Kowalski: Trzecioligowcy z Hiszpanii obnażyli bałkański projekt Legii Warszawa

Piłka nożna
Kowalski: Trzecioligowcy z Hiszpanii obnażyli bałkański projekt Legii Warszawa
fot. Cyfrasport

Mistrz Polski przegrał dziewiąty mecz w sezonie i nadal ma bardzo duże szanse na obronę tytułu, co samo w sobie jest intrygujące bo niewiele jest poważnych lig europejskich, w których byłoby to możliwe. Oznacza to tyle, że większość uczestników tej zabawy prezentuje podobny poziom i naprawdę każdy tu może wygrać z każdym. Niestety, najprawdopodobniej świadczy to też o tym, że prawie wszyscy są równie słabi, a nie równie mocni. Przynajmniej w konfrontacji z innymi zagranicznymi odpowiednikami.

Na rzeczywistość nie ma co się obrażać, sportowo jesteśmy tam gdzie jesteśmy, trudno. Tyle, że skoro warszawski klub o kilka długości przebija finansowo resztę stawki, skoro skasował grube miliony za niedawny udział w Lidze Mistrzów, skoro jest najbardziej rozpoznawalnym polskim klubem i marką samą w sobie to chyba akurat w tym przypadku można rzucić na niego okiem nieco bardziej krytycznie. Po prostu nieco więcej wymagać.
 
I nie chodzi o jedną porażkę z Wisła Kraków po beznadziejnej grze. Wielki Real Madryt też potrafi przegrywać u siebie, ale jak mówią politycy np. na temat sondaży... chodzi o tendencję.
 
Przyglądam się tej nowej Legii w nowej strukturze właścicielskiej intensywnie i wciąż liczę, że to będzie nowa jakość. Wystarczy przeczytać wywiady z prezesem Dariuszem Mioduskim czy trenerem Romeo Jozakiem, żeby poderwać się na równe nogi i krzyknąć: brawo!
 
To naprawdę brzmi świetnie, to jest logiczne, rozumne. Widać szerokie horyzonty, jakąś taką szlachetność w tym wszystkim. Ma się wrażenie, że lejce przejęli w Legii odpowiedni ludzie, którzy mogą wyprowadzić nasz futbol klubowy przynajmniej na średni pułap europejski. Jak się słucha o tej planowanej bazie treningowej, akademii, o drużynie, która ma jednocześnie zapewniać doraźne sukcesy, bo taka jest specyfika klubu, a równolegle kreować młodzież, którą będzie się sprzedawać za grube pieniądze to trudno tutaj cokolwiek podważać.
 
Tyle, że to na razie wygląda tak jak te gabloty z projektami nowych stadionów na początku lat dwutysięcznych. Każdy szanujący się klub czy też urząd miasta miał wówczas gablotę z efektowną miniaturką nowoczesnego obiektu, takiego w sam raz, na wymiar, który miał w jakieś przyszłości powstać. To było jak alibi. Teraz jest słabo, ale zobaczcie jak za chwilę będzie pięknie.
 
A jakie są fakty? Chorwacki wizjoner, strateg i ekspert od wyższej piłkarskiej alchemii Romeo Jozak przegrał właśnie w 28. kolejce w kiepskim stylu swój szósty mecz w sezonie (dokładnie tyle ile przegrała Legia w całym w poprzedniej kampanii w 37 grach). I patrząc na formę drużyny to chyba nie można zakładać, że ostatni (do końca pozostało jeszcze dziewięć kolejek).
 
Najlepszy napastnik Legii Jarosław Niezgoda jest blokowany przez faworyta bałkańskiego menedżmentu, czyli piłkarskiego emeryta z dużym nazwiskiem Eduardo. Reprezentanci Polski: Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk czy w mniejszym stopniu Krzysztof Mączyński obniżyli loty i grają słabiej niż u wcześniejszego trenera-beniaminka Jacka Magiery. Chwalony przez trenera i wyceniony na 20 mln euro młodzieżowiec Sebastian Szymański skrzydeł nie rozwinął. A cały zastęp nowych obcokrajowców (dziewięciu mało znanych w Polsce, poza Eduardo, graczy) ściągniętych w przerwie zimowej przypomina ten krytykowany wcześniejszy.
 
Różni się tylko tym, że ten jest z innego klucza i pewnie inni pośrednicy mają finansową satysfakcję. Na kpinę już zakrawał fakt, że jako jeden z największych sukcesów piłkarskiej dyplomacji uznaje się i nagłaśnia namówienie do gry w naszych skromnych progach reprezentanta tak tradycyjnego piłkarskiego kraju jak Luksemburg – Chrisa Philippsa.
 
W wielu przypadkach projekt „nowa Legia” i tak spoczywa na barkach 38-letniego bramkarza Arkadiusza Malarza, który dwoi się i troi, aby ratować drużynę w beznadziejnych sytuacjach i często mu się to udaje. W odwodzie pozostaje też ofensywny „Kuchy king”, czyli będący w drużynie od lat ulubieniec kibiców Michał Kucharczyk.
 
Żeby było bardziej groteskowo w niedzielę żadnych szans Legii nie dała drużyna opierająca się na Hiszpanach z trzeciej ligi ze ściągniętym z Villarreal B Carlitosem, obecnie najskuteczniejszym piłkarzem naszej ekstraklasy (przy Łazienkowskiej wbił swojego dwudziestego gola).
 
Być może mimo wszystko Legia w takiej konfiguracji sięgnie w tym sezonie po dublet (w półfinale Pucharu Polski gra z Górnikiem Zabrze), a do prowadzącej w tabeli ekstraklasy Jagiellonii Białystok traci tylko trzy punkty.
 
Ale czy tylko o to chodzi Mioduskiemu i Jozakowi?
Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie