Zbigniew Boniek wskazał bohatera starcia z Holandią. "I to w debiucie! Dobry omen"

- Dla mnie najlepszym naszym zawodnikiem był Przemysław Wiśniewski, który zagrał znakomicie i to w debiucie! Kilku zawodników po raz kolejny pokazało, że nieźle grają w klubach, ale reprezentacji za bardzo nie pomagają. Ale nie ma co krytykować. Był to ciężki, newralgiczny mecz po tym, co się stało w czerwcu. Osiągnęliśmy fajny, dobry remis z Holandią, ale jego wartość poznamy dopiero po meczu z Finlandią – tak selekcjonerski debiut Jana Urbana skomentował dla Polsatu Sport Zbigniew Boniek.

Zbigniew Boniek z profilu, na pierwszym planie piłkarz w białej koszulce z numerem 3, który prowadzi piłkę.
Cyfrasport
Debiutant Przemysław Wiśniewski był najlepszym spośród Polaków - ocenił Zbigniew Boniek (z lewej)

Michał Białoński, Polsat Sport: Czy remis z Holandią można nazwać zwycięskim, tym bardziej że odrobiliśmy bramkową stratę w momencie, gdy największych gwiazd zespołu Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego i Nicoli Zalewskiego nie było już na boisku?

 

Zbigniew Boniek: Na pewno ci, którzy twierdzą, że Holandia była dużo lepsza, pomylili pewne zjawiska. Owszem, gospodarze utrzymywali się spokojnie przy piłce. Tyle że Polacy im w tym specjalnie nie przeszkadzali. Nawet nie pressowali, tylko umiejętnie się przesuwali i nie zostawiali rywalowi żadnych wolnych miejsc. Gospodarze wymieniali sobie podania, ale gdy się zastanawiam nad tym, ile było w całym meczu okazji stuprocentowych, to dochodzę do wniosku, że Holendrzy, mimo że prezentowali wyższą kulturę gry, to tych okazji nie mieli zbyt wiele. Może jedną, półtora. Natomiast gdyby nasi piłkarze byli bardziej skoncentrowani, to przy wyprowadzeniu sześciu groźnych kontrataków, powinniśmy strzelić co najmniej jeszcze jedną bramkę.

 

ZOBACZ TAKŻE: Hajto i Wasiluk wystawili oceny po meczu z Holandią! Lewandowski z "3"

 

Czy teraz otwiera nam się szansa na wygranie grupy? Rewanż z Holandią mamy u siebie.

 

Wartość tego remisu poznamy w niedzielę, po meczu z Finlandią. Natomiast bez wątpienia to jest dobre otwarcie trenera Urbana. Jerzy Brzęczek w swym debiucie również zremisował na wyjeździe z trudnym rywalem – Włochami. Punkt wywalczony w Rotterdamie to dobry omen.

 

Kogo by pan wyróżnił?

 

Dla mnie najlepszym naszym zawodnikiem był Wiśniewski, który zagrał znakomicie i to w debiucie! Kilku zawodników po raz kolejny pokazało, że nieźle grają w klubach, ale reprezentacji za bardzo nie pomagają. Ale nie ma co krytykować. Był to ciężki, newralgiczny mecz po tym, co się stało w czerwcu. Osiągnęliśmy fajny, dobry remis.

 

Dobrze, ciekawie zagrał też Kamiński, chociaż momentami był za bardzo chaotyczny. Matty Cash "sprzedał" piękną "bombę", ale trzeba szczerze powiedzieć, że wcześniej był dość dobry w fazie defensywnej, natomiast w ofensywnej był strasznie chaotyczny. Gdyby w pierwszej połowie, po kontrze czterech na trzech, lepiej podał, moglibyśmy znacznie wcześniej wyrównać. Nasza reprezentacja bierze zasłużony remis, wraca do Polski i zobaczymy, co się dalej wydarzy.

 

Nie wiem, czy się  pan zgodzi, ale chyba dobrą zmianę dał Karol Świderski? Podobnie jak pierwiastek Ekstraklasy poradził sobie nadspodziewanie dobrze: Kamil Grosicki, Bartosz Kapustka i Paweł Wszołek.

 

Powiedziałbym tak szczerze, że trzeba było wpuścić zawodników z Ekstraklasy, żeby odwrócić losy meczu. Niemal od razu po ich wejściu padła bramka i to był najlepszy okres w grze naszej drużyny. Nawet po strzeleniu bramki utrzymywaliśmy się przy piłce i wcale źle na tle Holendrów nie wyglądaliśmy.

 

Oczywiście, "Pomarańczowi" mają wysoką kulturę piłkarską, inaczej wyglądają w operowaniu piłką, ale też są strasznie zarozumiali na boisku. Grali wedle schematu: "Ty do mnie, a ja do ciebie", ale wymieniali piłkę bardzo wolno. Dlatego, że myśmy się bardzo spłaszczyli na ostatnich dwudziestu metrach przed bramką i nie pozwalaliśmy im na prostopadłe zagrania. Dlatego musieli cały czas grać po obwodzie, niczym w piłce ręcznej. Ale z tego nic specjalnego nie wynikało. Sytuacji stuprocentowych mieli jak na lekarstwo. Oczywiście, można stwierdzić, że na trzy punkty zasługiwali troszeczkę bardziej niż my. Ale nieznacznie.

 

Ogólnie nie przypominam sobie bardzo złych wyników reprezentacji Polski w wyjazdowych starciach z Holandią. To nie było tak, że oni nas ciągle u siebie lali.

 

Za kadencji Czesława Michniewicza zremisowaliśmy, również w Rotterdamie, 2:2. Jak się panu podobało ustawienie taktyczne naszego zespołu?

 

Graliśmy piątką w obronie, ale gdy Zalewski szedł do przodu, to przechodziliśmy na czwórkę, bo Kiwior wchodził do obrony na jego miejsce.

 

Czy wcześniejsze zdjęcie Lewandowskiego, Zielińskiego, Szymańskiego i Zalewskiego miało na celu oszczędzenie ich w perspektywie starcia z Finlandią?

 

Myślę, że nie. Sądzę, że trener Urban robił zmiany po to, żeby zapunktować i jak najlepiej wypaść. Wie dobrze, że nic tak dobrze nie wpływa na drużynę jak punkty zdobyte w meczu z silnym rywalem. Dobry wynik od razu oznacza inną atmosferę.

 

Jak pan oceni występ Lewandowskiego i Zielińskiego? Należy go uznać jako zawód, czy obaj pracowali przez pierwszą godzinę, gdy Holendrzy byli w pełni sił?

 

Nie był to na pewno mecz Roberta. On lubi inne mecze, gdy gra inaczej wygląda, a drużyna stwarza mu sytuacje. Natomiast muszę szczerze powiedzieć, że gdy na boisku się pojawił Świderski, to pracował za czterech, a Robert się raczej przemieszczał. Ale ciężko od Roberta tego wymagać. Wiemy, jaka jest jego jakość, wiemy, co na boisku robi, a czego nie i jak wygląda.

 

Nie wydaje mi się, że Robert zszedł w 64. minucie, bo trener Urban chciał go oszczędzić na Finlandię. Według mnie Robert zszedł, bo trener doszedł do wniosku, że gdy wpuści kogoś innego, to drużyna na tym skorzysta. My czasem myślimy, że jak Roberta Lewandowskiego zdejmiemy z boiska, to trzeba to jakoś wytłumaczyć i przeprosić, a tak to przecież nie wygląda.

 

Najwyższe noty od Sofascore dostali Matty Cash – 7,4, Jakub Kiwior – 7,1 i Jan Bednarek – 7.0. Zgadza się pan, że to oni brylowali w naszej ekipie?

 

Dla mnie jeszcze lepszy był Wiśniewski, choć Bednarek i Kiwior również nie zawiedli. Cashowi oczywiście należy się wysoka nota, bo bez jego bramki nie byłoby tego punktu, a on pięknie przyjął, jeszcze piękniej huknął. Zrobił naprawdę coś dobrego.

 

Nie zawiódł też Bartosz Slisz, który sporo się nabiegał przez pełne 90 minut i tyrał nie tylko w obronie, ale też próbował przenosić ciężar gry do przodu.

 

Z dobrej strony pokazali się też Kapustka, Grosicki i Wszołek, który Dumfriesa prawie połykał. Wtedy zaczęło się trochę więcej pressingu i naciskania na przeciwnika. Kibicuję naszej drużynie z całego serca. W niedzielę trzeba pokonać Finlandię.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie