Iwanow: Znów najwięcej o Papszunie? W czwartek piąta kolejka LK
W czwartek cztery polskie kluby przystąpią do piątej kolejki Conference League, a i tak najwięcej mówi się wciąż o Marku Papszunie. Nie o Rajovicu, przyjeździe do Poznania Potulskiego czy lekkiej zadyszce Jagiellonii. Zresztą jest tak nie od wczoraj, ale od ponad dwóch tygodni.

Na głowę trenera Rakowa - kibic z Częstochowy wylał kubeł pomyj. Ten z Warszawy nie może się na niego doczekać. Ale nie ustawiając się po żadnej ze stron, szkoleniowiec - stojący od dłuższego czasu w rozkroku - do wtorku był jedyną osobą zaangażowaną w ten spór, która w ogóle na ten temat się wypowiadała. Choć na zapowiadane na poniedziałek oświadczenie cała piłkarska Polska wciąż czeka. A co robi reszta?
ZOBACZ TAKŻE: UEFA już wypłaciła polskim klubom grube miliony. Tylko zobacz!
Legia Warszawa w ogóle nabrała wody w usta. Nikt nie wydał żadnego komunikatu, nikt nie zabrał głosu, więc dziennikarska brać ma używanie. Zacierają ręce, bo od dwóch tygodni klikalność jest zapewniona, a jej końca nie widać. Największy polski klub nie powinien sobie pozwolić na to, żeby otwarcie o tym, że "Legia mnie chce" mówił trener innego klubu na konferencji przed meczem w europejskich pucharach.
Zresztą to samo dotyczy Rakowa. Jeśli pracownik otwarcie oznajmia, że jego misja dobiega końca, to jest to dość osobliwa sytuacja. Komentarz? Brak.
Bo Raków do wtorku też się nie odzywał. Nie reagował. Czekał. We wtorek ogłosił, że Papszun będzie pracował do końca roku, ale to przecież też wiemy już od dawna. Nowość ani sensacja to żadna. To przetrzymywanie trenera w klatce z chyboczącym się skobelkiem w końcu musiało dobiec końca.
Sytuacja jest na tyle ekstraordynaryjna, że pewnie idealnego rozwiązania nie ma. Ten temat od początku został źle rozegrany i konsekwencje będziemy jeszcze długo odczuwać. Wiosenne spotkanie obu zespołów znów otworzy stare blizny. Gdyby jednak obie strony od razu zagrały w otwarte karty, po pierwsze nie naraziłyby się na przecieki informacji kolportowane przez media, tylko zamknęły cały temat bez przepychanek, domysłów, ocen i całego galimatiasu, który przez tę mało prawdopodobną w dzisiejszym świecie poufność trwa zupełnie niepotrzebnie zdecydowanie za długo.
I nie ma się co dziwić, że w czwartek w naszym studiu przed czterema meczami polskich klubów w Conference nie będzie to wątek, o którym nie będzie się dyskutować.

