Awans Wisły Kraków wisi na włosku? Kamil Kosowski rozwiewa wątpliwości

Awans Wisły Kraków wisi na włosku? Kamil Kosowski rozwiewa wątpliwości
fot. Cyfrasport
Kamil Kosowski skomentował sytuację Wisły Kraków

Jeśli Wisła Kraków na finiszu Fortuna 1. Ligi utrzyma tendencję wygrana u siebie, porażka na wyjeździe, będzie musiała się pożegnać z marzeniami o bezpośrednim awansie. - Wisła ma jakość, sprowadziła jej dużo zimą i stać ją na zgromadzenie kompletu punktów w ostatnich meczach. Do jakości trzeba dołożyć serce i nie zastanawiać się czy gra toczy się na wyjeździe, czy u siebie. Nie oglądać się na resztę zespołów – powiedział nam były skrzydłowy krakowian Kamil Kosowski.

Michał Białoński: Byłeś zaskoczony, gdy Manchester City w półfinale Ligi Mistrzów rozbił Real Madryt 4-0? Co ciekawe, poprzednio „Królewscy” stracili cztery gole również w starciu z „The Citizens”, w kwietniu 2022 r., tyle że sami trafili do siatki trzykrotnie.

 

Kamil Kosowski, były skrzydłowy Wisły Kraków i reprezentacji Polski: Przed dwumeczem miałem takie odczucia, że górą będzie Manchester. Wayne Rooney wypowiedział się, że City nie tylko wygra z Realem, ale go zmiażdży. Ja się pod tym podpisywałem, aczkolwiek pamiętałem, co działo się w poprzednich latach z Manchesterem City. Pep Guardiola potrafił przekombinować ze składem. Tym razem tego nie zrobił, był mądry, a w pierwszym meczu nie przeprowadził nawet jednej zmiany. W rewanżu zdjął trzech piłkarzy tylko z powodu ich zmęczenia. Wpuścił Riyada Mahreza, który w ostatnich kolejkach ligowych był wspaniały. Miałem nawet wątpliwości czy nie powinien on zagrać, zamiast Bernardo Silvy, ale Bernardo sam je rozwiał w najlepszy sposób, strzelając dwie bramki w pierwszej połowie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Oto jak Guardiola złapał Real w pułapkę! Gmoch: Cieszę się, że tego dożyłem

 

Jeśli chodzi o sam wynik, to byłem przekonany, że City przejdzie dalej, ale miałem z tyłu głowy to, że gra przeciw Realowi, który potrafi wykorzystać każdy moment dekoncentracji. Tego momentu nie było i gdyby Haaland był skuteczny, to nie wiem, czy Real nie zanotowałby największej porażki od wielu lat. Norweg miał dwie sytuacje stuprocentowe, strzelał głową, ale świetnie bronił Courtois. Nic dodać, nic ująć – City zasłużyło na awans. Zresztą od kilku tygodni w Premier League prezentuje wspaniałą formę.

 

Manchester City jawi się zdecydowanym faworytem finału Ligi Mistrzów z Interem?

 

- Finał wydaje się być dla niego formalnością, ale tak miało być również dwa lata temu w starciu Chelsea i pamiętamy, jak to się skończyło. Finał to jeden mecz, decyduje dyspozycja dnia. Aczkolwiek jakbym miał wskazywać procentowo, to 80 do 20 dla City.

 

Ale czy ponad trzytygodniowa przerwa przed finałem nie wybije z rytmu podopiecznych Pepa Guardioli? Wiesz po sobie, że w przeciągu niemal miesiąca forma się może diametralnie odmienić.

 

- Nie lubię takiego gdybania. Pewne jest jedno – piłkarze obu drużyn na pewno będą wypoczęci. Z jednej strony będzie Manchester z trenerem Guardiolą, który ma obsesję na punkcie wygrania Ligi Mistrzów, ale też piłkarze, którzy będą chcieli to zrobić. Zaliczyli półfinały i finały, ale do Manchesteru dołączyli po to, żeby wygrać finał. Dlatego motywacja będzie ogromna. Natomiast z drugiej strony jest Inter i chyba nikt nie będzie na tyle odważny, żeby mediolańczyków postawić w roli faworyta. W ten sposób Inter podejdzie do finału oczywiście, że ze stuprocentową koncentracją, ale bez obciążenia, że on coś musi zrobić. A to może być tajną bronią, czy szansą na zaskoczenie przeciwnika. Ale nie wiem, co by się musiało stać, żeby City w finale przegrało.

 

O ile w Ekstraklasie rozstrzygnięte jest wszystko za wyjątkiem tego czy spadnie Śląsk, Wisła Płock czy Korona, o tyle w Fortuna 1. Lidze wszystko jest możliwe, zwłaszcza w walce o Ekstraklasę. Wisła Kraków marzy o awansie bezpośrednim, ale ma na to niewielkie szanse, za to już zapewniła sobie udział w barażu. Jak to widzisz? Wisłę czekają trudne wyjazdy do Podbeskidzia i Górnika Łęczna. Teoretycznie łatwiejszą końcówkę ma Bruk-Bet Termalica czy Puszcza Niepołomice.

 

- Nie zmieniłem zdania, a już przed sezonem mówiłem, że Wisła nie wejdzie bezpośrednio, ale na pewno będzie grała w barażach i moim zdaniem wygra te baraże. Drużyna jesienią miała moment okrutnego dołu, ale po wznowieniu rozgrywek w tym roku, po tym, jak doszło do zmian właścicielskich i dyrektorem sportowym został Kiko Ramirez, to wszystko się zmieniło.

 

Ja oczywiście sercem jestem z tym klubem i mam nadzieję, że uda się wejść do Ekstraklasy bez barażu, choćby z drugiego miejsca. Ale trzeba też włączyć chłodną kalkulację i Wisła faktycznie nie ma najlepszego kalendarza, więc najprawdopodobniej zagra w barażu. Natomiast jest na tyle mocnym zespołem, że może spokojnie wygrać baraże.

 

Jak można wytłumaczyć przepaść w grze Wisły między tym, co prezentuje u siebie i na wyjeździe, gdzie najczęściej jest bezradna i zanotowała aż siedem porażek? Spośród konkurentów w walce o awans pokonała tylko Arkę Gdynia na jej terenie.

 

- Odpowiedź jest prosta – brakuje dwunastego zawodnika, jakim są kibice Wisły Kraków. Widać, że na własnym stadionie wiślacy dobrze się bawią grą w piłkę. Grają z rozmachem, pokonują wszystkich, bo mają za sobą kibiców. Mówimy o 1. Lidze i chęci powrotu do Ekstraklasy. Atmosfera musi być dobra, kibica pomagają, bo zawsze to robili. W końcówce drużyna musi nacisnąć pedał gazu i bez względu na to, czy gra u siebie, czy na wyjeździe, wygrywać. Zostały trzy mecze. Wisła ma jakość, sprowadziła jej dużo zimą, i stać ją na zgromadzenie kompletu punktów. Do jakości trzeba dołożyć serce i nie zastanawiać się czy gra toczy się na wyjeździe, czy u siebie. Nie oglądać się na resztę zespołów.

 

Pamiętasz Radosława Sobolewskiego z szatni. Spodziewałeś się, że zostanie trenerem preferującym widowiskowy futbol, oparty na szybkich podaniach?

 

Oczywiście trzymam kciuki za Radka i za całą Wisłę. Natomiast dla mnie weryfikacja przyjdzie dopiero w Ekstraklasie. Radek ma piłkarzy, którzy dobrze się czują w takiej grze. To nie są stricte defensywni zawodnicy, których trzeba namawiać na grę do przodu, tylko kreatywnie, dobrze grający z przodu piłkarze. Hiszpanie, którzy – mam nadzieję – po wejściu do Ekstraklasy będą grali podobnie.

 

Przypomnę nie tak dawne czasy, gdy na boisku w Wiśle rządzili Carlitos z Jesusem Imazem, czy Martinem Kostalem. Aż miło się to oglądało. Mam nadzieję, że te czasy wrócą. Kibicuję Wiśle od lat, ale nie jestem w stanie być oczarowanym, czy zachłysnąć się walką o drugie miejsce w 1. Lidze. To nie jest miejsce Wisły Kraków. Mam nadzieję, że szybko wróci na należne jej w Ekstraklasie i wówczas będziemy mogli oceniać trenera i jego piłkarzy za styl, który niewątpliwie Wisła ma. Przede wszystkim w meczach u siebie. Myślę, że fajnie do tego nawiąże w najwyższej klasie rozrywkowej.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie