Jędrzejczyk: Walka o pas na PGE Narodowym to byłoby coś pięknego

Sporty walki

- Nie ma tajemnicy, że moją kolejną walką będzie walka o tytuł. Pozostaje tylko kwestia ustalenia daty i miejsca. Chciałabym, żeby odbyła się na PGE Narodowym w Warszawie. Powinniśmy jednak poczekać do wiosny, żeby zrobiła się piękna pogoda. Otworzylibyśmy dach i zorganizowali tę walkę pod gołym niebem. To byłoby coś pięknego - mówi Joanna Jędrzejczyk, która w ubiegłym tygodniu zwyciężyła z Michelle Waterson na gali UFC Fight Night 161 w Tampie.

Michał Bugno: Przed twoją walką z Michelle Waterson dużo mówiło się o twoim zbijaniu wagi. W mediach pojawiały się informacje, że nie jesteś w stanie zejść z wagą do limitu kategorii słomkowej, a pojedynek może nie odbyć się w zaplanowanym terminie 12 października. Jaka jest prawda o tej sytuacji? Cały czas byłaś pewna, że zejdziesz do potrzebnego limitu?

 

Joanna Jędrzejczyk: Jak najbardziej. Byłam tego pewna. Przez ostatnie 2-3 doby przed ważeniem nie miałam żądnych wątpliwości, bo wszystko było odbywało się bardzo dobrze. Te spekulacje pokazują, jak brutalny jest internet i XXI Wiek. Jak zostanie coś rozpowiedziane, to szybko się roznosi. We wtorek wyglądało to w mediach tak, jakbym nie stawiła się na ważeniu. W środę to samo. A przecież ważenie było w piątek. Finalne ścinanie wagi przebiegało pomyślnie. Prawda jest taka, że na miesiąc przed walką pojawiły się pewne problemy. Jako profesjonalistka poinformowałam UFC o tym, że podczas przygotowań zanotowałam skok wagi, żebyśmy byli gotowi na wszelkie scenariusze. Finalnie wszystko jednak potoczyło się bardzo dobrze i nie odbiło się na moim zdrowiu. Zbijanie wagi i nawodnienie wyszło bardzo dobrze.

 

W jakim stanie jest teraz twoja stopa, którą mocno poobijałaś w trakcie walki. W tym momencie odczuwasz ból? Czeka cię rehabilitacja?

 

Czekam na powrót ze Stanów Zjednoczonych mojego fizjoterapeuty Kamila Iwańczyka. Towarzyszył mi przez ostatnie pięć tygodni, a od czterech lat jest częścią mojego zespołu. To młody, bardzo utalentowany chłopak z Olsztyna, który codziennie mi pomaga. Nawet jak nie ma kontuzji i siniaków, to zawsze znajduje się coś "do roboty". Zawsze coś jest do poprawy, żeby z każdym dniem jeszcze lepiej regenerować organizm i lepiej trenować. Teraz czeka mnie kilka dni odpoczynku, choć korci mnie już powrót do treningów. W najbliższy wtorek wylatuję na dwa tygodnie na Bali, gdzie będę musiała się wyłączyć i wyciszyć. To jest to, czego najbardziej potrzebuję po kilkunastu tygodniach długich i ciężkich przygotowań. Stopa jest bardzo spuchnięta, choć z każdym dniem wygląda coraz lepiej. Pojawiło się podejrzenie złamania dwóch kości śródstopia. Długo byliśmy w niepewności. Aż do momentu, kiedy otrzymałam wyniki badań. Okazało się, że organizm chciał się chronić i zaczął tworzyć powłokę. Noga zaczęła puchnąć i zaczęła siebie chronić przed złamaniem. Dzięki temu nie ma złamań. Jest bardzo duża opuchlizna, ale jej zejście jest kwestią czasu. Bardzo się cieszę, bo mogę szybko wrócić do treningów. Mam przeczucie, że walka o pas moze mieć miejsce szybciej niż później. Teraz zdecydowanie potrzebuję odpocząć, skorzystać z czasu wolnego z rodziną i bliskimi. Jestem człowiekiem o wielu pasjach, mam wiele pasji, zainteresowań i chcę się rozwijać także na innym podłożu.

 

A więc twoje plany urlopowe już poznaliśmy - wylot na Bali. A jak wyglądają plany związane z walką o pas mistrzowski wagi słomkowej, który należy dziś do Zhang Weili? Czy taka walka faktycznie może się odbyć już wiosną przyszłego roku?

 

Mam nadzieję. Wiosna przyszłego roku jest bardzo fajnym terminem. Póki co, nie ma jeszcze negocjacji. Muszę ochłonąć i spotkać się z moim nowym managementem. Zaczęłam też współpracę z Dominikiem Gorzelańczykiem, który reprezentuje m.in. Krzysztofa Piątka. Bardzo się cieszę z tej współpracy i nie mogę się doczekać aż usiądziemy wszyscy i podejmiemy decyzję o mojej kolejnej walce i kolejnych krokach. Nie ma tajemnicy, że moją kolejną walką będzie walka o tytuł. Pozostaje tylko kwestia ustalenia daty i miejsca.

 

No właśnie, kwestia miejsca. Twoim wielkim marzeniem jest, żeby walka odbyła się na PGE Narodowym w Warszawie. Czy Dana White zna to marzenie?

 

Chińska mistrzyni Zhang Weili ma problemy z wizą amerykańską. Miałam w ostatnim czasie wiele wywiadów z chińskimi mediami i dziennikarze z tego kraju sami pytali, czy będzie problem z wizą dla Weili, czy jest szansa, żeby ta walka odbyła się w Polsce. Odpowiadałam: Jak najbardziej, zapraszam na Stadion Naorodowy w Warszawie. Powinniśmy jednak poczekać do wiosny, żeby zrobiła się piękna pogoda. Otworzylibyśmy dach i zorganizowali tę walkę pod gołym niebem. To byłoby coś pięknego. Myślę też, że jesteśmy w stanie wypełnić trybuny. A jeśli nie tam, to mamy w Polsce wiele pięknych aren - Ergo Arenę w Gdańsku, Atlas Arenę w Łodzi czy chociażby Kraków Tauron Arenę. Jest sporo miejsc. Zobaczymy, jak to się potoczy.

 

Michał Bugno, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie