Iwanow: Czego spodziewać się po meczu z Islandią?

Piłka nożna
Iwanow: Czego spodziewać się po meczu z Islandią?
Fot. PAP
Iwanow: Chciałbym zobaczyć nie tylko wyjściową jedenastkę na Słowację z zastrzeżeniem, że wiele zależeć będzie od stanu zdrowia Arkadiusza Milika. I przede wszystkim grę na „zero” z tyłu.

Oglądam przed EURO sporo spotkań towarzyskich z udziałem uczestników czerwcowo-lipcowej imprezy. I często jest to dość uciążliwe doznanie. Tym bardziej, jeśli mecz rozgrywany jest bez kibiców, co gorsza na neutralnym terenie, rywal finalisty nie jest z najwyższej półki, a w drugiej połowie więcej jest zmian niż składnych pełnych polotu akcji.

To wszystko przykładam sobie jak kalkę do tego, co zobaczyłem w miniony wtorek przeciw Rosji we Wrocławiu. I wyobrażam sobie, czego mogę oczekiwać we wtorek w Poznaniu przeciw Islandii. Gdzie – jak sądzę – powinniśmy wyjść najmocniejszym składem. Choć obserwując dotychczasową pracę Paolo Sousy niczego nie można być pewnym.

 

Strategię poszczególnych selekcjonerów są przeróżne. Frank De Boer prowadzący Holandię „nagle” wypróbował ustawienie 1-5-3-2 i jedynie zremisował ze Szkocją, ratując wynik w końcówce. Didier Deshamps nie musiał i nie chciał kombinować, bo i po co? Znów postawił na sprawdzony system z ofensywnym trójzębem z przodu, tyle, że na szpicy umieszczony został tym razem wracający do kadry Karim Benzema.

 

ZOBACZ TAKŻE: Jaki cel powinni postawić przed sobą polscy piłkarze na Euro?

 

Walijczycy przegrali z mistrzami świata 0-3, którzy poza odpoczywającym po finale Ligi Mistrzów N’Golo Kante grali w bardzo mocnym składzie. Anglicy ze względu na udział trzech zespołów z Premier League w finałach klubowych europejskich rozgrywek na taki komfort przeciw Austrii nie mogli sobie pozwolić, ale i tak wygrali 1:0. 

 

Ta sama historia dotyczyć będzie naszych pierwszych rywali na EURO Słowaków. W remisie z Bułgarią Stefan Tarković zachował się jak Portugalczyk i wystawił skład mocno eksperymentalny. Nasi analitycy, oglądający to spotkanie na żywo w Ried, dostali mniej więcej tyle informacji co „szpiedzy” rywala we Wrocławiu.

 

Nasz drugi przeciwnik, Hiszpanie, zdominował dość mocno obrońców tytułu Portugalię ale z jego „klepania” i dziesiątków podań nie wynikało za wiele, a pudłujący na potęgę Alvaro Morata będzie musiał ustąpić miejsca Gerardowi Moreno, który jak wiemy, potrzebuje jednej sytuacji by … zdobyć dwa gole. Inna sprawa, że sposób gry drużyny Luisa Enrique mógł robić wrażenie. Nie jest już to taka drużyna jak ta z Iniestą, Xavim, Villą czy Fernando Torresem ale kultura gry i piłkarska świadomość jest ciągle na wysokim poziomie.

 

Swoje naturalne walory pokazali też Szwedzi. 2-0 z Finlandią i 3-1 z Armenią to uzyskane pewnie rezultaty, a Skandynawowie po raz kolejny udowodnili, że ich każdy stały fragment gry pachnie bramką. Do tego nie ma wielkiego znaczenia, czy z przodu wyjdą Kulusevski z Isakiem czy Quaison z Bergiem. Każde ofensywne zestawienie Szwedów wykonuje swą robotę bardzo dobrze.

 

Janne Anderson nie ma takiego dorobku piłkarskiego jak Sousa, ale chciałem przypomnieć, że na mundialu w Rosji wyszedł z grupy z Niemcami na pierwszym miejscu i odpadł dopiero w ćwierćfinale z Anglią. Indywidualności wielu nie ma, sporo graczy jest grubo po 30-stce, ale ma drużynę, która dokładnie wie, co ma robić na boisku. Działa jak automat. A to w turnieju jest najważniejsze.

 

Czy nasz zespół jest już w stanie zaprezentować podobne argumenty? Skoro obrona w każdym z czterech spotkań pod wodzą Sousy zestawiona jest w innym personalnym układzie? Z przodu czasami wychodzimy nie wiadomo czemu trójką napastników? A w środku pola,  mając aspirację utrzymywania się przy piłce, wystawiamy tylko dwóch pomocników? A najlepszy piłkarz marca Kamil Jóźwiak jest ciągle tylko opcją rezerwową?

 

Znaków zapytania i wątpliwości jest sporo. Oby we wtorek zostały one rozwiązane. Chciałbym zobaczyć nie tylko wyjściową jedenastkę na Słowację z zastrzeżeniem, że wiele zależeć będzie od stanu zdrowia Arkadiusza Milika.  I przede wszystkim grę na „zero” z tyłu. Bo na razie gola nie strzelili nam jedynie piłkarze z Andory. A każdy błąd polskiej obrony czy to z Węgrami, czy Anglią, czy Rosją, kończył się rozpoczęciem gry od środka boiska. W ten sposób daleko na EURO nie zajedziemy.

 

MECZ POLSKA - ISLANDIA WE WTOREK 8 CZERWCA OD GODZ. 17.50. TRANSMISJA W POLSACIE SPORT. POCZĄTEK STUDIA O GODZ. 17.

 

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie