Ekstraliga rugby. Mistrz złapał zadyszkę, sensacja w Łodzi

Robert MałolepszyInne

Broniąca tytułu mistrza Polski, kreowana na dominatora rozgrywek Pogoń Awenta Siedlce nie wygrala drugiego meczu z rzędu i jest zaledwie piąta w tabeli. W sobotę w hicie kolejki siedlczanie zremisowali w Sopocie z Energa Ogniwo 17:17. W Łodzi było jeszcze bardziej sensacyjnie.

Gracz rugby w czarnym stroju biegnie z piłką, próbując uniknąć szarży zawodnika w zielonym stroju.
Igor Kurzyński/Ekstraliga rugby
W Sochaczewie, w strugach deszczu, Orkan rozbił beniminka z Warszawy, AZS AWF 98:0

Remis w Sopocie nie jest wielką sensacją. Ogniwo, które kilka dni temu pochwaliło się przedłużeniem umowy sponsorskiej z koncernem Energa, jest wciąż jednym z trzech głównych kandydatów do tytułu mistrza Polski. Przebieg meczu był jednak taki, że siedlczanie mogą czuć i zawód i niepokój.

 

Tak jak dwa tygodnie temu w starciu z wicemistrzem Polski – ORLEN Orkanem Sochaczew, to Pogoń objęła prowadzenie i częściej atakowała. Im jednak dłużej trwał mecz tym pełna determinacji obrona gospodarzy, przynosiła coraz lepsze efekty. Sopocianie zatrzymali największe gwiazdy Pogoni. Sami potrafili pokazać swoje atuty.

 

Zatarty silnik Pogoni

 

Uczciwie trzeba jednak dodać, że siedlczanie od początku grali z lekko zatartym silnikiem. Trener Łukasz Nowosz musiał zmienić ustawienie motoru napędowego każdej drużyny – tj. łączników młyna i ataku. Na tej drugiej pozycji nie mógł zagrać kontuzjowany w starciu z Orkanem (wstrząs mózgu, po zderzeniu z kolegą z drużyny)  Nkululeko Ndlovu. Zamiast niego na pozycję łącznika ataku został przesunięty Jędrzej Nowicki, który na co dzień gra na tej drugiej pozycji czyli łącznika młyna.

 

Wprawdzie Jędrzej nie raz w swej karierze grywał też i na „10-tce”, jak nazywa się łącznika ataku, grał też na niej w reprezentacji. To jego świetny kop otworzył drogę do pierwszego przyłożenia dla Pogoni. Jędrzej zawiesił piłkę na skrzydło – jak na największych stadionach świata – a tę z powietrza chwycił, wyrastający na jedną z największych gwiazd ligi – Łukasz Korneć. Ale w drugiej połowie musiał zejść bo doznał urazu kostki.

 

Na dłuższą metę było jednak widać, że w nowym zestawieniu osobowym, z mniej doświadczonym Ksawerym Strussem na „dziewiątce”, siedlecki silnik jest przytarty. Do składu wrócił wprawdzie najlepszy polski obrońca Patryk Reksulak, ale mecz na ławce rezerwowych zaczął za to Vaha Halafonua, który ma już na koncie żółte kartki i kolejna może go wykluczyć z gry na jeden mecz.

 

Do przerwy było 10:10. Po przerwie Pogoń znów objęła prowadzanie 17:10 po kolejnym przyłożeniu Kornecia, ale nie potrafiła postawić kropki nad i. Nie pomogło wprowadzenie do gry Vahy, niewiele wniósł do nowej, starej drużyny, wracający do Siedlec Tongijczyk Patalesio Sili.

 

Mistrzowski kop Piotrowicza


To Ogniwo grało coraz lepiej, to zmiany w sopockiej ekipie wyglądały na solidniejsze. Ostatnia akcja meczu to znów prawdziwe „stadiony świata”. Wojciech Piotrowicz zawiesił piłkę na skrzydło. Tam złapał ją młody gracz Ogniwa Yevhenij Owerczuk, oddał ją do Romana Żuka, a ten wbiegł na pole punktowe. Było już tylko 17:15 dla Pogoni. Wojciech Piotrowicz, jak dziesiątki razy w swej karierze, postawił piłkę na ziemi, kopnął na bramkę z podwyższenia z ponad 40 metrów z trudnej pozycji i zapewnił Ogniwu remis 17:17.

 

Można powiedzieć, że jest to zwycięski remis. Oba zespoły dostały po dwa punkty, ale Pogoń zapewne jeden straci, bo nie wystawiła odpowiedniej liczby graczy U’23 i młodszych. W protokole zawodów miała ich dwóch, a potrzeba trzech. Karą za coś takiego jest odjęcie jednego punktu w pierwszym meczu bez wymaganej liczby obcokrajowców oraz dwóch w każdym kolejnym, jeśli sytuacja będzie się powtarzać.

 

Za dwa tygodnie Pogoń podejmie Life Style Catering Arkę Gdynia, która po trzech kolejkach jest liderem i nie ukrywa swych medalowych aspiracji, a Ogniwo pojedzie do Sochaczewa. Po tych meczach układ pierwszej czwórki prawdopodobnie zostanie ustawiony aż do końca rundy jesiennej.

 

W Łodzi robi się nerwowo

 

No chyba, że będzie więcej takich niespodzianek, jaka wydarzyła się w sobotę w Łodzi. Tamtejsi WizjaMed Budowlani byli zdecydowanym faworytem meczu z lubelskimi Edach Budowlanymi. Tymczasem górą – po pasjonującym meczu – byli goście. Wygrali 26:24, przegrywając niemal przez cały mecz. Lublinianie rzadziej przedzierali się na pole punktowe łodzian, ale lepiej kopali na bramkę z rzutów karnych. Do maksimum wykorzystali swój największy atut, czyli mocny młyn, obronili się przed szeroką grą gospodarzy, którzy zdecydowanie za rzadko próbowali uruchamiać swoje „tyły”.

 

Atmosfera w Łodzi zaczyna być nerwowa. WizjaMed Budowlani przegrali już drugi mecz z rzędu z drużyną, która jest ich bezpośrednim rywalem w walce o awans do pierwszej szóstki i możliwość gry na wiosnę w grupie mistrzowskiej. Po trzech kolejkach łodzianie zajmują szóstce miejsce, a przed nimi jeszcze mecz z Lechią oraz ze wszystkimi kandydatami do medali. Lublinianie wzmocnieni dwoma graczami z Namibii pokazali, że ich zapowiedzi walki o szóstkę nie są bezpodstawne. Walka o grupę mistrzowską zapowiada się pasjonująco.

 

Ekstraliga ruby. III kolejka

KS Budowlani WizjaMed Łódź v Edach Budowlani Lublin 22:24 (22:16) /Dariusz Pawlicki, Mateusz Ingarden, Viktor Babich/

Energa Ogniwo Sopot v Awenta Pogoń Siedlce 17:17 (10:10) /Dominik Jastrzębski, Daniel Skonieczny, Sebastian Misiak/

Life Style Catering RC Arka Gdynia v Budmex Rugby Białystok 45:7 (31:0) /Bartłomiej Gwozdecki, Jarosław Rycewicz, Kacper Krupa/

RzKS Juvenia Kraków v Drew Pal 2 Lechia Gdańsk /Adrian Pawlik, Cezary Plesiński, Mateusz Kaczmarek/. Mecz się nie odbył, Zwierzyniecki KS nie wyraził zgody na udostępnienie boiska ze względu na trudne warunki atmosferyczne. Decyzję podejmie KGiD.

ORLEN Orkan Sochaczew v KS AZS AWF Warszawa 98:0 (56:0) /Daniel Skonieczny, Bartłomiej Gwozdecki, Mateusz Ingarden/

 

Materiały prasowe, oprac. Robert Małolepszy
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie