Mamrot w szoku po zwolnieniu. "Komuś zależało na moim odejściu. Trudno to zaakceptować"
Ireneusz Mamrot nie jest już trenerem pierwszoligowego Górnika Łęczna. Taką informację przekazał klub, co wywołało niemałe poruszenie w środowisku piłkarskim w Polsce, ponieważ zespół dowodzony przez doświadczonego szkoleniowca przegrał zaledwie trzy mecze w tej rundzie. Sam zainteresowany nie ukrywa zaskoczenia taką decyzją.
Łęcznianie pod wodzą Mamrota rozegrali w tym sezonie 17 meczów w Fortuna 1 Lidze, w których odnieśli sześć zwycięstw, ośmiokrotnie zremisowali i ponieśli tylko trzy porażki. Górnik plasuje się na dziesiątej lokacie, ale do piątego Motoru Lublin traci trzy punkty, a do trzeciej Odry Opole pięć "oczek".
Włodarze klubu postanowili rozstać się z Mamrotem po dwóch dotkliwych porażkach na wyjeździe - ze Stalą Rzeszów 0:3 oraz Wisłą Kraków 0:4. W oświadczeniu napisano, że doszło do rozwiązania za porozumieniem stron, z czym nie do końca zgadza się sam zainteresowany w rozmowie z portalem "Meczyki.pl".
- To klub podjął decyzję o zakończeniu współpracy, a nie ja. Co jest dla mnie bolesne to to, że według mnie wiosną ten zespół będzie po prostu mocniejszy. To była całkiem nowa drużyna. Ilkay Durmus dołączył w październiku, Mateusz Młyński dopiero wyleczył kontuzję. Obaj będą wartością dla tej drużyny. Przy jednej, dwóch korektach ten zespół naprawdę może być bardzo mocny. Uważam, że jest w nim duży potencjał. Tego mi najbardziej szkoda. Sam bym nie zrezygnował, bo wiem, że ta drużyna ma szansę o coś powalczyć.
ZOBACZ TAKŻE: Zmiana na ławce Górnika Łęczna. Kto zostanie nowym trenerem?
Warto zaznaczyć, że były trener m.in. Chrobrego Głogów oraz Jagiellonii Białystok rozpoczął pracę w Górniku w drugiej części poprzedniego sezonu - w bardzo trudnym momencie, kiedy zespołowi groził spadek do drugiej ligi.
- Jakby nie patrzeć, choć to nieskromne - przyszedłem do klubu, gdy Górnik miał trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. I w tym składzie personalnym, który zastałem - wiosną przecież nie mogłem zrobić transferów - dość pewnie się utrzymaliśmy. Do tego wygraliśmy ćwierćfinał Pucharu Polski, w półfinale odpadliśmy z Rakowem. Teraz też cały czas Górnik jest w grze o baraże. Jako trener dotychczas realizowałem postawione przede mną cele. Przykre, że właściwie nadeszły tylko dwa gorsze, przegrane mecze - Motor Lublin przegrał pięć z rzędu, a nikt tam trenera nie zwolnił i wyszli z tego. Nie ma zespołu, który nie ma trudniejszego okresu. Trudno to rozstanie zaakceptować, gdy drużyna przegrywa tylko trzy mecze w całej rundzie na 17. Uważam, że Górnik zaraz będzie znów dobrze wyglądać, po prostu przyszedł trudniejszy moment. I, jak to tradycyjnie w Polsce bywa, trudniejszy moment od razu oznacza zwolnienie trenera - opowiada Mamrot.
Były już szkoleniowiec klubu ze wschodniej Polski przyznał, że czuje się tym bardziej zaskoczony taką decyzją, że nic nie wskazywało na to, aby miało dojść do zwolnienia.
- Będąc zwalnianym w przeszłości, wiem, że jako trener czujesz taki moment nadchodzącego zwolnienia. A tutaj kompletnie się niczego nie domyślałem, nie brałem pod uwagę. W drodze powrotnej z Krakowa mocno analizowaliśmy ten mecz z Wisłą wraz ze sztabem, patrzyliśmy, co zmienić, by zapunktować w następnej kolejce z Arką. To dla mnie duże, duże zaskoczenie. (…) Po prostu ktoś chciał zakończyć współpracę. No niestety. Komuś zależało na moim odejściu, domyślam się komu, ale nie chcę o tym szerzej mówić - powiedział Mamrot.
Przejdź na Polsatsport.pl