Marek Magiera: Triumf "Jurajskich Rycerzy" i mistrza Winiarskiego

Siatkówka
Marek Magiera: Triumf "Jurajskich Rycerzy" i mistrza Winiarskiego
fot. PAP/Łukasz Gągulski
Marek Magiera: Triumf "Jurajskich Rycerzy" i mistrza Winiarskiego

Aż się wierzyć nie chce, ale czekaliśmy niemal dokładnie 10 lat, aby znów polski trener poprowadził swój klub do zdobycia Pucharu Polski. W tegorocznej edycji dokonał tego Michał Winiarski z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Przed "Winiarem" zrobił to Sebastian Świderski z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Tak, tak. Może nie wszyscy pamiętają, ale był taki czas, że obecny prezes PZPS, który zresztą wręczał wczoraj puchar zwycięskiej drużynie, był trenerem drużyny z Opolszczyzny.

ZAKSA, którą prowadził Świderski, a której liderami na boisku byli obecni dziś prezesi innych klubów - Paweł Zagumny (Czarni Radom) i Piotr Gacek (Projekt Warszawa) w finale rozgrywanymi wówczas w Zielonej Górze pokonali nikogo innego, tylko... Jastrzębski Węgiel. Drużynę, która ma chyba najwięcej występów w finałowych bataliach spośród wszystkich naszych drużyn walczących o Puchar Polski i tylko jedno trofeum na koncie wywalczone dwanaście lat temu w Bydgoszczy. Z przekąsem przypominał w Krakowie ten fakt libero Jastrzębskiego Węgla Jakub Popiwczak, który przyznał wprost, że powoli już go to irytuje, iż praktycznie co roku musi stać podczas dekoracji i oglądać nagradzanie przeciwnika.

 

ZOBACZ TAKŻE: Rekord! Finał Pucharu Polski 2024 zapisze się w historii polskiej siatkówki

 

Aluron CMC Warta Zawiercie zagrał w finale znakomity mecz. Nie miał w składzie słabego ogniwa. Swoje dołożyli rezerwowi, którzy pojawiali się dosłownie na chwilę, ale dawali bardzo pozytywny impuls drużynie. Drużynie, którą świetnie przygotował i wspaniale poprowadził trener Winiarski. Nie bez przyczyny podkreślam jego rolę, bo finałowy turniej pokazał, jak przez ostatni czas dojrzał na trenerskiej ławce. Spokój, koncentracja brak jakichkolwiek nerwowych ruchów i przede wszystkim staranność w doborze wykonawców przygotowanej taktyki na mecz.


O Michale Winiarskim od dawna mówiło się, że ma smykałkę do fachu, którym się zajmuje. Samodzielną pracę rozpoczynał w Treflu Gdańsk, z którym też dotarł do finałowego turnieju o Puchar Polski, co po części było wielkim sukcesem, może nawet porównywalnym w pewnej skali z tym, co w ostatni weekend wydarzyło się w Tauron Arenie.


Dla Winiarskiego ten sezon jest wyjątkowy, bo oprócz Pucharu Polski wywalczył z reprezentacją Niemiec kwalifikacje na Igrzyska Olimpijskie i w Paryżu też może napisać swoją piękną historię. Walka o mistrzostwo Polski też trwa i złoto też jest do wzięcia. Nie uda się wygrać tylko Pucharu CEV, ale w kontekście krakowskich wydarzeń z niedzieli pewnie nikt z tego powodu nie będzie rozdzierał szat.


A Jastrzębski Węgiel? Cóż. Nie ma wyjścia. Musi wygrać Ligę Mistrzów i zdobyć Puchar Europy. Wspomniany Jakub Popiwczak i jego koledzy z drużyny oglądania dekorowania rywali na podium po finałowych meczach mają już chyba rzeczywiście serdecznie dość.

 

Marek Magiera/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie