Reprezentant Polski w short tracku: Chcę pracować jeszcze ciężej
- Jestem bardzo dumny, że nigdy nie zwątpiłem w siebie i dalej idę do przodu, niezależnie od wyzwań. Wiem, że droga jest jeszcze daleka, ale żyję tym, o czym mogłam tylko pomarzyć i każdego dnia cieszę się każdą chwilą – mówi pochodzący z Kanady reprezentant Polski w short tracku, Felix Pigeon.

Grzegorz Michalewski: Gdzie spędzisz święta Bożego Narodzenia oraz Sylwestra?
Felix Pigeon: Święta Bożego Narodzenia spędzę w Warszawie z rodzicami, bratem i dziewczyną. Nowy Rok przywitamy w Dreźnie, bo będziemy już tam na kolejnym obozie treningowym. Przypuszczam, że spędzę go z kolegami z drużyny.
Jak te święta zazwyczaj wyglądają w Twoim rodzinnym domu w Kanadzie i czym się różnią od tych w Polsce?
W Kanadzie zapewne jedlibyśmy kolację z moją rodziną, gralibyśmy w gry planszowe i rozmawiali przy choince. Ale w tym roku będziemy świętować Boże Narodzenie tutaj w Polsce z jednym z moich kolegów z drużyny i jego rodziną. Jestem podekscytowany, żeby zobaczyć, jak to jest. Już czuję tego ducha świąt idącego ulicami.
Przed Tobą najważniejszy okres nie tylko w tym sezonie, ale w ostatnich czterech latach, bo walczysz o miejsce w kadrze Polski na igrzyska olimpijskie w Mediolanie.
Zgadza się, wykorzystam kilka dni odpoczynku, aby się zregenerować i odpowiednio przygotować na ważną część tego sezonu.
Kilka lat temu, kiedy nie zakwalifikowałeś się do kadry Kanady, miałeś problem, aby normalnie trenować. Zapewne nie myślałeś wtedy, że możesz wystartować w igrzyskach olimpijskich. Teraz Twoja sytuacja jest zupełnie inna i wyjazd do Mediolanu na najważniejszą imprezę czterolecia jest bardzo realny. Warto mieć marzenia i nigdy się nie poddawać.
Tak, zdecydowanie. Jestem bardzo dumny, że nigdy nie zwątpiłem w siebie i dalej idę do przodu, niezależnie od wyzwań. Wiem, że droga jest jeszcze daleka, ale żyję tym, o czym mogłam tylko pomarzyć i każdego dnia cieszę się każdą chwilą.
Ten sezon był dla Ciebie wyjątkowy, bo w zdobyłeś dwa brązowe medale w World Tourze. Pierwszy w Montrealu w sztafecie mieszanej, a drugi indywidualnie na 500 metrów w Dordrechcie.
Rzeczywiście, w tym sezonie osiągnąłem swój cel i oczywistym było, że kolejnym, po starcie w World Tourze, będzie zdobycie medalu. Poczułem ulgę i dostałem większej pewności siebie, że w końcu po tylu latach ciężkiej pracy udało mi się osiągnąć takie wyniki. Teraz chcę pracować jeszcze ciężej.
To była dla Ciebie wyjątkowa chwila, gdy odbierałeś medal w Dordrechcie stojąc obok Williama Dandjinou.
Niezależnie od innych, to był rzeczywiście dla mnie wyjątkowy moment w końcu móc stanąć na podium. Oczywiście jestem bardzo dobrym przyjacielem Williama. W młodości przez wiele lat trenowaliśmy razem i wspólnie starowaliśmy w zawodach. Jest niezwykle silny i wytrwały, na pewno miło było stać na podium obok niego.
W połowie stycznia w Tilburgu odbędą się mistrzostwa Europy. Wiem, że najważniejszą imprezą w tym sezonie będą igrzyska olimpijskie, ale jaki wynik chciałbyś osiągnąć w Holandii?
Nie wiem, czego się spodziewać. W mistrzostwach Europy wystąpiłem tylko raz i to tylko w sztafecie mężczyzn. To będzie mój pierwszy start w rywalizacji indywidualnej i sztafecie mieszanej. Postaram się dać z siebie wszystko i utrzymać dobre samopoczucie tak jak w Dordrechcie. Wykorzystam każdą okazję do ścigania się, aby się uczyć i doskonalić.
Jak oceniasz ten kończący się rok i jakie są Twoje marzenia w 2026 roku?
Jestem dumny, że udało mi się wrócić do rywalizacji po słabym poprzednim sezonie. W tym obecnym pracowałem naprawdę ciężko i będę to kontynuował w 2026 roku.
Przejdź na Polsatsport.pl
