Polsat Sport dociekał, dlaczego awaryjne powołanie do obrony dostał Bartosz Bereszyński, nie zaś Sebastian Walukiewicz, Urban od razu wyłożył karty na stół.
- Takie są decyzje trenerskie. Walukiewicz gra cały czas na prawej obronie, którą mamy zabezpieczoną. Mógłby pełnić rolę prółprawego stopera. Zdecydowałem jednak, że wezwę Bereszyńskiego. Bartek wcześniej nie mógł u nas grać, bo nie miał klubu. Ostatnio gra regularnie. We włoskiej Serie B, ale gra. Bartek miałby klub już wcześniej, miał wiele ofert, ale nie chciał zmieniać kraju, bo chce zostać z rodziną we Włoszech. Znalazł miejsce w drugiej lidze, być może w pierwszej będzie w kolejnym sezonie – tłumaczył selekcjoner.
Jan Urban postawił sprawę otwarcie, że nie powołał żadnego defensywnego pomocnika, który przeciw Holandii zastąpiłby zawieszonego za kartki Slisza z prostego powodu.
- Nie znalazłem "szóstki" na poziom reprezentacyjny. Poza tym chcemy spróbować innego rozwiązania, a poza tym Bartosz wraca już na spotkanie z Maltą – podkreślił trener.
Droga Polaków na MŚ. Pierwszy koszyk mamy w rękach, ale nie bezpośredni awans
Szanse naszej drużyny na bezpośredni awans na MŚ są już iluzoryczne. Musielibyśmy w ostatnich dwóch meczach zdobyć komplet punktów i liczyć na potknięcie grających u siebie z Litwą Holendrów. Za to w naszych rękach dzierżymy miejsce w pierwszym koszyku przed losowaniem barażów. To o tyle istotne, że dzięki temu po drodze na mundial unikniemy takich rywali jak: Włochy, Turcja, czy Ukraina. Zdobycie czterech punktów w listopadowym dwumeczu powinno nam to zagwarantować.
Z PGE Narodowego Michał Białoński
Przejdź na Polsatsport.pl
