Zieliński: Santos przewietrzy polską piłkę

Piłka nożna
Zieliński: Santos przewietrzy polską piłkę
fot. Cyfrasport
Fernando Santos i Robert Lewandowski.

Dzięki zatrudnieniu Fernando Santosa nie tylko mamy teraz trenera z wyższej światowej półki niż poprzedni selekcjonerzy reprezentacji Polski, ale następuje też stopniowe rozbicie funkcjonującego od lat w kadrze towarzystwa wzajemnej adoracji. Nastały rządy twardej ręki i dyscyplina. Ba, Portugalczykowi udało się nawet wprowadzić "konia trojańskiego" do PZPN w osobie Grzegorza Mielcarskiego. Odstawienie szarej eminencji Grzegorza Krychowiaka zwiastuje też odmłodzenie i przebudowę drużyny.

Na starcie pracy Santosa, w meczach z Czechami i Albanią, łatwo nie będzie, bo jest dużo kontuzji, ale tych eliminacji nie da się przegrać. Jest więc czas na spokojne budowanie nowej drużyny. Prawdziwa weryfikacja pracy portugalskiego szkoleniowca nastąpi dopiero w finałach Euro 2024 w Niemczech, a tam możemy już oglądać zupełnie inną reprezentację Polski niż ta, którą pamiętamy z kilku ostatnich finałów mundiali i mistrzostw Europy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wstrząsające świadectwo Łukasza Skorupskiego jest wartością nie do przecenienia

 

Fakt, że w polskiej grupie oprócz Czech i Albanii mamy jeszcze Mołdawię i Wyspy Owcze, a do finałów Euro awansują automatycznie dwie drużyny, sprawia że jest idealna okazja do spokojnej przebudowy zespołu, odmłodzenia go, rezygnacji z kilku zaawansowanych wiekowo, wypalonych już mentalnie i fizycznie dotychczasowych pewniaków. Nawet ewentualna porażka w Pradze z Czechami nie powinna wprowadzać żadnej nerwowości i zmiany planów.

 

Czas Krychowiaka, Glika i Grosickiego już minął

 

W przeciwieństwie do trenera Jerzego Engela, nie brakuje mi w kadrze Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego, a nawet Kamila Glika i Arkadiusza Milika. I dla "Krychy" raczej powrotu do kadry nie będzie, bo jeśli nie dostał powołania na trudniejsze mecze z Czechami i Albanią, to wątpliwe, by miał grać z Mołdawią czy Wyspami Owczymi, gdy będzie najlepsza okazja do ogrywania jego następców.

 

Gdybyśmy grali w grupie eliminacyjnej np. z Niemcami i Holandią, to można się zastanawiać, czy nie sięgnąć jeszcze raz doraźnie po Krychowiaka, Grosickiego i Glika, by zwiększyć szanse na awans. W obliczu tego, kogo mamy w grupie, nie ma to sensu. Santos na pewno musi budować drużynę z myślą o finałach Euro 2024, a trudno wtedy liczyć na życiową formę Krychowiaka, który wyjechał do Arabii Saudyjskiej czy Glika, który będzie miał wtedy 36 lat, a od dłuższego czasu ciągle boryka się z kłopotami zdrowotnymi.

 

Bednarek, Kiwior i Piątkowski dają nadzieję

 

Nie ma powodów do paniki, że bez nich sobie na poradzimy. Już przed mundialem w Katarze zakładaliśmy, że przyszłością polskiej piłki, parą środkowych obrońców na lata, powinni być Jan Bednarek i Jakub Kiwior. Trochę te założenia pokrzyżował fakt, że Bednarek, po kilku sezonach dobrych występów w Premier League, stracił miejsce w składzie Southampton, a później Aston Villi. Wrócił jednak do gry i - choć z meczu z Czechami może go wykluczyć kontuzja żeber - to powinien być na kolejnych wielkich turniejach "drugim Glikiem".

 

Kiwior to wielki talent. Jeszcze trochę brakuje mu doświadczenia, a nawet umiejętności, ale te eliminacje to świetny moment do tego, by je zdobywał. Nieprzypadkowo został kupiony przez lidera Premier League Arsenal i nawet jeśli jest tam na razie tylko rezerwowym, to widać, że wkracza do świata wielkiej piłki i powinien w nim pozostać na długie lata.

 

W odwodzie mamy jeszcze kolejnego utalentowanego młodego środkowego obrońcę - Kamila Piątkowskiego, który został wypożyczony z RB Salzburg do belgijskiego Gentu, by się ograł. Niestety, nękają go kontuzje, ale jeśli w końcu się z nimi upora, to może być ciekawą alternatywą czy uzupełnieniem dla Bednarka i Kiwiora - wtedy pożegnanie Glika nie powinno nas martwić.

 

Santos znajdzie Bronowickich i Golańskich?

 

Kwestia zdrowia zawodników będzie w tej drużynie kluczowa w najbliższych miesiącach, bo kontuzje mocno przetrzebiły kadrę Santosa. To zdrowie jest potrzebne przede wszystkim Krystianowi Bielikowi, bo jeśli będzie w pełni sił i w formie, to nie musimy płakać za Krychowiakiem, zwłaszcza, że ciekawie rozwija się Kacper Kozłowski, choć jego też teraz wyeliminował uraz.

 

Jednak, mimo wszystko, tak jak nie w każdym miesiącu upadają wielkie szwajcarskie banki, to i ta plaga kontuzji w naszej kadrze też kiedyś musi się skończyć. A może Santos niespodziewanie wykreuje na mocnego kadrowicza Bena Ledermana, tak jak przed laty Leo Beenhakker wyciągnął niczym diabełki z pudełka Grzegorza Bronowickiego, Pawła Golańskiego czy Radosława Matusiaka?

 

Na lewej obronie przydałby się zdrowy Arkadiusz Reca, bo to bardzo szybki zawodnik o dobrym dośrodkowaniu lewą nogą, ma duży potencjał, ale piłkarz Spezii znów jest kontuzjowany. Może to będzie szansa dla Michała Karbownika, aby udowodnić, że nie na wyrost był przed laty określany nadzieją polskiej piłki (bo w Tymoteusza Puchacza to jakoś tak nie wierzę)...

 

Robert Zieliński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie