FFF 2: Wyrzeczenia Świerczewskiego. Jak zrobi wagę?

Co wydarzy się w przygotowaniach Świerczewskiego na kilkadziesiąt godzin przed walką z Collinsem?

- Największym problemem jest waga. Umówiliśmy się na limit umowny, ale muszę schudnąć łącznie dziesięć kilogramów. Udało mi się już zrzucić osiem, ale brakuje mi dwóch. Zaczyna się walka z samym sobą, z własnymi słabościami. Chętnie zjadłbym pyszną kolację i napił się wody, ale muszę je odrzucić i iść na siłownię, aby jeszcze się wypocić. Są tu ludzie, którzy mają doświadczenie w gubieniu wagi i twierdzą, że dwa kilogramy to nie jest dużo. Ubieram dresik i zaraz zaczynam. Dwa kilogramy nie są problemem, gdy możesz je zgubić w jakimś czasie: z dnia na dzień? Muszę zadowolić się jedną szklanką wody z cytryną, tak mówią fachowcy. Lepiej być piłkarzem, niż fighterem... - powiedział Świerczewski.

Na to już jednak chyba za późno...

- Na walkę też jest trochę za późno, ale traktuję to w kategoriach przygody. Spróbuję czegoś nowego, nie wiążę przyszłości z walkami. Jedna, dwie, może pięć walk. Nie jestem najmłodszy, ale wyglądam najlepiej od lat. To jest apel do wszystkich starszych ludzi, że można w tym wieku doprowadzić ciało do sprawności sportowej i żywieniowej - dodał.

Czy w trakcie jego przygody z MMA miał momenty zwątpienia?

- Momentów, gdy budziłem się rano i miałem moment zwątpienia było mnóstwo, właściwie przez całe dwa miesiące od początku treningów. "Przecież już skończyłem swoją przygodę ze sportem". Wstawałem rano, jadłem maleńkie śniadanie, szedłem na trening i byłem powyginany, spocony. Pierwsze dwa miesiące były ciężkie, ale potem udało mi się nawiązać rywalizację z chłopakami i mi się to spodobało - zakończył bohater walki wieczoru.

Bilety na FFF 2 już w sprzedaży na ebilet.pl oraz abilet.pl!