Hokejowa droga do igrzysk olimpijskich wiedzie przez Sosnowiec

Zimowe
Hokejowa droga do igrzysk olimpijskich wiedzie przez Sosnowiec
Fot. PAP
Hokejowa reprezentacja Polski udanie rozpoczęła walkę o igrzyska olimpijskie

Reprezentacja Polski w hokeju na lodzie udanie rozpoczęła prekwalifikacje do Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2026 roku. Biało-Czerwoni na inauguracje pewnie pokonali Estonię 4:0. Wieczorem naszym kolejnym rywalem będzie Ukraina, a w niedzielę na zakończenie zmagań w Sosnowcu zmierzymy się z Koreą Południową. Awans do decydującej rundy eliminacji zapewni sobie tylko zwycięzca tego turnieju.

Starcie z Estonią miało być dla podopiecznych Roberta Kalabera potwierdzeniem, że to właśnie my jesteśmy głównym faworytem do wygrania rywalizacji w Sosnowcu (podobne turnieje rozgrywane są równolegle w Budapeszcie i Cardiff). Na ostatnich mistrzostwach świata Dywizji IA zapewniliśmy sobie awans do Elity po 22 latach przerwy. Na drugim poziomie (Dywizja IA) gra obecnie Korea Południowa, którą na poprzednich mistrzostwach świata w Nottingham pokonaliśmy 7:0, a z kolei Estonia i Ukraina grają jeszcze niżej, bo na trzecim poziomie rozgrywkowym, a więc w Dywizji IB.

 

ZOBACZ TAKŻE: Chwyt poniżej pasa trenera rywali?! To zatrzasnęło Polsce drzwi do elity MŚ!

 

Deklasacja rywala w sparingu!

 

Z Koreą Południową nasza reprezentacja zmierzyła się towarzysko w poniedziałek i Polacy bez większych problemów wygrali to starcie 6:0, prowadząc już po dwudziestu minutach różnicą pięciu goli.

 

– Ta pierwsza tercja ustawiła przebieg meczu. W kolejnych dwóch odsłonach skupiliśmy się bardziej na realizacji pewnych założeń taktycznych, bo w naszej drużynie zabrakło kilku zawodników i to była doskonała okazja, aby przećwiczyć różne warianty gry. Chcieliśmy także sprawdzić dyspozycję naszych bramkarzy, bo to również miało dla nas duże znaczenie – mówił po meczu trener naszej kadry Robert Kalaber.

 

Nie tyle klasa rywali, a skład naszej reprezentacji mógł wzbudzać pewne wątpliwości, bo w turnieju w Sosnowcu nie gramy w optymalnym składzie. Ale to nie znaczy, że jest on dużo gorszy od tego, który wywalczył awans do Elity. Na pewno niepokój wzbudzała obsada bramki, bo etatowy golkiper John Murray nabawił się urazu i choć do końca walczył o powrót do zdrowia, to jednak przegrał walkę z czasem. Do gry w naszej kadrze przymierzany jest także Czech Tomas Fucik, ale na tę chwilę bramkarz GKS-u Tychy nie otrzymał jeszcze polskiego paszportu i w Sosnowcu zagrać nie może. W tej sytuacji o miejsce w bramce rywalizują Maciej Miarka i David Zabolotny. W sparingu z Koreą Południową Miarka zagrał w pierwszej tercji, a w dwóch kolejnych odsłonach bronił Zabolotny. Obaj nie mieli w tym meczu zbyt dużo pracy, ale jeden i drugi potwierdził, że jest gotowy do gry w kadrze.

 

– Cieszę się, że obaj zagrali na zero, bo to podbuduje ich psychicznie. Nie ma tutaj podziału na jedynkę i dwójkę i nie wykluczam, że w turnieju obaj dostaną szansę gry – podkreślał po poniedziałkowym sparingu Kalaber.

 

Poza kontuzjowanym Murrayem, z powodu urazów z naszej kadry wypadli obrońcy Maciej Kruczek i Arkadiusz Kostek oraz napastnicy Alan Łyszczarczyk i Filip Starzyński, którego zastąpił Filip Komorski. Cały czas poza grą jest Aron Chmielewski, który dopiero wraca do treningów w czeskim HC Ołomuniec po kontuzji ręki.

 

Z "Eesti" zgodnie z planem…

 

Pierwsza tercja czwartkowego meczu z Estonią, choć zakończona bezbramkowym wynikiem, rozgrywana była pod widoczne dyktando Polaków (strzały 15:6 na naszą korzyść). Nasi rywale jedyny raz zagrozili nam podczas gry w przewadze, gdy Nikita Puzakov nie trafił do praktycznie pustej bramki. Ale w przekroju całego meczu to był w zasadzie jeden z niewielu momentów, gdy Estończycy mogli jeszcze myśleć o strzeleniu gola. Później na lodzie dominowali już tylko Polacy, a gdy już stwarzali sobie jakieś okazje bramkowe, to pewnie między słupkami spisywał się Zabolotny.

 

Wynik meczu otworzył w drugiej odsłonie Komorski, który z najbliższej odległości sprytnie zbił krążek do bramki. Kilka minut później z linii niebieskiej uderzył Mateusz Zieliński, a odbity przez bramkarza krążek do bramki skierował Mateusz Michalski. 82 sekundy po rozpoczęciu trzeciej tercji prowadziliśmy już różnicą trzech goli. Z niebieskiej strzelał Oskar Jaśkiewicz, a lot krążka zmienił Dominik Paś, kompletnie myląc estońskiego bramkarza. Kropkę nad "i" postawił Jakub Wanacki, popisując się w ostatniej minucie pięknym strzałem w samo okienko.

 

Pierwszy z trzech kroków do wygrania prekwalifikacji w Sosnowcu został zrobiony. Polacy pewnie pokonali Estonię 4:0, będąc zespołem o klasę lepszym od swojego rywala, co potwierdzają choćby statystyki strzałów (33:11 dla nas). W ostatniej odsłonie nasi rywale zdołali tylko raz celnie uderzyć na bramkę Zabolotnego, który zakończył mecz z czystym kontem i potwierdził swoje reprezentacyjne aspiracje.

 

Warto dodać, że z tych 33 celnych strzałów oddanych przez nasz zespół, aż osiem było dziełem obu naszych obrońców czwartej formacji, a więc Marcina Horzelskiego i Mateusza Zielińskiego (każdy z nich zaliczył po cztery celne uderzenia). Po trzy celne strzały mieli na swoim koncie napastnicy Grzegorz Pasiut, Bartosz Fraszko oraz Michalski. Cieszy fakt, że dwa pierwsze gole wypracowała czwarta formacja, która oddała łącznie czternaście strzałów na bramkę rywala. Widać, że zawodnicy, którzy w kadrze zastępują kontuzjowanych Kostka, Kruczka, Łyszczarczyka i Starzyńskiego chcą udowodnić swoją przydatność w tej drużynie w kontekście majowych mistrzostw świata Elity, które odbędą się w Czechach. Taka zdrowa rywalizacja to dodatkowy pozytywny ból głowy dla trenera Kalabera.

 

Z Ukrainą o awans, choć dla kibiców droga na igrzyska olimpijskie nie jest taka tania…

 

Nasz selekcjoner bardzo szybko musiał zapomnieć o meczu z Estonią, bo dzisiaj naszą kadrę czeka zdecydowanie trudniejsza przeprawa, jaką będzie starcie z Ukrainą, która wczoraj wieczorem bez problemów pokonała Koreę Południową 4:0. Teraz poprzeczka będzie zawieszona zdecydowanie wyżej i choć "na papierze" nadal jesteśmy faworytem, to czekać nas będzie starcie z rywalem o dużo mocniejszym potencjale od tego, jaki zaprezentowała wczoraj Estonia. W prekwalifikacjach w Sosnowcu nasza kadra ma jasno wytyczony cel, jakim jest wygranie tego turnieju i awans do kolejnej, decydującej rundy walki o awans do igrzysk olimpijskich. Tutaj punktów nie przyznaje się za styl gry, piękne i efektowne akcje, ale przede wszystkim za skuteczność i bezwzględne punktowanie błędów rywali. W Sosnowcu pierwszy z trzech kroków został zrobiony. Teraz musimy zrobić drugi krok, który najprawdopodobniej będzie najtrudniejszy, ale może dać nam awans do kolejnej rundy już dzisiaj późnym wieczorem.

 

Sukces, jakim był awans naszej reprezentacji do mistrzostw świata Elity po 22 latach przerwy, miał być doskonałą okazją do promocji tej pięknej dyscypliny sportu. I przy okazji naprawienia wizerunku po okresie kryzysu, w jakim w ostatnich latach znalazł się hokej na lodzie w Polsce. Ubiegłoroczny sukces w Nottingham miał zostać optymalnie "skonsumowany" zarówno pod względem marketingowym, jak i promocyjnym. Niestety, na razie jedno i drugie nie znajduje odzwierciedlenia podczas turnieju w Sosnowcu. Zarówno w poniedziałkowym sparingu z Koreą Południową, jak i wczorajszym meczu kwalifikacyjnym z Estonią, trybuny nowego Stadionu Zimowego (mogącego pomieścić ok. 2500 widzów) świeciły pustkami. Można odnieść wrażenie, że nie do końca został wykorzystany potencjał promocyjny tego turnieju, bo już same ceny biletów mocno zniechęcały do wybrania się na te spotkania. Wejście na poniedziałkowy sparing z Koreą Południową kosztowało 40 złotych (bilet normalny) i 20 złotych ulgowy. Wejściówki na wczorajszy mecz z Estonią (godz. 16:30) kosztowały w przedsprzedaży 65 złotych (normalny) i 45 złotych (ulgowy). Kupując ten sam bilet w kasie w dniu meczu trzeba było się liczyć z ceną wyższą o 15 złotych. Wejściówki na wieczorny mecz z Ukrainą i niedzielny z Koreą Południową kosztowały w przedsprzedaży po 80 złotych (normalne) i 60 złotych (ulgowe). Kupując je w kasie w dniu meczu trzeba się będzie liczyć z dopłatą 20 złotych za każdy bilet. W sprzedaży internetowej dostępne są karnety na wszystkie mecze Polaków w cenie 180 zł (normalny) i 130 zł (ulgowy). Niestety, ale nikt nie pomyślał o wprowadzeniu biletów oraz karnetów rodzinnych czy dla zorganizowanych grup (szkoły czy kluby sportowe). Czteroosobowa rodzina, która dzisiaj zdecyduje się wybrać na mecz z Ukrainą, za same bilety będzie musiała zapłacić 320 złotych. Kupując online cztery karnety na trzy mecze Polaków ta sama rodzina musi się liczyć z wydatkiem 620 złotych, mając w perspektywie możliwość obejrzenia meczów Polaków z reprezentacjami Estonii, Ukrainy i Korei Południowej. W dzisiejszych czasach mecze hokejowe to jest wydarzenie nie tylko dla kibiców, ale przede wszystkim dla całych rodzin. Warto wybrać się do pobliskiego Trzyńca i Viktovic czy choćby do Koszyc lub Bratysławy i zobaczyć na własne oczy, jak wygląda organizacja takiego meczu. Sprzedaż biletów skierowana jest nie tylko do pojedynczych kibiców, ale dla całych rodzin czy zorganizowanych grup (szkoły, kluby sportowe itp.). Mecz jest najważniejszym wydarzeniem, ale towarzyszy mu wiele atrakcji, począwszy od sektora z animatorami dla dzieci, poprzez konkursy dla posiadaczy biletów i karnetów, skończywszy na bogatej ofercie gastronomicznej. Nasza reprezentacja awansowała do Elity, ale marketingowo i promocyjnie pozostaliśmy jeszcze na jej zapleczu. Oby to się jak najszybciej zmieniło.

 

Wyciąganie wniosków drogą do sukcesu…

 

W kwietniu 2001 roku reprezentacja Polski w Grenoble wywalczyła awans do mistrzostw świata Elity. Niespełna pół roku później (4 września) zagraliśmy w Oświęcimiu towarzyski mecz z ówczesnymi mistrzami świata – Czechami. Nasi południowi sąsiedzi mieli w składzie pięciu zawodników, którzy na turnieju w Niemczech zdobyli złoto: David Moravec, Jaroslav Hlinka, Petr Cajanek, Viktor Ujcik i Jan Tomajko. To spotkanie (jedyne w historii naszych oficjalnych konfrontacji z reprezentacją Czech) zakończyło się remisem 2:2. Niestety, wtedy też do końca nie został wykorzystany potencjał tego wydarzenia i trybuny w Oświęcimiu także nie wypełniły się do ostatniego miejsca. Początek mistrzostw świata Elity już za niespełna trzy miesiące. Oby ten czas został optymalnie spożytkowany na promocję hokeja na lodzie w Polsce. Teraz nasza reprezentacja musi jednak zrobić dwa ostatnie kroki, aby zagrać w decydującym turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Pierwszy z nich już dziś wieczorem w starciu z Ukrainą. Ten drugi - w niedzielę z Koreą Południową. Podobno cel uświęca środki, więc najważniejsze będą zwycięstwa i awans do kolejnego etapu kwalifikacji, a nie styl, w jakim zostanie on osiągnięty. A potem trzeba się jak najlepiej przygotować do gry w Elicie. I to nie tylko pod względem sportowym!

Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Polska - Łotwa. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie