Zbigniew Boniek tonuje nastroje po meczu z Holandią! "Urban wyprowadził nas z wybojów"

Kto był najlepszy wśród Polaków i czy po drugim bardzo dobrym starciu z Holandią można uderzać w wysokie tony? Na te inne pytania odpowiedział Polsatowi Sport Zbigniew Boniek.

Zbigniew Boniek w płaszczu i szaliku
fot. Cyfrasport
Zbigniew Boniek ocenia grę reprezentacji Polski pod wodzą Jana Urbana

Michał Białoński, Polsat Sport: Nie sądzi pan, że reprezentacja Polski Jana Urbana zaczyna przypominać garnitur, który świetnie leży na każdym, bez względu na wiek, gabaryty i kolor włosów?

 

Zbigniew Boniek: Ciekawe porównanie, ale ja nie szedłbym aż tak daleko i zachowałbym spokój. Na razie jesteśmy na drodze prostej, bo trener Urban wyprowadził nas z wyboistej, na po której jechaliśmy jeszcze niedawno. Na wzniosłe przymiotniki i wielkie owacje przyjdzie jeszcze czas. Natomiast trzeba powiedzieć, że w piątek nasza reprezentacja, po raz kolejny i to był najlepszy od dawien dawna mecz, pokazała, że stabilizacja i proste rozwiązania taktyczne prowadzą do tego, iż można z drużyną teoretycznie mocniejszą grać jak równy z równym.

 

I ten piątkowy remis nazwałbym nawet zwycięskim, bo jeżeli jakaś drużyna w tym meczu zasługiwała na zwycięstwo, to byliśmy nią my, a nie oni.

ZOBACZ TAKŻE: To poza zasięgiem Lewandowskiego?! Zbigniew Boniek stawia warunek! "Od tego najwięcej zależy"

 

To prawda, wskazuje na to chociażby prawie dwukrotnie wyższy współczynnik oczekiwanych goli. Pewnie łatwiej byłoby osiągnąć triumf, gdyby Nicola Zalewski był w formie sprzed kontuzji. Przecież już po 80 sekundach mógł dać nam prowadzenie, ale nie trafił z pięciu metrów.

 

W tym wypadku forma nie miała większego znaczenia. Można czasem z łóżka wstać i przenieść piłkę nad bramką. W tej sytuacji po prostu zabrakło mu trochę timmingu i koordynacji. Takie rzeczy się zdarzają. Podobnie Robert Lewandowski, w drugiej połowie, miał dość dobrą sytuację, z której mógł zdobyć bramkę. Nie zawsze wszystko na boisku jest tak łatwe, jak to się wydaje z trybun czy sprzed telewizora. Bezsprzeczne jest to, że mieliśmy więcej sytuacji i byliśmy drużyną groźniejszą.

 

Za lwiej części kadencji Michała Probierza Tomasz Kędziora był persona non grata w reprezentacji Polski. U Jana Urbana znów rozwinął skrzydła i świetnie zastąpił kontuzjowanego Jana Bednarka. Jak pan oceni występ wychowanka UKP Zielona Góra?

 

Kędziora to fajny chłopak, a przede wszystkim inteligentny piłkarz, który wie, na czym polega nowoczesny futbol. Na dodatek nie brakuje mu pokory. Jeśli trzeba, to na ławce czeka na swoją szansę, a jeśli przyjdzie już wejść, to robi to w takim stylu, jak w piątkowy wieczór na Narodowym. Muszę powiedzieć, że grał bardzo dobrze i świetnie kierował Kiwiorem oraz Ziółkowskim. W ten sposób trójka stoperów, co do której były obawy, spisała się znakomicie. Kędziora pokazał, jak dobrze może zagrać zawodnik, który czuje zaufanie trenera.

 

Po raz pierwszy w ważnym meczu, rozegranym w tym wieku, Polska zagrała bez klasycznego defensywnego obrońcy, typowego przecinaka. Jak się panu podobała tak zestawiona druga linia, z najniżej operującym Piotrem Zielińskim?

 

Dzisiaj już coraz więcej drużyn gra bez przecinaka, bo numer "sześć" też musi umieć rozgrywać piłkę. Dzisiaj drużyny są bardzo ciasno ustawione, piłkarze operują blisko siebie i zawodnik inteligentny na tej pozycji potrafi się zaadaptować znakomicie, co wczoraj widzieliśmy po Zielińskim.

 

Na ogół remis Polski z tak mocnym rywalem był uwarunkowany świetną grą bramkarza. Tymczasem Kamil Grabara nie musiał chyba dokonywać cudów między słupkami?

 

Rzeczywiście, Grabara miał bardzo mało pracy. Można powiedzieć, że była to kontrola administracyjna i nie musiał stawać na głowie. Natomiast liczyłem po cichu, że w końcu uda się wymazać ten 1979 r. rok jako ostatni, w którym wygraliśmy z Holandią. Miała w historii obowiązywać nowa data 14 listopada 2025 r. Ale mimo że graliśmy dobrze, nie potrafiliśmy wygrać. Szkoda. Natomiast ten remis prawdopodobnie pozwoli nam być w pierwszym koszyku, a to daje nam dodatkowe możliwości.

Zbigniew Boniek o reprezentacji do lat 21, która pokonała Włochów

Jak się panu podobała młodzieżówka Jerzego Brzęczka, która w Szczecinie pokonała Włochów 2:1 i ma komplet zwycięstw na koncie?

 

Według mnie był to bardzo dobry, wyrównany mecz. Różnica w nim była na ławce trenerskiej. Jurek w pewnym momencie wpuścił Drachala, Bogacza, Faberskiego i Kuziemkę, których akcje i bramki pozwoliły nam wygrać ten mecz. Natomiast trener Włochów Baldini zdjął dwa-trzy najlepsze ogniwa w swoim zespole, czym go osłabił. Faberski wyrównał z kontrataku. Jeżeli Włosi prowadzą na wyjeździe i tracą bramkę po kontrze, to pewnie wszystko ich gryzie w żołądkach.

 

Polacy zagrali bardzo dobry mecz. Ci wszyscy chłopcy, których znam bardzo dobrze od dziecka, od wieku 10-11 lat, pod względem techniki, wyszkolenia indywidualnego wcale nie byli gorsi od Włochów. Być może w drugiej połowie zabrakło im troszeczkę siły fizycznej. Ale zmianami Jurek wzmocnił zespół, dzięki czemu wygraliśmy. To jest bardzo ważne, bo nasze szanse na finały ME U21 wzrosły. To dobrze rokuje, bo ci piłkarze będą niedługo pukali do pierwszej reprezentacji.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie