Legia pod ścianą. Kosecki widzi szansę na przełom, wspomina o tym

W PKO Ekstraklasie Legia wygrała po raz ostatni 28 września, w Lidze Konferencji jeden jedyny raz 23 października. Drużyna, która rok temu odpadła dopiero w ćwierćfinale, przegrywając dwumecz z Chelsea (0:3, 2:1), teraz może nie wyjść z grupy. Przed nią spotkanie ostatniej szansy z ormiańskim Noah Erywań. Tylko wygrana przedłuży szansę Legii na grę w play-off.

Piłkarz Legii Warszawa w białej koszulce z numerem 77 i czarnych spodenkach stoi na boisku piłkarskim, trzymając dłonie przy twarzy, wyrażając emocje.
fot. PAP
Legia pod ścianą. Kosecki widzi szansę na przełom, wspomina o tym

– Widzę cień szansy – mówi nam Roman Kosecki, były gracz Legii zwracając uwagę na pewien szczegół.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kapitalne wieści dla Lecha Poznań. Trener rywali potwierdził najgorsze

 

Kłopoty w polskiej lidze to jedno, bo za chwilę Legia może się też pożegnać z Ligą Konferencji. W tabeli Ligi Konferencji zajmuje 28. miejsce. Do Rijeki, która zajmuje 24. miejsce (ostatnie gwarantujące grę w play-off), traci 2 punkty. Mało i dużo. Mało, bo wystarczy, że wygra w czwartek z ormiańskim Noah Erewań i przy korzystnym układzie innych gier wskoczy do grona 16 drużyn, które przedłużą swoje szanse na występy w fazie pucharowej. Dużo, bo Legia dotąd wygrała jedno z czterech spotkań. I o ile porażka z Samsunsporem (0:1) przy Łazienkowskiej jakimś wielkim wstrząsem nie była, o tyle pozostałe przegrane (1:2 z NK Celje na wyjeździe i 0:1 ze Spartą Praga w Warszawie) były jednak niespodziewane.


W tej sytuacji tylko skuteczny finisz (wygrane z Noah w Erywaniu i u siebie z Lincoln Red Imps) może dać Legii awans do play-off. A przecież mówimy o drużynie, która rok temu postawiła się późniejszemu triumfatorowi, drużynie Chelsea. I sprawiła niespodziankę, wygrywając w Londynie. – Jest mi głupio i przykro, że tak to wygląda, bo przecież grałem w Legii. Koledzy zaczepiają, czasem dzwonią, a ja im mówię: i co, cieszycie się cwaniaczki. Oni nie zostawiają na Legii suchej nitki, ale wcale się nie dziwię, bo ten klub to marka i tak jej grać nie wypada – ocenia Roman Kosecki.

Cień szansy na przełamanie. Piłkarze Legii sami to zrobili

Były gracz Legii i reprezentacji Polski widzi jednak cień szansy na przełamanie i na to, że wiosną, już z nowym trenerem, Legia pokaże się w fazie pucharowej Ligi Konferencji i przynajmniej na tym froncie zanotuje jakieś sukcesy.


- Mnie cieszy to, że zawodnicy wreszcie się spotkali, żeby pooglądać mecz, omówić go, przeanalizować. I to wyszło do nich samych. Szkoda, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale. Pamiętam, jak grając w Chicago Fire z Piotrkiem Nowakiem i Jurkiem Podbrożnym mieliśmy takie spotkania z kolegami z drużyny po każdy meczu. Rozmawialiśmy, jak tu grać, żeby wygrać. A teraz jaśnie panowie muszą mieć podane wszystko pod nos, żeby mieć czas na zakupy z żonami. Chciałem powiedzieć z WAGs, bo żony były kiedyś, a teraz są WAGs – śmieje się Kosecki.

Czekając na trenera Marka Papszuna

Nasz rozmówca zauważa, że to spotkanie i analiza meczu w gronie zespołu mogą poprawić atmosferę w szatni, scalić zespół, sprawić, że panowie będą się na boisku lepiej rozumieli. Na dłuższą metę trzeba im jednak czegoś więcej. I tu mamy kolejny promyk, bo już tylko detale dzielą Legię od zatrudnienia trenera Marka Papszuna. Niektórzy uważają wręcz, że tylko kataklizm mógłby temu przeszkodzić.


- Uważałem, że jest dwóch ludzi, którzy mogą uratować Legię. Jednym jest Marek Papszun, a drugim Leszek Ojrzyński. Obaj z charyzmą, uwielbiający dyscyplinę, takie mocne charaktery. I jeśli będzie Papszun, to dobrze. Teraz tylko chodzi o to, żeby Legia wygrała ostatni w tym roku mecz ligowy z Piastem i te dwa w Lidze Konferencji. A potem powinno być z górki – ocenia Kosecki.

Legia po zmianach. "Będzie trochę zamieszania"

Zdaniem niektórych kryzys w Legii jest jednak tak głęboki, że nie wystarczy jedno spotkanie zawodników, czy nawet zmiana trenera. I Papszun nie odmieni zespołu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Pytanie, czy władze klubu dadzą mu duży kredyt zaufania, bo to wyciąganie Legii na prostą może długo potrwać. - Będzie trochę zamieszania, ale człowiek z charakterem, a takim jest Papszun, szybko to ogarnie – przekonuje Kosecki.


- Papszun będzie wiedział, co zrobić. Długo się szykował na takie wyzwanie, jak Legii, czy reprezentacja. Mam tylko nadzieję, że spojrzy łaskawym okiem na polskich piłkarzy. Legia ma świetną Akademię i trzeba z tego czerpać. Nie mówię, żeby nie brać zagranicznych, ale tylko wtedy, jak są pożyteczni. Na szczęście Papszun w Rakowie też zaczął częściej stawiać na Polaków, więc jest nadzieja, że nie zejdzie z tego kursu – mówi nasz ekspert.


Wróćmy jednak do tego, co tu i teraz, czyli meczu ostatniej szansy z Noah. – Chciałbym, żeby to wygrali. Wróżką nie jestem, ale myślę, że będzie dobrze. Legia jest na tyle mocna kadrowa, że ją stać. Wierzę, że kibice pomogą. Są źli, wręcz wkurzeni na klub i piłkarzy, ale to jest taka sytuacja z gatunku wszystkie ręce na pokład – kończy Kosecki.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie