Spokój nad Warszawą. Legia wróci do jesieni w Europie. Czy również do "starego-nowego" ustawienia?
Legia Warszawa jest o krok od trzeciego z rzędu awansu do jesiennej części europejskich pucharów. Ba, napisać można i więcej, bo zupełnie na spokojnie można rozważać grę stołecznego zespołu także na wiosnę.

Przecież powiodło się to i zespołowi Kosty Runjaica trzy sezony wstecz, kiedy w Conference League obowiązywała jeszcze faza grupowa. A jesienią 2024 roku przy zmianie formatu zespół Goncalo Feio skończył "ligę" na miejscu, które gwarantowało mu bezpośredni awans do 1/8 finału bez konieczności lutowego grania w tak zwanych play-offach, do których została zmuszona Jagiellonia.
ZOBACZ TAKŻE: Polska pnie się w rankingu UEFA. Historyczna szansa
Choć sprawa rywalizacji z Hibernianem nie jest może jeszcze ostatecznie rozstrzygnięta, to klubowe władze wraz z dyrektorem sportowym Michałem Żewłakowem doznały poczucia względnego spokoju. Bieżące finanse zostały zabezpieczone, można więc "mocniej" negocjować w temacie kwoty dla Romy za Jana Ziółkowskiego, który zachował się fair i nie zamierzał w trakcie kwalifikacji nic kombinować, tylko skoncentrował się na "robocie", w przeciwieństwie do kilku innych piłkarzy, zresztą nie tylko w naszej lidze. I pewnie nie tylko dlatego, że to Polak. Inaczej można też spojrzeć na tureckie pogłoski w sprawie Kacpra Tobiasza. W jego przypadku należy zastanowić się, czy negocjować nową umowę, czy jednak sprzedawać. Pytanie, czy dziś na rynku znajdziesz dobrego bramkarza.
Wokół "Tobiego" od początku sezonu żadnego wewnętrznego hałasu nie ma. Wiadomo, że jest numerem "jeden", broni od "deski do deski", co jak wiadomo, na tej pozycji jest kluczem do tego, by dobrze się prezentować. Komunikacja ze znaną sobie dobrze formacją obronną i to potrafiącą grać w różnych systemach, też nie pozostaje bez znaczenia. Ciekawa będzie dalsza filozofia sztabu szkoleniowego. Czy powrót do systemu z trójką obrońców i wahadłowymi zostanie na stałe, czy Edward Iordanescu będzie z niego korzystał tylko w niektórych przypadkach? Na przykład decydując się na to tylko wtedy, gdy rywal gra w podobnym układzie albo trzeba coś "odwracać".
Potrzeba matką wynalazków. Kontuzje i wykluczenia środkowych pomocników spowodowały przesunięcie ze skrzydeł do centrum Morishity i Biczachcziana. Konieczność odrabiania strat w rewanżu z AEK-iem Larnaca zmusiły trenera Legii do korekty struktury zespołu. Wiadomo że Legia jest w poszukiwaniu szybkich, dobrze dryblujących i celnie dośrodkowujących skrzydłowych. Przynajmniej jednego. I to na prawą stronę. Ale czy tu doskonale w takim systemie eksponowane nie są walory Pawła Wszołka, skoro na lewą stronę obrony mamy w tej chwili aż trzech piłkarzy, z których każdy bez problemu zagra również na wahadle? To na pewno jedna z zagadek, która być może jeszcze nie zostanie rozwiązana. Za tydzień w rewanżu z "Hibs" wariant zostanie zachowany. Czy Iordanescu wróci do preferowanego przez siebie 1-4-3-3? Zależeć to będzie nie tylko od tego, jak ustawiony będzie rywal.


