Czas na SuperFinałową zmianę

Inne
Czas na SuperFinałową zmianę
fot. Marcin Fijałkowski/plfa.pl

W sobotę o godzinie 12:00, na bocznym boisku Stadionu Miejskiego w Białymstoku odbędzie się półfinał Topligi. O miejsce w XII SuperFinale zagrają Primacol Lowlanders, a także aktualni wicemistrzowie Polski, Seahawks Gdynia.

Od początku ligowej historii Seahawks mieli na Lowlanders sposób. Pokonywali ich najpierw wysoko, a następnie po serii wyrównanych spotkań. Doświadczenie gdynian zawsze triumfowało nad ambicją młodszego rywala. W bieżących rozgrywkach sytuacja uległa zmianie. Po siedmiu kolejnych porażkach, gdzie cztery z pięciu ostatnich rozstrzygnęły się różnicą mniejszą niż trzy punkty, Ludzie z Nizin w końcu zwyciężyli. Przed sześcioma laty Seahawks wygrali aż 68:0. W dwóch minionych sezonach dwukrotnie zabierali Lowlanders prawo do gry w SuperFinale. Przed rokiem uczynili to za sprawą skutecznej serii ofensywnej zakończonej przyłożeniem zdobytym na mniej niż minutę przed końcowym gwizdkiem. W sezonie 2017 Ludzie z Nizin w końcu „poczuli jastrzębią krew” . Za sprawą bezpośredniej zwycięskiej konfrontacji zapewnili sobie przewagę gwarantującą rozgrywanie półfinału przed własną publicznością. Starcie z drugiego weekendu kwietnia było jednym z najciekawszych i najbardziej emocjonujących meczów mijającego sezonu. Kibice byli świadkami sportowego thrillera, którego losy ważyły się do samego końca. Primacol Lowlanders mieli przewagę, ale Seahawks wciąż pozostawali w grze i nie pozwalali rywalowi odskoczyć. Kiedy zwycięstwo przypadło w końcu reprezentantom Białegostoku postanowili zagrać „va banque” i dokonali poważnych zmian personalnych w klubie.

 

Pożegnali się z trenerem koordynującym ofensywę, a także amerykańskim rozgrywającym. Klucze do swojego ataku powierzyli dyrygentowi aktualnego mistrza Portugalii, Josephowi Bradleyowi. Radykalna zmiana najważniejszej postaci ofensywy w środku sezonu była ryzykownym przedsięwzięciem, ale opłaciła się. Jastrzębie dokonały rzeczy niesamowitej. Poprawiły średnią zdobywanych punktów niemal trzykrotnie. W trzech kolejkach rozpoczynających rozgrywki zdobywały w każdym z meczów zaledwie nieco ponad dwa przyłożenia. W pięciu następnych mogą pochwalić się średnią bliską pięćdziesięciu punktów na spotkanie i to bez względu na to, czy rywalem byli Outlaws, Falcons, czy też Eagles. Oficjalnie Josepha Bradleya nikt jeszcze w Toplidze nie zatrzymał. Wykonanie tego zadania jest absolutną koniecznością na drodze do mistrzostwa. Za sprawą udanych zmian Seahawks odzyskali nie tylko skuteczność, ale również radość z gry. Atmosfera w klubie uległa wielkiej poprawie, a każdy z zawodników odkrył w sobie nowe pokłady sił i motywacji. O ile na początku roku można było wieszczyć nieuniknioną zmianę klubowego składu SuperFinału, to teraz rola faworytów znów jest po jastrzębiej stronie. Do Białegostoku jadą po trzecie z rzędu półfinałowe zwycięstwo nad Lowlanders, a także czwarty kolejny awans do bezpośredniej walki o mistrzostwo Polski.

 

- Porażka w sezonie zasadniczym działa na nas bardzo mobilizująco. Mamy dużo do udowodnienia drużynie Lowlanders, kibicom i sobie samym. Pierwszy mecz to zamknięty rozdział. Teraz czas na playoffs i zupełnie nową jakość gry. Ofensywa chce zdobywać punkty w każdej serii. Taką mamy mentalność. Jest świetna chemia pomiędzy nami i nowym rozgrywającym. Po jego przyjściu w pełni widać dobrze przepracowaną przerwę między edycjami. W meczu z Husarią popełniliśmy kilka błędów i pojawiło się zbyt duże rozprężenie. Na półfinał będziemy maksymalnie skupieni i zmotywowani – powiedział Jakub Krystecki, ofensywny liniowy Seahawks Gdynia.

 

Reprezentanci Białegostoku doskonale wiedzą, czym jest sportowa złość. Rozgrywany przed rokiem w ich mieście XI SuperFinał mogli, co najwyżej oglądać z trybun. Wszystko za sprawą idealnej końcówki półfinału w wykonaniu Seahawks. Tegoroczne zwycięstwo nad czarno–żółtym rywalem w sezonie regularnym daje im spory zastrzyk pewności siebie. Z jednej strony zdają sobie sprawę, że Jastrzębie to przeciwnik z najwyższej półki, a z drugiej wiedzą już jak słodki jest smak wygranej nad trzykrotnym mistrzem Polski. Aby zwyciężyć muszą wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Przed dwoma miesiącami udowodnili, że są w stanie tego dokonać. Będą mieli za plecami sporą ilość żywiołowych kibiców, a także przewagę własnego boiska. Te dwa elementy zadziałały przed rokiem na korzyść Seahawks. Choć białostoczanie w ostatnich kolejkach nie imponowali skutecznością ofensywną, to zdołali zaleczyć urazy i do meczu przystąpią w najsilniejszym składzie. Trener John Harper zapewnia, że jego zawodnicy są w stanie powtórzyć kwietniowy sukces. SuperFinał kolejny sezon z rzędu jest dla Ludzi z Nizin na wyciągnięcie ręki.

 

- Przewaga własnego boiska ma dla nas wielkie znaczenie. Będziemy grać przed bliskimi, rodzinami, przyjaciółmi i fanami. To dodaje skrzydeł. Doświadczenie jest na pewno po stronie rywali. Nie lekceważymy ich i czujemy respekt. Drugą połowę sezonu rozgrywają świetnie, jednak dokładnie analizujemy wszystkie mecze i nasza defensywa jest gotowa. To będzie świetne starcie „cios za cios” – powiedział Damian Kołpak, biegacz Lowlanders.

 

Półfinałowy szlagier bogaty będzie w pozaboiskowe atrakcje. Primacol Lowlanders szykują: niespodzianki dla dzieci, burgery od „Miłego”, a także sklepik z gadżetami klubowymi. Do tego zafundują kibicom muzyczny show w przerwie, kiedy koncert zagrają, doskonale znani białostockim kibicom, rockmani z kapeli Polska B. Zwycięzca batalii pomiędzy Ludźmi z Nizin i Jastrzębiami zarezerwuje sobie miejsce w XII SuperFinale. Bezpośredni mecz o mistrzostwo Polski zostanie rozegrany 25 czerwca na Stadionie Miejskim w Łodzi. Reprezentanci Białegostoku, bądź Gdyni zmierzą się w nim z wygranymi starcia Panthers Wrocław z Warsaw Eagles.

Informacja prasowa
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie