Jan Błachowicz zgłasza gotowość do walki. "Ten ogień ciągle się pali"

Już za niespełna miesiąc Jan Błachowicz wejdzie do oktagonu, gdzie stanie do walki twarzą w twarz z Carlosem Ulbergiem. Igor Marczak z Polsatu Sport zweryfikował w rozmowie z "Cieszyńskim Księciem", czy przygotowania do starcia idą zgodnie z planem.

Portret Jana Błachowicza w garniturze, z widocznym mistrzowskim pasem UFC.
Fot. PAP
Jan Błachowicz, były mistrz UFC.

- Cudownie, jest dobrze, jest fajnie. Barki działają, forma wraca. Muszę przyznać, że jak na ten okres, to forma jest bardzo dobra. Trzeba to utrzymać, podkręcić i najważniejsze nic nie zniszczyć. Pozostał miesiąc, więc żeby czegoś nie zepsuć i przetrwać do końca ten obóz. Sama walka to będzie już wisienka na torcie - mówił pełen optymizmu Błachowicz. 

 

ZOBACZ TAKŻE: Wielkie rozczarowanie! Prestiżowa walka nie dla Mateusza Gamrota

 

Wielu już by pewnie odpuściło dalszą rywalizację, lecz Polak się nie poddaje i walczy dalej. Skąd ma tyle motywacji?

 

- To jest mój zawód, ale przede wszystkim moja pasja, coś, co lubię robić. Póki mi to sprawia przyjemność, póki mogę to robić, to będę to robił. Gdybym tego nie lubił, nie kochał, to już dawno bym tego nie robił, nawet bym tego nie zaczął - tłumaczył "Cieszyński Książe".

 

- Cały czas walczę w najlepszej organizacji na świecie, jestem w czołówce. Czemu miałbym teraz mówić "stop", skoro ten ogień ciągle się pali - dodaje.

 

Był taki okres w jego karierze, kiedy rzeczywiście było trudno, ponieważ musiał przez długi czas wracać do formy po odniesionych kontuzjach. Jak znosił to mentalnie?

 

- Był taki moment, że było ciężko. Miałem już kilka operacji w życiu, musiał kilkukrotnie wracać do formy. Parę razy mnie ta rehabilitacja w życiu spotkała. Będąc szczerym, te barki zajęły mi najwięcej czasu i miałem największy problem z powrotem do pełnego zdrowia. Był taki moment kryzysowy, kiedy myślałem, że ta operacja była błędem. Na szczęście przetrwałem ten moment i w końcu obudziłem się któregoś dnia i poczułem, że coś drgnęło - powiedział.

 

Błachowicz podjął pewnego razu dosyć odważną decyzję i stanął do walki, choć miał świadomość, że był już wtedy kontuzjowany. 

 

- To była moja świadoma decyzja, że walczyłem z niesprawnymi barkami. Jesteśmy półtora roku po operacji, prawie dwa lata, myślę, że te problemy zaczęły pojawiać się 2-3 lata wcześniej - wyjaśnił.

 

Od ostatniej walki w oktagonie minęło już trochę czasu. Jakie emocje towarzyszą przed starciem, które odbędzie się 22 marca w Londynie? 

 

- Jest chęć wejścia i poczucia tej rywalizacji, tych emocji, poczucia tego na nowo - podkreślał.

 

W międzyczasie doszło do zmian w sztabie Błachowicza. Igor Marczak zauważył, że Polak nie "tarczuje się" z Robertem "Złotym" Złotkowskim. Czy mimo tego Polak jest zadowolony ze swoich decyzji?

 

- Wszystko jest po przyjacielsku, nie ma żadnego drugiego dna. Jest team trenerski, wszystko jest dobrze. Ze "Złotym" siedzieliśmy i gadaliśmy razem w klatce, żadnego drugiego dna nie ma - mówił z uśmiechem na twarzy. 

 

- Zobaczymy po walce, będziemy oceniać po wyniku. Nie oceniajmy przed walką. Ja jestem zadowolony, ja się cieszę z tej współpracy. Jak się wynik obroni, to będzie najważniejsze, ja w to głęboko wierzę - podsumował.

 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie