Domowa porażka Rakowa! Czy to był ostatni mecz Papszuna?
Piłkarze Rakowa Częstochowa przegrali na własnym boisku z Zagłębiem Lubin 0:1 i tym samym zmarnowali szansę na objęcie pozycji lidera Ekstraklasy. Raków przeważał, ale od 35. minuty grał w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę zobaczył Adriano Amorim. Rozstrzygnięcie padło w 81. minucie, gdy Oliwiera Zycha pokonał Jakub Sypek, który wszedł na boisko zaledwie trzy minuty wcześniej.

Początek meczu nie zapowiadał kłopotów gospodarzy, którzy częściej byli przy piłce, ale nie potrafili wykorzystać wypracowanych sytuacji. M.in. w 7. minucie Marko Bulat strzelił obok słupka, a krótko potem Adriano Amorim uderzał dokładnie tam, gdzie stał Jasmin Buric, który bez kłopotów złapał piłkę. Jeszcze lepszą okazję mieli gospodarze, ale lubińscy obrońcy nie dopuścili do strzału żadnego z częstochowian.
ZOBACZ TAKŻE: Piąty mecz z rzędu bez wygranej! Jagiellonia straciła punkty w PKO BP Ekstraklasie
Potem, w 11. i 16. minucie swoje szanse mieli goście - po akcjach prawym skrzydłem i dośrodkowaniach Tomasza Makowskiego. W pierwszym przypadku główkował Marcel Reguła, który przechytrzył Zycha, ale piłkę sprzed bramki wybił Bogdan Racovitan. Natomiast w "drugim podejściu" Mateuszowi Dziewiatowskiemu zabrakło precyzji i piłka minęła cel.
W 25. minucie Raków nie wykorzystał dwóch kolejnych okazji - po rzucie wolnym, z którego dośrodkował Michael Ameyaw, a także po akcji Karola Struskiego. Z kolei dwie minuty później Zych okazał się szybszy od Reguły.
Wreszcie w 31. minucie doszło do sytuacji, która w dużym stopniu zaważyła na dalszym przebiegu meczu. W środkowej części boiska, na wysokości ławki rezerwowych Zagłębia, Amorim starł się z Igorem Orlikowskim, a Brazylijczyk przy tym wyrzucił za siebie rękę i - chyba przypadkowo - trafił rywala w głowę. Sędzia Paweł Raczkowski nie widział tego zdarzenia, ale interweniował VAR i arbiter skorzystał z monitora, po czym pokazał Amorimowi czerwoną kartkę.
Mimo gry w dziesiątkę, Raków nadal przeważał, ale to Zagłębie oddało dwa groźne strzały, które jednak minęły cel - w 38. min za sprawą Aleksa Ławniczaka i w 44., gdy bliski szczęścia był Jakub Kolan. Gospodarze mieli jeszcze szansę w czasie doliczonym przez arbitra, ale Jonatan Brunes nie sięgnął dośrodkowania Bulata i Buric spokojnie złapał piłkę.
Po przerwie Brunes już nie wyszedł na boisko, bo jego markery zmęczeniowe wzbudziły zaniepokojenie trenera Marka Papszuna, który - mając w perspektywie czwartkowy mecz w Lidze Konferencji z Omonią Nikozja - nie chciał ryzykować zdrowiem norweskiego napastnika.
Tymczasem trener gości Leszek Ojrzyński nieco zmienił ustawienie swojego zespołu, który zaczął częściej atakować. Efektów jednak nie było, bo dośrodkowaniach na ogół padały łupem Zycha, próby uderzeń z dystansu były blokowane, a Michail Kosidis w 52 minucie główkował ponad bramką.
Raków mimo gry w osłabieniu starał się walczyć o komplet punktów. Nie tak dawno, w meczu z Lechią Gdańsk częstochowianie w dziesiątkę strzelili bramkę na wagę zwycięstwa (2:1), ale tym razem ta sztuka się nie udała. Na dodatek w 81. minucie zostali skontrowani przez Zagłębie: Kolan posłał piłkę na lewe skrzydło, gdzie wystartował do niej dopiero co wprowadzony do gry Sypek, który okazał się szybszy od próbującego mu przeszkodzić Stratosa Svarnasa - Grek się pośliznął, a Sypek w sytuacji sam na sam z Zychem strzelił po ziemi w długi róg i piłka po odbiciu się od słupka wylądowała w siatce.
Po stracie gola Raków próbował walczyć chociaż o remis. M.in. w 84 i 86 minucie, po rzutach wolnych, doprowadził do dużego zamieszania pod bramką Zagłębia, ale bez efektu. Goście, również po rzucie wolnym, mieli okazję na drugie trafienie, ale Zych z pomocą kolegów wyszedł z opresji.
Częstochowianie mogli jeszcze wyrównać w czasie doliczonym przez arbitra, ale najpierw Buric obronił uderzenie Lamine'a Diaby-Fadigi, a potem wygrał pojedynek z Imadem Rondiciem i zwycięstwo Zagłębia stało się faktem.
Sugerując się medialnymi doniesieniami, mógł to być ostatni mecz Papszuna w Rakowie, jeśli chodzi o PKO BP Ekstraklasę. Szkoleniowiec lada chwila ma bowiem przenieść się do Legii Warszawa.
Przed Rakowem w tym roku jeszcze starcie w Lidze Konferencji - w czwartek piłkarze z Częstochowy zmierzą się z Omonią Nikozja i powinno to być ostatnie spotkanie Papszuna na ławce trenerskiej Rakowa, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki.
Raków Częstochowa - KGHM Zagłębie Lubin 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Jakub Sypek (81).
Raków Częstochowa: Oliwier Zych - Fran Tudor, Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas - Michael Ameyaw (86. Tomasz Pieńko), Karol Struski, Peter Barath (86. Lamine Diaby-Fadiga), Adriano Amorim - Patryk Makuch (75. Imad Rondic), Marko Bulat (75. Oskar Repka) - Jonatan Braut Brunes (46. Jean Carlos Silva).
KGHM Zagłębie Lubin: Jasmin Buric - Aleks Ławniczak, Filip Kocaba, Roman Jakuba - Igor Orlikowski, Tomasz Makowski (51. Adam Radwański), Jakub Kolan (89. Michał Nalepa), Damian Michalski - Marcel Reguła (78. Jakub Sypek), Mateusz Dziewiatowski (46. Kajetan Szmyt) - Michalis Kossidis (89. Arkadiusz Woźniak).
Żółte kartki - Raków Częstochowa: Fran Tudor, Imad Rondic. KGHM Zagłębie Lubin: Adam Radwański, Damian Michalski, Jakub Sypek, Mateusz Dziewiatowski.
Czerwona kartka - Raków Częstochowa: Adriano Amorim (35-za uderzenie rywala).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 5 358.
Przejdź na Polsatsport.pl
