Koniec marzeń Igi Świątek. Tego można było się spodziewać
Iga Świątek wciąż jest w grze o triumf na wielkoszlemowym US Open, ale wiadomo już, że Polce nie będzie dane zostać liderką światowego rankingu po tym turnieju. A to za sprawą Aryny Sabalenki, która awansowała do ćwierćfinału zmagań w Nowym Jorku.

Białorusince do zapewnienia sobie pierwszego miejsca w rankingu WTA wystarczyło dostać się do ćwierćfinału. Cel ten zrealizowała po zwycięstwie z Cristiną Bucsą 6:1, 6:4. Przypomnijmy, że Sabalenka broni tytułu wywalczonego przed rokiem.
Nawet jeżeli Sabalenka odpadnie w ćwierćfinale, a turniej wygra Świątek lub Coco Gauff, to i tak ani Polka, ani Amerykanka nie dogonią jeszcze Białorusinki. To jednak może ulec zmianie w ostatniej fazie tegorocznego sezonu, kiedy rozpocznie się azjatyckie tournée. Warto bowiem podkreślić, że w poprzednim roku Sabalenka znajdowała się wówczas w wysokiej formie, wygrywając lub dochodząc do czołowych rund poszczególnych turniejów. A to oznacza, że w tym sezonie ma do obrony sporą liczbę punktów rankingowych.
ZOBACZ TAKŻE: Barbora Krejcikova zagra z finalistką ubiegłorocznego US Open
Z kolei Świątek straciła ubiegłoroczne tournée po Azji ze względu na aferę dopingową. Teraz rozpocznie ten etap sezonu niemalże z czystą kartą i może dogonić Sabalenkę jeżeli podtrzyma wysoką formę. Ważne jednak, aby Polka zaprezentowała się lepiej od swojej rywalki w Nowym Jorku. Świątek już w poniedziałek 1 września zagra o ćwierćfinał z Jekatieriną Aleksandrową.
Przejdź na Polsatsport.pl
