Bożydar Iwanow: "Lokomotywa" dojedzie do grupy na oparach? Przed piłkarzami Lecha dwa tygodnie "prawdy"

Piłka nożna
Bożydar Iwanow: "Lokomotywa" dojedzie do grupy na oparach? Przed piłkarzami Lecha dwa tygodnie "prawdy"
fot. PAP

Jeden z najdziwniejszych w ostatnim czasie meczów Lecha Poznań w europejskich pucharach dał mu sprawiedliwy, choć wymęczony awans do ostatniej rundy eliminacji Ligi Konferencji. Droga do niej - po błyskawicznej utracie szans na Champions League - jest prawdopodobnie najłatwiejsza w całej historii polskiego futbolu. Dinamo Batumi, pół-amatorzy z Islandii i w końcu - na ostatniej prostej - luksemburski Dudelange.

Ja wiem, że on dobrze się nam nie kojarzy, szczególnie w Warszawie, gdzie do dziś pojawiają się zimne dreszcze, gdy tylko ktoś usłyszę nazwę niewielkiego klubu z najmniejszego z krajów Beneluksu. A jednak, mimo wszystko, grzechem byłoby jesienią nie wystąpić w grupowych rozgrywkach. Pytanie, jak ten - prawdopodobny - natłok meczów od września do listopada, wpłynie na ekstraklasową sytuację "Kolejorza", która już dziś nie jest najciekawsza. Jedenaście punktów straty do lidera z Płocka po czterech kolejkach, nawet ze świadomością jednego zaległego spotkania, to dystans brutalny. Po trzech meczach sezonu jeszcze nikt nie stracił szansy na tytuł, ale umówmy się - patrząc na to, co się dzieje i co działo się z pucharowiczami w ostatnich latach - trzeba byłoby być niepoprawnym optymistą, by wierzyć, że mistrz Polski powtórzy wynik z maja.

 

ZOBACZ TAKŻE: Poznaliśmy kolejnego rywala Rakowa Częstochowa w Lidze Konferencji


Niewiarygodne jest to, że jeszcze trzy lata temu Lech efektownie przeszedł eliminacje do Ligi Europy, ogrywając po drodze szwedzkie Hammarby, cypryjski Apollon i w końcu belgijskie Charleroi. Że wiosną w niełatwych okolicznościach udało się w końcówce wyprzedzić w lidze stabilny Raków Częstochowa. Przez tyle lat różnych dziwnych przypadłości klubu z Bułgarskiej można było wyciągnąć wnioski, bo kto jak kto, ale rządzący Lechem dostali już tyle lekcji, że wnioski pisały się same bez konieczności ich notowania. Przecież nawet na nagłe odejście Macieja Skorży można było się lepiej przygotować. Jego smutna sytuacja rodzinna nie pojawiła się znienacka, jak grom z jasnego nieba. Jakub Kamiński też został sprzedany już dawno, każdy wiedział, ile tej drużynie dawał. Temat bramkarzy jest tak dobrze znany, że szkoda tu miejsca, żebym się powtarzał. Dlaczego Jan Sykora błyszczy w Viktori Pilzno i wkrótce zagra w play-offach o Champions League, a w Lechu nie dał sobie rady? To dopiero jest zagadka. Czy Afonso Sousa był wart takich pieniędzy, jeśli ostatnio grał w najsłabszym klubie portugalskim i jakoś nikt nie zabijał się specjalnie, by go w tamtej lidze zatrzymać?


Skoro pojawiła się już nazwa Dudelange, to przychodzi mi do głowy jedna refleksja. Dwa lata przed blamażem z Luksemburczykami, Legia Warszawa "doczołgała" się do Ligi Mistrzów, mając po drodze takich przeciwników, jak Trenczyn i Dundalk. Zachowując proporcję jakości rozgrywek, o które trwała walka, można doszukać się podobieństwa do ścieżki, którą podążają piłkarze z Poznania. Drużynę prowadził Besnik Hasi, który mimo tego sukcesu, na który polska piłka czekała blisko 20 lat, szybko się ze swoją posadą pożegnał. Nie chcę być złym prorokiem, ale droga Johna van Den Broma może być analogiczna. Lekceważące byłoby stwierdzenie, że awans do grupy Holender ma na wyciągnięcie ręki, bo na klubiku z Luksemburga niejeden faworyt już się przejechał. Temperatura w poznańskim kotle jest jednak bardzo gorąca. Już dawno nie słyszałem z trybun tylu bluzgów po wygranym jednak wysoko meczu niż w czwartkowy wieczór. Holendra na razie nikt nie obraża. Ale wiadomo, że jeśli ktoś poniesie konsekwencje, to właśnie on. Chyba, że coś nagle się zmieni, coś drgnie. Ale to musi stać się szybko. Najlepiej od niedzielnego spotkania ze Śląskiem Wrocław. Czwartkowa dogrywka, dodatkowe 30 minut grania plus zła krew płynąca z trybun nie jest z pewnością pozytywnym dodatkiem, który może pomóc "Kolejorzowi". Przed Lechem dwa tygodnie prawdy. Jeżeli w tak zbudowaną drużynę nie wierzy już "Wiara Lecha", sprawa jest poważna.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie