Panczeniści wracają do walki w PŚ. Heerenveen znów szczęśliwe dla Polaków?
Łyżwiarze szybcy z toru długiego wznawiają rywalizację o punkty Pucharu Świata i przepustki na zimowe igrzyska olimpijskie. W piątek w Heerenveen rozpocznie się trzeci w tym sezonie PŚ. Na słynnym torze Thialf zobaczymy m.in. reprezentantów Polski, którzy z poprzednich lat mają wiele miłych wspomnień z przejazdów na tym obiekcie.

Na półmetku kwalifikacji olimpijskich sytuacja reprezentantów Polski najlepiej wygląda w konkurencjach sprinterskich. Po listopadowych PŚ kolejno w Salt Lake City i Calgary pewnym krokiem w stronę kwalifikacji do igrzysk w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo zmierzają Damian Żurek (trzy medale w tym sezonie PŚ) i Marek Kania. Dzięki udanym występom w Ameryce Północnej obaj są na najlepszej drodze, aby znaleźć się w gronie olimpijczyków na 500 i 1000 m. Wielce prawdopodobne jest, że na swoje trzecie igrzyska pojedzie też Piotr Michalski.
ZOBACZ TAKŻE: Kłopoty przed Pucharem Świata w Wiśle. To może być spory problem
Obiecująco wyglądają również szanse polskich sprinterskich. W drugiej dziesiątce 500 m kobiet są Martyna Baran, Andżelika Wójcik i Kaja Ziomek-Nogal, zaś na 1000 m Karolina Bosiek i Natalia Czerwonka.
– Przed startami w PŚ odczuwam spokój, obiecałam sobie nie nakładać na siebie dodatkowej presji. W Calgary straciłam punkty przez dyskwalifikację, ale przejechałam taki czas, że nie martwię się o kwalifikację. Skupiam się więc na tym, by na treningach technicznie się poprawiać i tym samym jeździć jeszcze szybciej. W tym sezonie celem jest wygrywanie nie na PŚ, a na igrzyskach olimpijskich. Teraz jest czas, by jeszcze trochę potrenować, a nie ściśle skupiać się na najbliższych zawodach – zauważyła Ziomek-Nogal, która cieszy się, że PŚ za oceanem ma już za sobą.
Wyjątkowy start w Heerenveen ma również za sobą Władimir Semirunnij. W styczniu na ME w wieloboju debiutował w reprezentacji Polski. Teraz w biało-czerwonych barwach startuje już z polskim paszportem i to właśnie w Heerenveen Semirunnij zamierza postawić kolejny krok w kierunku igrzysk we Włoszech. 22-latek cały czas pozostaje w grze o olimpijskie kwalifikacje na 1500, 5000 i 10 000 m.
– Mam dziwne odczucia po pierwszych dwóch PŚ. Nigdy wcześniej nie startowałem na takiej wysokości, do tego doszła zmiana czasu, a na dodatek przez trzy dni w Salt Lake City nie mogliśmy wejść na lód. Gdy przyszło nam trenować, to zajęcia mieliśmy po 200 osób, czego bardzo nie lubię, bo trudno jest znaleźć swoją trajektorię i rytm – wspominał Semirunnij, który szykuje się do pierwszego pucharowego startu na 10 000 m. Przypomnijmy, że to właśnie na tym dystansie 22-latek w marcu w Hamar zdobył srebro MŚ, ustępując jedynie Włochowi Davidowi Ghiotto.
– Na 10 000 m łatwiej jest mi nastawić głowę. Na treningach na tym dystansie wszystko idzie mi zgodnie z planem. W Tomaszowie udało mi się przejechać "dychę" w 12:51.79 (jego rekord życiowy to 12:49.93 – dop. red.), a w Heerenveen myślę, że będzie jeszcze lepiej – przewiduje podopieczny trenera Rolanda Cieślaka.
Początek trzydniowego PŚ w łyżwiarstwie szybkim w Heerenveen w piątek, 5 grudnia. Transmisja z najważniejszych biegów na antenie sportowych kanałów Polsatu.
Przejdź na Polsatsport.pl
